Kolejne użycie broni przez policjantów. Były funkcjonariusz przyznaje: obawa przed sądem jest żywa

news.5v.pl 5 godzin temu

W środę 6 sierpnia 40-letni mężczyzna wtargnął na prywatną posesję w Jastrzębiu-Zdroju. Po przyjeździe na miejsce policji ruszył w ich stronę z łomem w ręce, napastnik nie reagował na polecenia i groził funkcjonariuszom śmiercią. „Z uwagi na zagrożenie życia i zdrowia, policjant oddał dwa strzały w kierunku agresora, raniąc go w nogi” — podała Komenda Miejska Policji w Jastrzębiu-Zdroju.

Mężczyzna został przetransportowany do szpitala, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Do podobnego incydentu doszło 1 sierpnia w Węgleszynie (woj. świętokrzyskie). Mundurowi zostali wezwani do agresywnego 36-latka z metalową pałką i postrzelili go. — Nie reagował, więc oddali strzał ostrzegawczy w powietrze. 36-latek zaczął uciekać, policjanci ruszyli za nim. W pewnym momencie mężczyzna zatrzymał się i z rurką w ręku ruszył w ich stronę z zamiarem ataku. Policjanci oddali kolejny strzał ostrzegawczy w powietrze, a gdy to nie powstrzymało mężczyzny, użyli broni — relacjonował przebieg wydarzeń asp. szt. Majchrzak.

Do kolejnego ataku na policjantów doszło w Sosnowcu. Nad ranem 31 sierpnia dyżurny policji odebrał wezwania o pobudzonym mężczyźnie, który miał poruszać się z maczetą w dłoni, a wcześniej uszkodzić zaparkowane samochody i miejski autobus.

Na miejsce wysłano patrol policji. Po wyjściu z radiowozu napastnik z narzędziem w rękach zaatakował mundurowych. Ze wstępnych ustaleń wynika, iż kompletnie nie reagował na polecenia. Policja oddała strzały w kierunku mężczyzny. Cztery z nich przeszyły jego ciało.

Mężczyzna został przewieziony do szpitala św. Barbary w Sosnowcu, gdzie lekarze przeprowadzili operację. Mimo niej pacjenta nie udało się uratować.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

W związku z tym w sosnowieckiej prokuraturze wszczęto dwa postępowania. — Pierwsze dotyczy spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, skutkującego zgonem mężczyzny, poprzez przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy policji. Natomiast drugie śledztwo dotyczy zniszczenia mienia oraz czynnej napaści na funkcjonariuszy policji. Te dwa śledztwa są prowadzone dwutorowo i jednocześnie — poinformowała rzeczniczka prokuratury prok. Dorota Pelon.

„Policjanci robią, co mogą, żeby broni w naszym kraju nie używać”

Z informacji uzyskanych przez Onet wiemy, iż policjanci interweniujący w Sosnowcu mieli niewielkie doświadczenie. Zapytaliśmy eksperta, czy ten aspekt mógł mieć wpływ na przebieg interwencji.

— Problem nie polega na samych policjantach i na tym, ile lat służby mają za sobą. Trzeba to rozgraniczyć. Młodość policjantów może być akurat atutem, bo są świeżo po szkoleniach strzeleckich, które są bardzo wartościowe w ich karierze — wyjaśnia Andrzej Idzikowski i dodaje.

W jednostkach terenowych, gdzie policjanci pracują wiele lat, proces szkolenia strzeleckiego wygląda dużo gorzej — wskazuje.

Pytamy również o wstępną ocenę przebiegu interwencji i analizę kontekstu, w którym działali sosnowieccy policjanci: — Policjant dyżurny dostał aż osiem zgłoszeń od świadków. Trzeba przyjąć, iż relacje były bardzo alarmujące: „ktoś biega z maczetą po ulicy”. Więc moim zdaniem zadziałał efekt kuli śnieżnej. Policjanci, jadąc na interwencję, dostawali coraz więcej gorszych informacji o tej osobie. Więc przyjechali na miejsce w pewien sposób ukierunkowani — wyjaśnia Idzikowski.

— Z mojego wieloletniego doświadczenia jako policjant mogę tylko powiedzieć, iż dużą rolę odgrywa dynamika wydarzenia i krótki czas na reakcję. Niejednokrotnie atak następuje tuż po wyjściu z radiowozu, a tak to wyglądało w tym przypadku. Nie każdy człowiek jest w stanie w ułamkach sekund podjąć decyzje, po nagłym wrzuceniu w nową sytuację — zwraca uwagę.

— Takie sytuacje zdarzają się, a wyniki postępowań prokuratorskich są najczęściej nieprzewidywalne dla policjanta. Policjanci robią, co mogą, żeby broni w naszym kraju nie używać. Chyba iż sytuacja jest naprawdę ekstremalna i nie pozostawia wątpliwości — podsumowuje w rozmowie z Onetem Andrzej Idzikowski.

Dlaczego policjanci niechętnie wykorzystują broń podczas interwencji?

W ciągu roku dochodzi do ok. 170 przypadków, kiedy policjanci wykorzystują służbową broń palną podczas interwencji. W 2023 r. jedynie 13 zaklasyfikowano jako „użycia broni”, czyli reakcji na ochronę życia własnego lub osób postronnych.

— Niestety w środowisku policyjnym żywa jest obawa przed tym, co czeka później takiego mundurowego w sądzie. Przed postępowaniem zawsze trudno powiedzieć: jak długo będzie trwać proces, ile będzie kosztować i jaki wyrok zapadnie — tłumaczy ekspert.

W czerwcu 2025 r. Sąd Rejonowy w Giżycku skazał byłego już policjanta na karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Powodem było niezasadne użycie służbowej broni palnej i nieumyślne spowodowanie śmierci oraz zranienie innej osoby podczas policyjnej interwencji. Wyrok w tej sprawie zapadł po trwającej dwa i pół roku sądowej batalii.

— Zdarza się, iż przez zwłokę przy użyciu broni palnej giną w Polsce policjanci — dodaje Idzikowski.

Przypadki śmierci z rąk policji albo w wyniku jej interwencji zdarzają się na całym świecie. Ekspert zwraca uwagę na odmienność przepisów w krajach, które w większym zakresie chronią mundurowych w podobnych sytuacjach. — W Stanach Zjednoczonych funkcjonuje taki termin jak samobójstwo przez policję. Osoba, popełniająca przestępstwo, np. atakując policjanta, musi mieć pełną świadomość, iż policjant w tym momencie prawdopodobnie będzie używał broni palnej. Natomiast skutek tego użycia może być niejednokrotnie śmiertelny — przyznaje.

— Czy w Sosnowcu mogło to wystąpić? Trudno powiedzieć. To oceni prokuratura, a następnie sąd — podsumowuje ekspert.

Idź do oryginalnego materiału