„Ja już stąd na pewno nie wyjdę”. I miał rację. W areszcie przeżył nieco ponad dobę.
To już kolejna w niedługim czasie budząca wątpliwości śmierć w areszcie. W sierpniu, leżąc pod kocem na pryczy, powiesił się na prześcieradle bokser Dawid Kostecki. Odsiadywał, wliczając areszt, trzeci rok z pięcioletniego wyroku za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą trudniącą się handlem kradzionymi samochodami. To on wcześniej zeznał o współpracy funkcjonariuszy rzeszowskiego CBŚ z szefami agencji towarzyskich. Zamiast ich ścigać, ochraniali im interesy.
Od tego zaczęła się nowa „afera podkarpacka” – obiegające media informacje o nagrywanych w agencjach sekstaśmach kompromitujących polityków. Jedna z nich, przywieziona z Podkarpacia przez agenta CBA do centrali, miała zniknąć z sejfu. Szykowała się gruba afera z udziałem największych służb w Polsce. I jak nożem uciął. Za to biznesmen, który namówił Kosteckiego do złożenia tych zeznań, po jego śmierci miał dostać ostrzeżenie, iż – jak powiedział – „chcą mu podłożyć bombę pod samochód”.
Drobny przedsiębiorca w grach i zakładach
Kim był „Malwa”? Na pewno nie szeregowym przestępcą. Trzymał się w cieniu, ale tak naprawdę przez lata rządził na wschodniej granicy. Był mózgiem organizującym przerzuty do Polski hurtowych ilości papierosów. Prokuratorzy z Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Lublinie udowodnili mu zorganizowanie 91 przerzutów z Ukrainy; łącznie prawie 3 mln paczek papierosów.