Kładła się w ubraniu, obudziła się rozebrana i związana. Usłyszała: Czy pani się to przypadkiem nie przyśniło?

1 tydzień temu
Zdjęcie: KawaiiS/Shutterstock


- Nasze terapeutki słyszą od kobiet, które doświadczyły gwałtu i zgłosiły się na policję, iż cała procedura karna była dla nich gorsza niż sam gwałt. Dla mnie to jest wstrząsające. Ten system musi się zmienić. U nas kobiety otrzymują informacje, jakie prawa im przysługują i co mogą zrobić, ale żadna nie usłyszy od nas zachęty, aby zgłaszać gwałt policji lub prokuraturze - mówi Joanna Gzyra-Iskandar z Fundacji Feminoteka.
Klaudia Kolasa, kobieta.gazeta.pl: Punkt pomocy dla kobiet po gwałcie "Femka" w ciągu roku funkcjonowania był wsparciem dla ponad 200 Polek i Ukrainek. Na co mogą liczyć osoby, które się do was zgłaszają?
Joanna Gzyra-Iskandar, Feminoteka: Tak naprawdę na każdego rodzaju wsparcie, które możemy zapewnić jako organizacja, czyli nie będąc państwem. Kobiety mogą uzyskać u nas pomoc prawną, psychologiczną, psychotraumatologiczną, medyczną, socjalną, finansową, asystencką. Organizujemy grupy wsparcia dla osób, które doświadczyły przemocy seksualnej.


REKLAMA


jeżeli kobieta potrzebuje, żeby ktoś z nią poszedł do szpitala, na komisariat, obserwował jej sprawę w sądzie czy pomógł załatwić jakąś inną sprawę, której ze względu na swój zły stan zdrowia psychicznego nie jest w stanie udźwignąć, to po to są nasze asystentki.


Zobacz wideo Karolina Brzuszczyńska i Agnieszka Skrzeczkowska opowiadają o imprezie, na której dosypano im tabletkę gwałtu. "Nie byłam świadoma, co się wydarzyło kilka godzin wcześniej"


Policyjne statystyki mówią, iż co roku w Polsce dochodzi do półtora tysiąca gwałtów, ale rzeczywista liczba jest znacznie wyższa.
Statystyki policyjne w ogóle nie oddają rzeczywistości. Szacunki organizacji pozarządowych mówią, iż raptem około 8 proc. kobiet zgłasza policji fakt, iż zostały zgwałcone, czyli mniej niż co 10 osoba. To bardzo mało.
Z czego to wynika?
Moim zdaniem przede wszystkim z tego, iż gwałt jest doświadczeniem traumatyzującym, które wywołuje w kobiecie poczucie wstydu, osamotnienia i emocje, które sprawiają, iż trudno jest w ogóle o tym doświadczeniu mówić, tak bardzo wielka jest to krzywda.
Z drugiej strony kobiety zdają sobie sprawę z tego, iż polski system nie jest dobrze przygotowany, żeby wspierać je w takich sytuacjach. Nie jest przygotowany, by prowadzić tego rodzaju sprawy w sposób nietraumatyzujący, niewiktymizujący. W sposób, który nie pozbawiałby kobiet zwykłej, ludzkiej godności. Kiedy kobieta idzie złożyć zawiadomienie o gwałcie, nigdy nie wie, na kogo trafi – to po prostu loteria. Może trafi na osobę przeszkoloną i empatyczną, a może wręcz przeciwnie. Brakuje standardów i pewności, iż zgłaszając gwałt, zostanie się potraktowaną w sposób godny i profesjonalny.


Nasze terapeutki słyszą od kobiet, które doświadczyły gwałtu i zgłosiły się na policję, iż cała procedura karna była dla nich gorsza niż sam gwałt. Dla mnie to jest wstrząsające. Ten system musi się zmienić. U nas kobiety otrzymują informacje, jakie prawa im przysługują i co mogą zrobić, ale żadna nie usłyszy od nas zachęty, aby zgłaszać gwałt policji lub prokuraturze.


DLOLO Fot. Tomasz Stańczak/ Agencja Wyborcza.pl


Co dzieje się, gdy po doświadczeniu gwałtu idą na komisariat?
Zdarzały się historie, iż np. były przez osiem godzin przesłuchiwane na komendzie. Gdyby były przesłuchane zgodnie z przepisami, trwałoby to o wiele krócej, ponieważ policja ma obowiązek zebrać wyłącznie najważniejsze informacje nt. przestępstwa, a nie prowadzić przesłuchanie.
Z naszej ankiety wynika, iż w czasie składania zeznań kobiety spotykały się ze złym traktowaniem, z ubliżającymi komentarzami. Miały poczucie, iż fakt, iż przyszły zgłosić gwałt jest odbierany jako atak i nienawiść do mężczyzn. Opisywały, iż policjanta przyjmującego zawiadomienie interesowało, czy osoba pokrzywdzona była w związku ze sprawcą. I to w takim kontekście, iż jeżeli to był jej chłopak lub partner, to co to w ogóle za gwałt... Wychodzi na to, iż pokutuje takie przekonanie, iż w związkach nie ma gwałtów, bo seks się po prostu należy. I iż nie informuje się na swojego partnera. Pytają: A może coś źle odebrałaś? Czy na pewno było tak źle? Czemu Ci się w zasadzie to nie podobało? Padają komentarze dotyczące orientacji seksualnej. Nadużyć jest naprawdę mnóstwo.


Doktora prawa z Uniwersytetu Wrocławskiego Dominika Czerniak, która robiła teraz pionierskie badania aktowe dotyczące spraw o gwałt, opowiedziała nam o sprawie kobiety zgwałconej na imprezie. Poszła spać, była pod wpływem alkoholu - być może dodano jej pigułkę gwałtu, bo samego zdarzenia nie pamięta - natomiast pamięta, iż kładła się spać w ubraniu, obudziła się rano rozebrana i związana. Czuła, iż została zgwałcona. W czasie przesłuchania sąd zapytał ją: Czy pani się to przypadkiem nie przyśniło?
To są sytuacje, które trudno w jakikolwiek sposób skomentować. Wystarczy mieć odrobinę empatii, żeby wiedzieć, iż to jest przekraczanie granic i przerzucanie winy na pokrzywdzone. Doszukuje się w ich zachowaniach czegoś, co sprawiło, iż ta przemoc je spotkała. Podważa się ich wiarygodność. Osoby, które je przesłuchują, po prostu im nie ufają. A przecież to wyłącznie sprawca jest winny, nie pokrzywdzona.


Kobiety same czują się, jakby to one były oskarżone.
Tak, czują się, jakby to one zrobiły coś złego. Przypomniała mi się jeszcze jedna historia. Ciężko uwierzyć, iż takie rzeczy się dzieją. Kobieta, która doświadczyła gwałtu, udała się do szpitala, bo potrzebowała pomocy medycznej. I co? Została odesłana z tego szpitala. Lekarz kazał jej iść na komisariat i wrócić "ze swoim policjantem". Powiedział, iż wtedy jej pomogą.
Jak można w takiej sytuacji odmówić pomocy medycznej i uzależnić jej udzielenie od tego, czy wróci się z policją? Pokrzywdzona nie musi tego zgłaszać, żeby dostać pomoc medyczną. To jest jakieś pomieszanie porządków. Niestety tak wygląda rzeczywistość osób, które doświadczają gwałtów i dlatego Feminoteka zdecydowała się oferować wyspecjalizowaną pomoc i działać w tym obszarze. Widzimy, iż pod względem instytucjonalnym jest bardzo dużo do zrobienia. Ten obszar jest przez cały czas stabuizowany. Wciąż funkcjonują mity, stereotypy, czy odgórne przekonania, jak osoba po doświadczeniu gwałtu powinna wyglądać, zachowywać się, jak powinna się ubierać...


Co powinno się zmienić, żeby kobiety nie bały się zgłaszać po pomoc do instytucji państwowych?
Dopiero, jeżeli wyszedłby sygnał od policji, prokuratury i sądów, iż zmieniają się standardy postępowania, iż są wdrażane wytyczne, jak w takich sprawach postępować, iż organy ścigania i wymiar sprawiedliwości mają szkolenia, jak prowadzić takie sprawy, iż będą one trafiać do wyspecjalizowanych jednostek zajmujących się sprawami o przemoc, to może wtedy chętniej zgłaszałyby gwałty. Musi nastąpić zmiana systemowa, żeby zobaczyć zmianę w tym trendzie. Chociaż nie możemy spodziewać się tutaj rewolucji. Jestem przekonana, iż nie będzie tak, iż zmieni się system i 100 proc. kobiet będzie zgłaszać gwałty. To doświadczenie jest bardzo trudne, bardzo głęboko krzywdzące i traumatyzujące. Nie każda osoba jest w stanie w ogóle coś takiego zgłosić.
Z pewnością ściganie sprawców gwałtów jest szalenie ważne, bo jak pokazują badania, jeden gwałciciel ma na sumieniu od 7 do 11 skrzywdzonych kobiet. Odizolowanie sprawcy mogłoby być rodzajem prewencji: może udałoby się uchronić kolejne kobiety. To się jednak nie może odbywać kosztem już pokrzywdzonych kobiet – ich dobro i decyzje są najważniejsze.


My oczywiście tych decyzji nigdy nie oceniamy. Skupiamy się przede wszystkim na dobru osoby pokrzywdzonej, realizując w praktyce wytyczne WHO. Wychodząc z takiego spostrzeżenia, iż gwałt i każda inna forma przemocy, jest pozbawieniem osoby pokrzywdzonej sprawczości i to jeszcze w takim obszarze, jakim jest seksualność, musimy oddawać jej tę decyzyjność. Musimy wspierać jej sprawczość, bo to pomaga w procesie leczenia traumy. Dlatego u nas to te osoby podejmują własne decyzje i my te decyzje szanujemy.
o ile ktoś przychodzi do Feminoteki, sam wybiera, z jakiej pomocy chce skorzystać. To ostatecznie kobieta podejmuje decyzje, czy chce zgłosić gwałt, czy nie, czy chce przerwać ciążę, która jest wynikiem gwałtu, czy nie. To chodzi o tego rodzaju sytuacje odzyskiwania sprawczości, decyzyjności, niezależności.


Kobiety zgłaszają się do was bezpośrednio po doświadczeniu przemocy czy np. po latach...
Różnie. jeżeli doświadczyły jakiejś formy przemocy seksualnej, gwałtu albo molestowania, kiedy były dziećmi, a teraz są dorosłymi osobami, nie udzielamy np. pomocy medycznej, bo ona nie jest w tym momencie potrzebna, ale oczywiście oferujemy pomoc psychologiczną, psychotraumatologiczną, udział w grupie wsparcia, w warsztatach jogi po traumie itd. Przychodzą do nas też kobiety, u których to świeża sprawa – sprzed kilku chwil lub dni.
Pomagacie nie tylko Polkom, ale też Ukrainkom. To pomoc związana z gwałtami wojennymi w Ukrainie czy przemocą seksualną, której doświadczają w Polsce?
Ukrainki, które się do nas zgłaszały, to kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej zarówno w Ukrainie, jak i w czasie podróży do Polski, ale też tutaj w Polsce. Widać, iż uchodźczynie wojenne są narażone na tę przemoc na różnych etapach. choćby gdy próbują uciec z kraju ogarniętego wojną. choćby gdy trafią do kraju, w którym powinny otrzymać pomoc i powinien być dla nich bezpiecznym azylem, to tutaj też ta przemoc może je spotkać.
Z naszej pomocy korzystają też Ukrainki, które niekoniecznie są uchodźczyniami wojennymi, tylko od lat mieszkają w Polsce i np. są w kilkuletnich związkach z Polakami. Zdarzają się sytuacje, iż doświadczyły przemocy i musiały od tego sprawcy uciec. Poza tym, iż prowadzimy punkt pomocy, mamy też schronisko. Aktualnie wszystkie panie, które tam mieszkają, to właśnie uchodźczynie, w większości Ukrainki.
Czy po otrzymaniu pomocy można żyć normalnie?
W Feminotece nie używamy słowa ofiara (chyba iż życzy sobie tego nasza beneficjentka). Osoba, która doświadczyła przemocy, nie zyskuje nowej tożsamości. To jest tylko jedno z doświadczeń, które zdarzyły się na jej drodze życia. Staramy się wesprzeć kobiety w tym, aby mogły dalej żyć swoim własnym życiem mimo doświadczenia przemocy. Wiemy, iż są w stanie prędzej czy później odzyskać siebie, na nowo podjąć pracę, wejść w kolejny związek, założyć rodzinę, kontynuować karierę zawodową czy naukową mimo tego doświadczenia. To nie jest coś, co zniknie z ich życia. To jest coś, co raczej będą niosły gdzieś tam ze sobą. Ale staramy się pomagać im żyć ich własnym życiem, na ich własnych zasadach.


Punkt pomocy kobietom po gwałcie 'Femka' Feminoteka


Wasza nowa kampania jest pełna kolorów. Skąd ten pomysł?
Chciałyśmy wprowadzić nową jakość, jeżeli chodzi o kampanie, w których mówi się o przemocy. Nie chcemy epatować brutalnymi obrazami, podbitymi oczami, lejącą się krwią, zapłakanymi kobietami itd. Bo nie każda osoba, która doświadczyła przemocy, tak wygląda i tak się zachowuje. W naszej kampanii ilustrujemy świat, w którym nie ma przemocy. Bo świat osób, które doświadczyły przemocy, nie musi być w czarnych barwach. Może być piękny i kolorowy. Pełen dobrych emocji, doświadczeń i wsparcia. Zapewniamy to naszą codzienną pracą i taka jest misja Feminoteki: dążenie do świata bez przemocy, bo taki świat jest możliwy.
Idź do oryginalnego materiału