Kim jest szpieg Tomasz L.? Czy w Polsce działa rosyjska agentura?

1 rok temu

O kulisy funkcjonowania szpiega Tomasza L., o to, czy likwidacja WSI była zaplanowaną w Moskwie akcją rosyjskich służb wywiadowczych, a także, czy Tomasz L. był uprzedzony o tym, iż przygotowane jest jego zatrzymanie i czy w Polsce działa rosyjska agentura – pytamy Kafira, byłego oficera jednostek rozpoznania oraz służb WSI i SKW, autora książek: Kontakt, Hajlajf, Weryfikacja, Jeremiada, Zawieszeni, WSI Żołnierze przeklęci.

Bezapelacyjnie tak! To największa porażka polskich służb od 1918 roku! choćby za komuny nie było większej wpadki!

Teraz mogę tak stwierdzić po zdarzeniu z zeszłego roku kiedy to ABW w marcu miesiąc po napaści Rosji na Ukrainę na podstawie informacji przekazanych przez CIA zatrzymało rosyjskiego szpiega SWR Tomasza L. Dosyć dokładnie prześledziłem opublikowane informacje na ten temat uzyskując wiedze ze źródeł oficjalnych jak i mnie oficjalnych oraz bazując na swojej.

Bazując na informacjach między innymi rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryna, który przekazał, iż 57-letni L. był wieloletnim i doświadczonym urzędnikiem ratusza”, który kopiował dane wrażliwe i przekazując je Rosjanom. Tomasz L został zatrudniony w ratuszu za czasów Lecha Kaczyńskiego. Do pracy w stołecznym ratuszu ściągnęła w 2003 r. Elżbieta Jakubiak (wtedy dyrektor Biura). Szpieg przekazywał dane, które umożliwiał informacje potrzebne do tworzenia fikcyjnych tożsamości, tzw. wtórniki, pozwalające tworzyć „nielegałów” (oficer wywiadu przyjmujący inną tożsamość narodową, specjalnie dla niego przygotowaną) formalnie i bezpiecznie zaistnieć. Należy dodać iż Warszawskie archiwum USC ma w posiadaniu stare księgi parafialne z terenów należących przed II wojną światową do Polski, a w tej chwili do Ukrainy i Białorusi.

Kilka miesięcy po oświadczeniu Żaryna, dziennikarze TVN 24 ujawnili to, co w sprawie L przemilczał rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. Fakt, iż w przeszłości Tomasz L. miał także dostęp do wrażliwych danych, a w 2006 roku otrzymał dostęp do tajemnicy wojskowych służb specjalnych – jako członek komisji likwidacyjnej WSI, której Szefem z namaszczenia Macierewicza był Sławomir Cenckiewicz. Wymieniony przez lata sam o sobie mówił, iż był napastnikiem – egzekutorem przy likwidowaniu WSI oraz doradcą Macierewicza przy tworzeniu nowych służb. Zastępcą w Komisji Likwidacyjnej Sławomira Cenckiewicza (dziś dyrektor Wojskowego Biura Historycznego), był Piotr Woyciechowski z wykształcenia astronom (dziś dyrektor Departamentu Centrum Pieniądza w Narodowym Banku Polskim. Wcześniej Woyciechowski był szefem Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Odwołany został w 2017 r. przez radę nadzorczą spółki, po konflikcie z pracownikami i związkami zawodowymi w spółce. W tle była także afera podsłuchowa, ujawnioną przez gazetę „Fakt”. Członkowie związków zawodowych PWPW prawdopodobnie byli podsłuchiwani w jednej z warszawskich restauracji. Jak by nie patrzył, przypomina to podsłuchy w SOWA, a za tą aferą podejrzewa się iż mogli stać Rosjanie…

Komisja miała zinwentaryzować majątek WSI, w tym „aktywa operacyjne”, czyli tajnych współpracowników. W początkowej fazie dane członków-likwidatorów utajniono. Jak dla mnie nie było wiarygodnego powodu takiej decyzji.

W mojej prywatnej opinii Tomasz L. musiał należeć do wąskiego grona osób zaufanych Antoniego Macierewicza, no bo tylko takie osoby mogły mieć dostęp do wszystkich tajemnic likwidowanej służby wojskowej wywiadu i kontrwywiadu. Smaczku dodaje fakt iż wymieniony w środowisko prawicowe wniknął po legendą zainteresowań „Żołnierzami Wyklętymi”.
Jeśli Tomasz L. już wtedy pracował dla Rosjan to mógł im przekazać następujące informacje:
– ściśle tajne dane personalne naszych agentów w Polsce i za granicą;
– ściśle tajne dane oficerów operacyjnych;
– ściśle tajne informacje o prowadzonych operacjach na wszystkich kierunkach w kraju i za granicą;
– ściśle tajne informacje o planowanych operacjach przeciw obcym służbom specjalnym w tym Rosji;
– ściśle tajne informacje o kadrze dowódczej Wojska Polskiego ( bo takie dane miała za zadanie zbierać służba specjalna wojskowa);
– Ściśle Tajne informacje przekazywane przez naszych sojuszników z NATO;
– Ściśle tajne informacje o faktycznym stanie armii polskiej jej brakach i i jej słabych punktach;
JEŚLI TAK BYŁO TO NASUWA SIĘ PODEJRZENIE, ŻE LIKWIDACJA WOJSKOWYCH SŁUŻB SPECJALNYCH W POLSCE BYŁA ZAPALANOWANA W MOSKWIE! I BYŁA PEŁNYM SUKCESEM ROSJI!

W obecnym czasie zaskakujące są wypowiedzi Sławomira Cenckiewcza, który wręcz odżegnuje się od znajomości z podejrzanym o szpiegostwo dla Rosji Tomaszem L. cytuje: „Nigdy nie znałem Tomasza L. Został mi on narzucony decyzją ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego i po iluś tam dniach po powołaniu komisji poznałem Tomasza L. Później również nie miałem z nim kontaktu”

Kilka dni później, Sławomir Cenckiewicz:
„miałem wątpliwości” wobec Tomasza L. związane z „jego zachowaniem”. „Domagał się, żeby robić tak poważne rzeczy jak na przykład ja”.
„kilku członków komisji, w tym jego, posłałem w teren”.

Zaskakujący jest też fakt, iż Sławomir Cenckiewicz sam stwierdził, iż o zatrzymaniu Tomasza L. przez ABW dowiedział się tego samego dnia od dziennikarza, to jest 17 marca tego roku, kiedy to ABW oficjalnie upubliczniło tę informację tydzień później…

Czemu o tym mówię? Bo zatrzymany Tomasz L. według niepotwierdzonych informacji miał zostać uprzedzony o zatrzymaniu dzień wcześniej. Czyli gdzieś już wtedy nastąpił przeciek! Należy nadmienić, iż Tomasz L przed zatrzymaniem zdążył przekazać swoje elektroniczne nośniki pamięci profesjonalnemu informatykowi, by je „wyczyścił”.

Chcę zaznaczyć, iż taka informacja o planowanym zatrzymaniu nie jest dostępna w biuletynie u wójta gminy na tablicy ogłoszeń. To są informacje ściśle tajne i wie o nich niewielka grupka osób z najwyższego szczebla Rządowego i ABW a to wskazuje, iż Tomasz L nie był sam! W mojej ocenie w Polsce działa ruska agentura i to dosyć mocno na dodatek wysoko uplasowana!

Dom Tomasza L. przeszukano „tak drobiazgowo, iż oficerowie ABW spuścili wodę z rur w poszukiwaniu ukrytych nośników pamięci”

Jak dla mnie zbyt dużo zbiegów okoliczności… ale może się nie znam… Nie mówiłbym o tym, ale jeżeli obecne służby specjalne pozwalają funkcjonariuszom państwowym piastującym w tej chwili wysokie stanowiska państwowe, którzy byli w przeszłości w tych komisjach ds. likwidacji/weryfikacji Wojskowych Służb Specjalnych na bardzo mocne ostatnimi czasy wypowiedzi w massmediach, w których świadomie bądź nie, zrzucając winę na innych, tworząc w ten sposób zasłonę dymną i wprowadzając w błąd opinię publiczną to uważam, iż jako były oficer WSI, który musiał stanąć przed członkami Komisji Weryfikacyjnej, a do moich danych miał dostęp człowiek podejrzany o współprace z Rosją, mam też prawo wypowiedzi w tym temacie, bo jak się okazuje, ci członkowie komisji to nie byli jednak tacy nieskalani rycerze na białych koniach w srebrnych zbrojach…

Czym się teraz zajmujesz i czy planujesz powrót do armii?
Współprowadzę niewielką firmę, piszę książki, jestem jednym z twórców programu na You Tube „Wygadani Weterani”, gdzie w większym stopniu odnoszę się do powyższych problemów. Przygotowuje się też do realizacji swojego autorskiego projektu „Gra Kafira”. Ponadto piszę kolejne książki (bo nie jedną). Ponadto ostatnio zaczynam stawiać pierwsze kroki jako dziennikarz lub jak kto woli reporter. Tak więc jestem mocno zajętym człowiekiem. Do armii już nie wracam. To zamknięty rozdział w moim życiu. Teraz czas na młodszych. Musiałbym zrezygnować z tego wszystkiego co robię aktualnie, a zbyt mi się to podoba.

Rozmawiał: Bronisław Waśniewski-Ciechorski

Idź do oryginalnego materiału