Kaliszanka przeżyła Rzeź Wołyńską – „miałam wtedy dziewięć lat i ten dzień był ostatnim dniem mojego dzieciństwa”

22 godzin temu
"Morderców było kilku, ale jeden z nich wylosował być głównym mordercą. Nazywał się Hylko Tchorek. Zgromadzili wszystkich w kuchni. Moja babcia zapytała, za co chcą ich zabić, przecież nic złego im nie zrobili. Usłyszała „mowczy starucho” i Hylko uderzył ją w głowę kolbą karabinu. Babcia upadła, nastąpiły drgawki ciała i babcia niedługo zmarła. Mircia strasznie się przestraszyła, zaczęła krzyczeć i płakać. Ojciec wziął ją na ręce, ale wtedy Hylko ją uderzył, wypadła ojcu z rąk, bardzo długo, co najmniej pół godziny, czołgała się po podłodze zostawiając ślady krwi i bardzo jęczała z bólu zanim skonała. Bliższych szczegółów śmierci mojego brata Zygmunta ani mamie, ani mnie nie ujawniono, wiem tylko, iż był torturowany i miał poucinane ręce. Wszystko to działo się na oczach mojego ojca, którego jeszcze jakiś czas pozostawiono przy życiu, bo trwały bezskuteczne poszukiwania mojego brata Edzia, którego zauważyli jak wracał do domu. Ojciec zginął też uderzony kolbą karabinu, miał potwornie roztrzaskaną głowę, jego mózg obryzgał ścianę. Oprawcy po wyjściu z domu strzelali na wiwat. Po ich odejściu Edzio wraz z Wańką przekradli się do naszego domu i Edzio zobaczył straszny widok leżących pomordowanych". To fragment spisanych wiosną 2016 roku wydarzeń przez kaliszankę Danutę Chamielec, której jako 10 – letniej dziewczynce udało się uniknąć śmierci podczas tzw. rzezi wołyńskiej jakiej dokonali Ukraińcy na Polakach. Kiedy w niedzielę 11 lipca 1943 roku wraz z mamą, bratem Edmundem poszliśmy do kościoła w Porycku na sumę nie sądziła, iż będzie to początek tragedii jej rodziny i ich sąsiadów Polaków. Członkowie rodziny zostali zamordowani przez ukraińskich oprawców, a Pani Danuta wraz z matką i bratem Edziem przez długi okres czasu ukrywały się u sąsiadów Ukraińców.

Przed laty miałem okazję rozmawiać z Panią Danutą Chamielec, która przekazała mi spisane wspomnienia by wykorzystać je w tygodniku "Życie Kalisza", co też wówczas uczyniłem. Sądzę, iż ich ponowne przypomnienie uzmysłowi czytelnikom ogrom tragedii tamtych wydarzeń (w oryginale dokonałem minimalnych korekt). Przypominam znowu w kolejną rocznicę tragedii, bo o tym nie można zapomnieć!
Idź do oryginalnego materiału