Judyta zakochała się w Kajetanie Poznańskim. Poczuła coś, czego nie czuł nikt inny. "Jest moją żoną"

5 godzin temu
Zdjęcie: FOT. Komenda Stołeczna Policji


"Początkowo pisał do niej "Pani". Wysyłał opowiadania, dzielił się penitencjarnymi troskami, wyrażał nadzieje na spotkanie oraz wdzięczność za okazaną przychylność. Można było odnieść wrażenie, iż się w Judycie zakochał. Chciał, aby widziała go takim, jakim nie widział go nikt inny" - czytamy w książce autorstwa Hanny Dobrowolskiej "Taki dobry chłopak. Sprawa Kajetana Poznańskiego". Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harde publikujemy fragment z rozdziału "Miłość, którą zesłał Bóg".
Wyjaśnienia składane przez przestępców są objęte tajemnicą śledztwa. Do opinii publicznej trafiają zwykle mało interesujące oświadczenia organu prokuratorskiego, czyli "przyznał się" albo "nie przyznał", ewentualnie "złożył wyjaśnienia korespondujące ze zgromadzonym materiałem dowodowym". jeżeli dziennikarze publikują treść wyjaśnień, częściej są to informacje zdobyte nieoficjalnie, pozyskane ze źródeł niezależnych. Drugiego marca jednak Prokuratura Okręgowa w Warszawie zrobiła wyjątek, do jakich dochodzi naprawdę rzadko. Prokurator Przemysław Nowak, ówczesny rzecznik placówki, na konferencji prasowej opowiedział o tym, co kilka dni wcześniej Kajetan Poznański powiedział w trakcie protokołowanego przesłuchania.


REKLAMA


Zobacz wideo Polacy o paleniu na balkonie:


Kajetan Poznański decyzję o zabiciu podjął miesiąc lub dwa przed zdarzeniem
Prokurator powiedział przedstawicielom niemal wszystkich redakcji telewizyjnych, radiowych i prasowych o "wewnętrznej ewolucji" podejrzanego, która doprowadziła do zbrodni. Mówił powoli, ważył słowa, można było odnieść wrażenie, iż treści, które przytacza, są szokujące choćby dla doświadczonego śledczego.


Były głodówki, bardzo intensywne ćwiczenia fizyczne, zerwanie wszelkich relacji z rodziną, bo podejrzany uznawał, iż stanowią one o ludzkiej słabości. Na pewnym etapie ewolucji, jak sam to nazwał, podejrzany uznał, iż musi zabić inną osobę. Miało to na celu »pozbycie się słabości, jaką jest przekonanie, iż życie ludzkie jest warte więcej niż świni lub komara«. Decyzję o zabiciu podjął miesiąc lub dwa przed samym zdarzeniem. Poszukiwał ofiary, uznał, iż powinna być to osoba obca, lektor języka, ponieważ miałby z taką osobą pewną nić porozumienia i wzbudzałby zaufanie. Całkowity przypadek spowodował, iż ofiarą została Katarzyna J.


- relacjonował prokurator Nowak. Decyzja o podzieleniu się ze społeczeństwem szczegółami sprawy zapadła po naradach "na samej górze" i - wbrew późniejszym zarzutom - nie miała podłoża politycznego. Temat Hannibala z Żoliborza przez wiele tygodni nie schodził z medialnych nagłówków. Pisały o nim nie tylko portale informacyjne, trafił także na Pudelka, czyli do serwisu opisującego przede wszystkim sensacje i skandale z udziałem celebrytów. Gdzieś pomiędzy Dodą a siostrami Kardashian znalazł się Poznański. Internauci w komentarzach sugerowali, iż dla takich jak Kajetan powinno się przywrócić karę śmierci. Wymieniano choćby tortury, jakim zabójca powinien zostać poddany, żeby społeczeństwo miało poczucie adekwatnego do zbrodni odwetu na sprawcy.


'Taki dobry chłopak. Sprawa Kajetana Poznańskiego' materiały prasowe


Judyta zakochała się w mordercy
Zupełnie inne myśli miała Judyta, doktor nauk politycznych z północnej Polski. Słuchając streszczenia wyjaśnień Kajetana, poczuła coś, czego nie poczuł nikt inny. Usiadła przy komputerze i napisała list, który wysłała później na adres warszawskiego aresztu. Korespondencja musiała przejść przez cenzurę prokurator Magdaleny Kołodziej. Prawniczka nie widziała w czułościach słanych przez Judytę zagrożenia dla toczącego się śledztwa. List dotarł do adresata. W aktach sprawy nie zachowały się listy pisane przez Judytę, uznano je za prywatne i przekazywano prawie bezpośrednio do odbiorcy. Zachowały się natomiast kserokopie odpowiedzi obiektu westchnień Judyty. Początkowo pisał do niej "Pani". Wysyłał opowiadania, dzielił się penitencjarnymi troskami, wyrażał nadzieje na spotkanie oraz wdzięczność za okazaną przychylność. Można było odnieść wrażenie, iż się w Judycie zakochał. Chciał, aby widziała go takim, jakim nie widział go nikt inny.


Otrzymałem od Pani dwa ostatnie listy. Ja przez długi czas po zabójstwie pałałem wciąż zbyt dużą wrogością wobec ludzi, aby chcieć poczuć żal. Teraz powoli łapię jakąś równowagę psychiczną i staram się zrozumieć, co się stało, co się dzieje. Mogę więc powiedzieć, iż w pewnym stopniu znam Pani ból związany z utratą przyjaciela. [...] Dziękuję za teksty. Pani słowa są dla mnie balsamem.


Judytka! Swoją dzielnością i wytrwałością wobec mnie już wygrałaś moje serce. Zdobyłaś. Mam nadzieję, iż będzie mi dane, aby Tobie wynagrodzić to tak, jak tego pragnę. [...]


o ile Pani jest gotowa na nasze spotkanie, proszę napisać wniosek o widzenie do sądu. [...] o ile nie jest Pani gotowa czy wzdryguje się przed odwiedzeniem więzienia, czy cokolwiek, proszę się nie czuć winną - możemy poczekać. Istnieje choćby wciąż szansa, iż wyląduję w szpitalu. To w ogóle byłby inny, powiedzmy, klimat, inna atmosfera. [...] Optymizmu, Judyta!


- napisał z Aresztu Śledczego w Poznaniu we wrześniu 2017 roku. Miłosna korespondencja trwała przez prawie cztery lata. Kajetan opisywał zauroczenie Judytą w anglojęzycznej powieści, prowadzącej czytelnika przez jego autoterapeutyczne poszukiwanie prawdy o sobie samym. Oryginały rękopisów sporządzonych w więzieniu odnalazłam w sądowych aktach. Psychologom mówił, iż jego książkę ludzie "będą czytać za dziesięć tysięcy lat". Kajetan oddał w niej hołd wszystkim swoim ukochanym, z których większość stanowiły psychiatrki i psycholożki z oddziałów terapeutycznych w areszcie.


pozostało Judyta, dziewczyna z wolności. Wybrana przez Boga, która kocha mnie od samego początku mojej kryminalnej historii, kiedy trąbiły o mnie media. Ona mnie kocha od tamtego momentu, gdy byłem pogrzebany w lęku, spowity cieniem. Ona dostrzegła wtedy we mnie cierpienie, moją słabość, moją walkę i wielki potencjał ukryty pod moim lękiem, pod tym złem. W listach do mnie wysyła mi niezmierzoną miłość, nieskończoną miłość. Ona jest moją żoną w oczach Boga i ja jestem jej mężem. Jesteśmy związani na wieczność


- deklarował pod koniec 2020 roku. "Dzień, w którym się kiedyś spotkamy, będzie dniem, w którym Ziemia się zatrzyma, czas się zatrzyma pod wpływem eksplozji mojego szczęścia. Ta eksplozja strawi świat. W dniu, w którym się spotkamy, wilk i owca będą się tulić, zostaną przyjaciółmi na zawsze" - podkreślał. W rozmowach z terapeutami opisywał ten związek jako "relację religijno-romantyczną". Mówił o niej także rodzicom.
Pisali ze sobą cztery lata. Do ich spotkania nigdy nie doszło
Judyta i Kajetan nigdy się nie spotkali. Z akt sprawy wynika, iż kobieta próbowała zrealizować widzenie w warunkach więziennych. Składała też wniosek o umożliwienie jej kontaktu telefonicznego z Poznańskim. Nie miała żadnych oporów, by podać niebezpiecznemu mordercy wszystkie swoje dane. Dlaczego nie wyszło? Prawdopodobnie dlatego, iż Poznański przez lata był uznawany za stwarzającego szczególnie niebezpieczeństwo dla siebie i innych.


Zwracam się z uprzejmą prośbą o wyrażenie zgody na widzenia z Wyżej Wymienionym [pisownia oryginalna], jak również o zgodę na telefonowanie do mnie pod wskazany w nagłówku numer telefonu. Prośbę swą motywuję wieloletnią znajomością o charakterze korespondencyjnym z Kajetanem Poznańskim oraz istniejącą między nami silną więzią emocjonalną i uczuciową


- argumentowała, aby sąd przychylił się do jej wniosku. Być może nie miała świadomości, iż Kajetan rozstał się z nią brutalnie, bo wysłany przez niego list z oczywistych względów nie przeszedł sądowej cenzury i trafił prosto do akt.


Łódź, środa [23 czerwca] 2021,
dzień po meczu Szkocji z Chorwacją na Euro.
Judyta,
Koniec między nami. Na zawsze. Zabij się.


Kajetan
To były ostatnie słowa, które po czterech latach korespondencyjnego romansu nagryzmolił do Judyty na kartce wyrwanej z zeszytu. Najprawdopodobniej o tym nie wiedziała.
Gdy w lutym 2024 roku na portalu Gazeta.pl ukazał się mój obszerny wywiad z prokurator Magdaleną Kołodziej i prokuratorem Jakubem Romelczykiem o sprawie Hannibala z Żoliborza, nie trzeba było długo czekać na odzew. Judyta napisała do prokuratury, poruszona częścią rozmowy dotyczącą kwestii romansu z Kajetanem. Choć nie padło tam jej imię, czuła potrzebę zabrania głosu. Adresatem była Magdalena Kołodziej, wówczas zastępczyni prokuratora okręgowego w Warszawie.


Czuję się w moralnym obowiązku i odczuwam jakiś wewnętrzny imperatyw, aby odnieść się do pytania dziennikarki i Pani na nie odpowiedzi, dotyczącej »kobiety, która zakochała się w jego inteligencji i twórczości literackiej, która wielbiła go tak, jak miał to robić cały świat«. Takie słowa zostały zamieszczone w artykule pod nagraniem. Pragnę wyrazić wdzięczność wobec Pani, iż nie kontynuowała tego wątku i nie powiedziała niczego, co mogłoby deprecjonować uczucie, o którym wielokrotnie pisałam w swych listach. To niezmiernie trudne i przykre czytać o sobie i słyszeć sugestie z ust dziennikarzy goniących za sensacją, iż należy się do kobiet, którym imponują mordercy i które są nimi w szczególny, perwersyjny sposób zafascynowane.


Odczuwam przemożną potrzebę, aby zapewnić Panią, iż gdyby los zetknął mnie z Kajetanem przed dokonaniem zbrodni, pokochałabym Go z równą intensywnością i bez granic. To, co wydarzyło się w lutym 2016 roku, nie ma tu nic do rzeczy, może poza tym, iż gdyby nie zabójstwo tej nieszczęsnej kobiety, nigdy bym Go nie poznała i nigdy nie przekonała się, do jakiej miłości i jakiego poświęcenia skłonny jest człowiek, który kocha i nie stawia żadnych warunków, nie zważa na okoliczności.


Dziś, podobnie jak lata temu, kiedy to wszystko się zaczęło, w moim sercu nic się nie zmieniło, choć właśnie rozpoczął się trzeci rok, odkąd nie kontaktujemy się ze sobą z Kajetanem. On prawdopodobnie ze względu na chorobę, która czyni spustoszenie w jego umyśle, ja zaś, ponieważ obezwładnia mnie poczucie bezsilności i coraz wyraźniej utwierdzam się w przeświadczeniu, iż Jego słowa o miłości wobec mnie nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością, zaś uczucie, o którym mnie zapewniał, było wytworem jedynie Jego chorego umysłu lub dążeniem do zaspokojenia własnej próżności.


Poruszyły mnie te słowa, próbowałam się z Judytą wielokrotnie skontaktować. Wiosną 2024 roku rozmawiałyśmy krótko przez telefon. Kobieta była zaskoczona moim telefonem, mówiła, iż chciałaby zapomnieć o Kajetanie. Miała złamane serce i nie czuła potrzeby roztrząsania swojego cierpienia z obcą osobą. Ja jednak potrzebowałam odpowiedzi. Co się dzieje w głowie wolnej, wysoko społecznie funkcjonującej kobiety, iż spośród wszystkich mężczyzn na świecie wybiera na obiekt westchnień właśnie tego, który przelał krew drugiego człowieka? Z pomocą przyszła nauka.
Idź do oryginalnego materiału