Słowa prezydenta Poznania wzbudziły spore kontrowersje.
W środę Jacek Jaśkowiak udzielił wywiadu w Radiu TOK FM i jak się okazuje, jego słowa nie pozostały bez echa. A chodziło o Jacka Sutryka, prezydenta Wrocławia, i postawienie mu zarzutów w związku z aferą Collegium Humanum. Na antenie rozgłośni Jaśkowiak skwitował, iż liczy na szybkie wyjaśnienie tej sprawy - oby nie ciągnęło się to latami.
Prowadząca rozmowę Karolina Lewicka zapytała prezydenta Poznania o to, czy Sutryk powinien zrezygnować z funkcji. - To jest pytanie, które należy zadać Jackowi Sutrykowi - zaznaczył Jaśkowiak dodając, iż to Sutryk wie jaki jest materiał dowodowy i czy popełnił zarzucane mu czyny.
To kolejne słowa wzbudziły kontrowersje. - Patrzę też na to w ten sposób, iż doszło do zatrzymania Sutryka, dwa dni później na wolność wychodzi przetrzymywany tak naprawdę w areszcie wydobywczym pan Paweł Cz. (były rektor Collegium Humanum). I w tym zakresie człowiek, który pozostało gejem, rok w areszcie, potrafię sobie wyobrazić, iż on powie wszystko, czego będzie chciał od niego prokurator - mówił. Choć dziennikarka próbowała mu przerwać mówiąc, iż orientacja seksualna nie ma znaczenia i są to tylko jego domniemania, on kontynuował. - To jest moja wiedza również na temat tego, jak reaguje człowiek w areszcie. Jestem prawnikiem z wykształcenia, wiem, jak potrafi się zachować człowiek, który jest pozbawiony wolności. Może mówić wiele rzeczy. (...) W areszcie, w zakładzie karnym naprawdę to nie jest proste. Proszę mi wierzyć, tam są takie, a nie inne tutaj zachowania aresztowanych czy też więźniów. (...) To nie jest łatwe i potrafię zrozumieć, iż ktoś, kto znajduje się rok w areszcie, powie bardzo dużo, żeby tylko wyjść na wolność - przyznał.
Jaśkowiak zakończył stwierdzeniem, iż oczekuje jak najszybszego przygotowania aktu oskarżenia w sprawie Sutryka. Przypomnijmy, iż Sutrykowi zarzucono wręczenie łapówki ówczesnemu rektorowi Collegium Humanum w zamian za uzyskanie poświadczającego nieprawdę dokumentu zaświadczającego, iż ukończył studia MBA, choć miał ich nie odbyć. Rektor miał za to otrzymać 75 tysięcy złotych.