Jak zadbać o bezpieczeństwo w sieci?

2 godzin temu
Zdjęcie: Jak zadbać o bezpieczeństwo w sieci?


Sklonowane karty płatnicze klientów Santandera, ciągnące się przez kilka dni awarie BLIKa, włamania oszustów na strony firmy oferującej pożyczki – SuperGrosz, czy na platformę skyshop, która obsługuje tysiące sklepów. W nieciekawych cybernetycznie czasach przyszło nam żyć. Jak podjąć walkę z hakerami? Jak zacząć od swojego własnego bezpieczeństwa i o czym pamiętać?

Po pierwsze powtarzane przez wszystkich specjalistów jak mantra zdanie – używajmy silnych haseł. Czyli jakich? Wszędzie tam, gdzie musimy stworzyć konto posługujmy się takimi, które zbudowane są nie tylko ze słów i cyfr, ale też wykrzykników, myślników i innych znaków specjalnych. CERT, czyli zespół działający w ramach naukowej i akademickiej sieci komputerowej zaleca, by takie silne hasło miało co najmniej 14 znaków, było pisane raz wielką raz mała literą, było wzmocnione cyframi, znakami typu wykrzyknik, myślnik czy średnik. Nikt nie będzie polecał używania hasła typu „qwerty123”, ale można obrać sobie przyjemną i inną działającą taktykę: wybieramy zwrotkę ulubionego utworu, wyciągamy z niej linijkę tekstu, dodajemy znaki specjalne – i mamy, na przykład „parostatkiemwpieknyrejs001!”. Kolejny fragment utworu możemy wykorzystać do logowania się gdzie indziej, na przykład w banku czy na Facebooku, tym bardziej, iż specjaliści zalecają, by w każdym miejscu używać innych haseł. jeżeli jedno nam wykradną, to mamy drugie, unikalne.

Kolejna sprawa: weryfikacja dwuetapowa. Włączajmy ją wszędzie, gdzie się da. choćby jeżeli ktoś odgadnie nasze preferencje muzyczne i wykradnie hasło, to po jego wpisaniu będzie musiał podać też kod z SMS-a czy maila, który dostaniemy tylko my. Kiedy pisze do nas rzekomo bank, operator komórkowy, kurier czy ZUS, zawsze sprawdzajmy nadawcę – czy to na pewno jest ten, za którego się podaje. Ale to też nie jest takie oczywiste, bo cyberoszuści wykorzystują tzw. phishing, czyli podszywają się pod znane, wzbudzające zaufanie instytucje. Wpinają się w nasze konwersacje i potrafią wysyłać fałszywą wiadomość, która wyświetli się w miejscu, w którym zwykle dostajemy te prawdziwe.

Za każdym razem, gdy coś nas niepokoi, widzimy treść mejla, którego raczej nigdy nie otrzymaliśmy, zadzwońmy na oficjalną infolinię. Czasem trzeba poczekać w kolejce, ale spędzenie choćby kilkunastu czy kilkudziesięciu minut na słuchawce w oczekiwaniu na konsultanta może okazać się dla nas lepszym wyborem niż ślepe klikanie w niebezpieczne linki.

MGard/ opr. DySzcz

Fot. pixabay.com

Idź do oryginalnego materiału