Przez pewien czas Jacek S., prezydent Wrocławia, brał pieniądze za nadzór nad tyską spółką, nie wiedząc, jak się ta spółka nazywa i gdzie się mieści.
Prokuratura zarzuca Jackowi S., prezydentowi Wrocławia, nie tylko wręczenie łapówki byłemu rektorowi Collegium Humanum w zamian za dyplom MBA, ale i posłużenie się tym dyplomem, by wyłudzić ok. 230 tys. zł z tytułu zasiadania w radach nadzorczych spółek samorządowych.
Jacek S. przez kilka lat był członkiem rady nadzorczej m.in. tyskiej spółki. Został do niej powołany przez prezydenta Tychów Andrzeja Dziubę pełniącego funkcję walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Nawiasem mówiąc, w tym samym roku dla Andrzeja Dziuby znalazło się miejsce w radzie nadzorczej samorządowej spółki wrocławskiej, gdzie walnym zgromadzeniem wspólników był (i jest) prezydent Wrocławia Jacek S. O tym, jak bardzo Jacek S. angażował się w pracę rady nadzorczej tyskiej spółki, może świadczyć fakt, iż przez długi czas, czerpiąc z niej dochód, nie wiedział, jak ta spółka się nazywa i gdzie ma swoją siedzibę.
Więcej piszemy o tym w najnowszym dwutygodniku „Nowe Info” nr 24.
Czytaj również e-wydanie
Zdzisław Barszewicz