Jacek Jaworek był ciężko chory. Krewni jego ofiar przerywają milczenie

2 tygodni temu
Zdjęcie: fot. Policja


Jacek Jaworek, poszukiwany za potrójne morderstwo, po latach ukrywania się popełnił samobójstwo w zaskakujących okolicznościach. Okazuje się, iż przez cały ten czas mógł przebywać bliżej, niż ktokolwiek przypuszczał. Krewni ofiar zdradzają zaskakujące szczegóły jego życia.


Jacek Jaworek, poszukiwany za brutalne morderstwo swojego brata, bratowej i bratanka, przez lata pozostawał nieuchwytny. Śledczy początkowo zakładali, iż mógł popełnić samobójstwo zaraz po zbrodni, jednak okazało się, iż ukrywał się niedaleko miejsca zabójstwa. Kilka tygodni temu, 10 dni po trzeciej rocznicy morderstwa, Jaworek odebrał sobie życie, strzelając sobie w głowę. Co więcej, odkryto, iż przez ten czas ukrywała go jego 74-letnia ciotka.

Dramat w Borowcach: morderstwo i ucieczka

W 2021 roku Jacek Jaworek zamordował brata Janusza, bratową Justynę i ich 17-letniego syna Kubę, po czym uciekł z miejsca zbrodni. Mimo zakrojonej na szeroką skalę akcji poszukiwawczej, w której brały udział drony, psy tropiące oraz helikoptery z kamerami termowizyjnymi, mężczyzna zdołał zniknąć na długi czas. Prokuratura podejrzewała, iż Jaworek nie żyje, jednak dalsze poszukiwania nie przynosiły rezultatów.

Ujawnienie prawdy: samobójstwo i bliskość zbrodni

Dopiero niedawno, po analizie nagrań z monitoringu, policja ustaliła, iż Jaworek przebywał u swojej ciotki w Dąbrowie Zielonej, oddalonej zaledwie pięć kilometrów od miejsca zbrodni. Po latach ukrywania się, popełnił samobójstwo niedaleko grobów swoich ofiar. Według ekspertów, wybór miejsca samobójstwa mógł być formą demonstracji – sygnałem dla organów ścigania, iż przez cały czas kontrolował sytuację.

Rodzina ofiar nie wierzy jednak, iż za tą decyzją stały wyrzuty sumienia. W rozmowie z TVN24 pani Iwona, siostra zamordowanej Justyny, uważa, iż Jaworek mógł nie mieć innego wyjścia, gdyż był ciężko chory – cierpiał m.in. na cukrzycę i miał poważne problemy z płucami.

Szokujące odkrycie: pomoc ze strony krewnych

Po śmierci Jaworka śledczy odkryli, iż przez lata ukrywała go jego 74-letnia ciotka, z którą rodzina zamordowanych miała regularny kontakt na cmentarzu. Jej aresztowanie wywołało ogromne zaskoczenie. Jak przyznaje pani Iwona, nikt nie podejrzewał, iż tak bliski krewny mógł ukrywać mordercę.

Policja i śledczy analizują, jak to możliwe, iż Jaworek przez tyle lat pozostawał niezauważony. Eksperci spekulują, iż mógł poruszać się nocą lub korzystać z pomocy innych osób, by unikać wykrycia.

Pytania bez odpowiedzi

Rodzina zamordowanych ma nadzieję, iż śledztwo wyjaśni, dlaczego ciotka postanowiła ukrywać Jaworka. Czy zrobiła to z obawy, współczucia, czy z innych powodów? Na te pytania śledczy wciąż poszukują odpowiedzi. Jedno jest pewne – dramat rodziny, który zaczął się od tragicznej zbrodni, przez cały czas przynosi nowe, szokujące odkrycia.

Źródło: TVN24

Idź do oryginalnego materiału