Iran: wojsko gotowe tłumić protesty

2 lat temu

Irańskie siły zbrojne twierdzą, iż są gotowe do walki z protestującymi. Eksperci podkreślają, iż obecne protesty wyraźnie różnią się od poprzednich.

Poinformowali o tym dowódcy armii, Gwardii Rewolucyjnej i policji we wspólnym liście do najwyższego przywódcy duchowego Iranu ajatollaha Ali Chameneiego – podała agencja ISNA. „Zniszczymy diaboliczne plany wrogów Republiki Islamskiej” – napisano w liście dowódców.

Chamenei określił trwające od trzech tygodni antyrządowe protesty jako „spisek obcych sił”. Zgodnie z konstytucją Iranu ma on nie tylko ostateczny głos we wszystkich sprawach strategicznych, ale jest również naczelnym dowódcą sił zbrojnych. Do tej pory przeciwko demonstrantom władze wystawiły policję i grupy ochotników, tzw. grupy islamskie.

W połowie września lokalne media początkowo informowały, iż 22-letnia kobieta jest w śpiączce, po tym jak została aresztowana przez policję moralności. Według władz, na posterunku policji wystąpiły u niej problemy z sercem i została przewieziona do szpitala. Najpierw zemdlała, a potem zapadła w śpiączkę.

W tym czasie na portalach społecznościowych krążyły już doniesienia zadające kłam tej wersji wydarzeń. 22-letnia Mahsa Amini została aresztowana za to, iż nie nosiła chusty na głowie zgodnie z zasadami ubioru obowiązującymi w Islamskiej Republice Iranu. Widać było pojedyncze pasma jej włosów, a ponieważ protestowała przeciwko aresztowaniu, policjanci uderzyli ją w głowę. W efekcie doznała wylewu krwi do mózgu i ostatecznie zapadła w śpiączkę. Władze wielokrotnie zaprzeczały tej relacji.

Niedługo potem krewny poinformował o śmierci młodej kobiety. Okoliczności jej śmierci nie zostały jednoznacznie wyjaśnione. 7 października Forensic Medical Organisation of Iran ogłosiła, iż 22-latka zmarła „nie w wyniku pobicia”, ale w wyniku interwencji chirurgicznej. Operacja została przeprowadzona z powodu guza mózgu, gdy Amini miała osiem lat. Ojciec Amini powiedział jednak kilka dni wcześniej, iż jego córka była w „doskonałym zdrowiu” do czasu jej aresztowania.

Amini pochodziła z Saghes (irańska prowincja na północnym zachodzie kraju w pobliżu granicy z Irakiem, zamieszkała przez mniejszość kurdyjską). Jej kurdyjskie imię brzmiało Jina Amini. Była w Teheranie z wizytą u rodziny. Kilka dni po śmierci na jej pogrzeb w jej rodzinnym mieście przybyły tysiące osób. Uroczystości towarzyszyły protesty.

Władza początkowo, chcąc uspokoić sytuację, zapewniała, iż dąży do wyjaśnienia sprawy. Dokładnie w dniu śmierci Amini prezydent Iranu Ebrahim Raissi polecił ministerstwu spraw wewnętrznych wyjaśnienie tła zdarzenia. Prokuratura w Teheranie zapowiedziała przeprowadzenie śledztwa. Incydent był również omawiany w irańskim parlamencie; kilku deputowanych domagało się od policji upublicznienia nagrań. Były prezydent Iranu Mohammad Chātami – który rządził Iranem w latach 1997-2005 – skrytykował incydent za szkodzenie nie tylko reputacji kraju, ale także islamu.

Śmierć Amini zbiegła się w czasie z i tak już napiętą sytuacją społeczno-polityczną. Kilka dni wcześniej Sąd Rewolucji Islamskiej w Urmii, w północno-zachodnim Iranie, skazał na śmierć dwie aktywistki (31 i 24 lata), działające na rzecz praw kobiet homoseksualnych. Zarzucono im „sianie zgorszenia” – to najpoważniejszy zarzut w systemie prawnym Republiki Islamskiej. Zwykle wnosi się go za naruszenie najważniejszych zasad szariatu. Według aktywistów, obie kobiety zostały oskarżone o promowanie homoseksualizmu, który jest w Iranie zakazany.

Władze gwałtownie zareagowały bardzo mocno na gwałtownie narastającą falę protestów. Tydzień po śmierci Amini, szef sądownictwa Gholam-Hussein Mohseni-Edjahi nakazał policji i sądom w całym kraju, „bezkompromisowe” zwalczanie „zamieszek zorganizowanych przez profesjonalistów”. W tym czasie pojawiły się już informacje o co najmniej 17 osobach zabitych. Odziały specjalne otworzyły ogień do protestujących. Rząd obwinił za protesty bliżej nieokreślone siły zagraniczne, nie przedstawiając żadnych dowodów na zewnętrzną interwencję.

Według organizacji Iran Human Rights (IHR) z siedzibą w Oslo, w antyrządowych protestach zginęły już co najmniej 133 osoby, z czego wiele w południowo-wschodniej prowincji Sistan-Beluchistan – w tej sprawie prezydent Iranu Ebrahim Raissi zarządził śledztwo. Ponadto, według irańskich władz, w samym Teheranie aresztowano ponad 1000 osób. Podobno prawie dwie trzecie z nich zostało w międzyczasie wypuszczonych na wolność. Informacje o zabitych, rannych i aresztowanych nie mogą być w tej chwili zweryfikowane.

Jednocześnie reżim irański na różne sposoby ogranicza komunikację cyfrową. Popularne usługi i platformy, takie jak WhatsApp, Instagram, Skype czy LinkedIn są zablokowane. Ponadto podczas protestów w różnych regionach dochodziło podobno do przerw w dostawie prądu oraz dostępie do wnternetu. Wielokrotnie zakłócano połączenia telefoniczne.

Spiralę przemocy nakręcały irańskie władze już od dłuższego czasu. Tylko w pierwszej połowie tego roku w kraju wykonano egzekucję na co najmniej 251 osobach, co czyni Iran – jak podaje Amnesty International – drugim na świecie za Chinami państwem, w którym wykonano najwięcej wyroków śmierci. Przy czym populacja Chin jest nieporównywalnie większa niż Iranu.

Początkowo protesty aktywizowały przede wszystkim kobiety. Znane Iranki, takie jak aktorka Anahita Hemmati, obcięły włosy w geście solidarności z ofiarą, udostępniając zdjęcia i filmy w internecie; ta forma protestu stała się niezwykle popularna, choćby poza granicami kraju. Z biegiem czasu do protestów przyłączali się mężczyźni. W rodzinnym mieście Amini, Saghes, rzucano kamieniami w biuro gubernatora. Protestujący zebrali się również przed teherańskim szpitalem, w którym zmarła. Na dzień 19 września w różnych miastach w całym kraju na ulice wyszły już tysiące protestujących.

Politolog Azadeh Zamirirad z niemieckiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa (SWP) zauważa, iż obecne demonstracje pokazują solidarność całego społeczeństwa „ponad granicami demograficznymi i etnicznymi, a także ponad klasami społecznymi”. Jest to pewne novum: po reelekcji prezydenta Mahmuda Ahmadineżada w 2009 r. na ulice wyszli głównie członkowie klasy średniej; w protestach w 2019 r. wywołanych podwyżką cen benzyny uczestniczyły głównie osoby o niskich dochodach. Ponadto obserwuje się w tej chwili po raz pierwszy „bardzo, bardzo dużo młodych ludzi na ulicach”, co nadaje protestom „silny komponent emocjonalny”. Mimo ciągłych represji, protesty mają ostatnio tendencję do rozprzestrzeniania się na szkoły i uniwersytety.

W przeszłości pojedyncze irańskie kobiety wielokrotnie buntowały się przeciwko systematycznej opresji. Niektóre wsiadały za kierownicę mimo zakazu prowadzenia auta. Inne do śmierci doprowadziła desperacja, jak w przypadku lekarki i działaczki na rzecz praw kobiet dr Homy Darabi, która podpaliła się w 1994 roku. Ten dramatyczny gest nie miał prawie żadnego publicznego oddźwięku w zniewolonym społeczeństwie irańskim.

Tym razem na protestach w wielu miastach również liczni mężczyźni krzyczą „Kobieta – Życie – Wolność!”. Wiele kobiet demonstracyjnie zdejmuje chusty, niektóre je podpalają. Pomimo wysokiego ryzyka osobistego, celebryci również okazują solidarność z protestującymi. To właśnie za to prawdopodobnie aresztowano kapitana irańskiej narodowej drużyny piłkarskiej, Hosseina Mahiniego. Za kratki trafiło również kilku dziennikarzy.

Badaczka Azadeh Zamirirad widzi zatem gniew z powodu chust jako symbol głębszych problemów. Niektóre skumulowały się od dziesięcioleci: „Kobiety nie są prawnie równe mężczyznom. Wolność słowa i zgromadzeń jest ograniczona, represje są wszechobecne” – tłumaczy uczona. Wielu protestującym małe sukcesy już nie wystarczają. Już od pierwszego dnia protestów słychać było hasło „Precz z dyktaturą!”. „W poprzednich protestach nie doświadczyliśmy takiej intensywności” – mówi Zamirirad.

Atmosferę dodatkowo podsyciły doniesienia o zabójstwie kolejnej młodej kobiety: protestujący podobno oskarżyli policjantów o zabicie we wrześniu 16-letniej Niki Shahkarami. Władze zarekwirowały ciało i pochowano ją w tajemnicy. Miało to zapobiec protestom. Przedstawiciel irańskiego wymiaru sprawiedliwości odrzucił zarzuty, mówiąc, iż młoda kobieta zmarła po tym, jak została „popchnięta”, a incydent nie miał „nic wspólnego z ostatnimi zamieszkami”.

Idź do oryginalnego materiału