Dokładnie 20 lat temu, 19 marca 2003 r. amerykańskie samoloty zaczęły bombardować cele w Iraku. W kilka godzin później siły lądowe koalicji przekroczyły granice Iraku. Tak zaczynała się II wojna w Zatoce, która miała zmienić losy całego regionu.
Kilka moich przemyśleń na ten temat
1. Od czasu utworzenia Królestwa Iraku w 1921 r., kraj ten odgrywał istotną rolę w bliskowschodniej polityce. Potencjał Iraku załamała jednak najpierw wojna z Iranem (1980-1988) a później inwazja na Kuwejt w 1990 r., która doprowadziła do interwencji zbrojnej USA i I wojny w Zatoce.
Po ponad 10 latach wojen z sąsiadami, a także stale trwającym konflikcie z Kurdami i szyitami, Bagdad z 2003 r. był już cieniem własnej potęgi z 1979 r., gdy Saddam Husajn obejmował stanowisko prezydenta kraju. Gwoździem do trumny dla Iraku okazała się jednak inwazja z 2003 r.
Po 2003 r. Irak przestał być bowiem podmiotem stosunków międzynarodowych i stał się tylko pionkiem, rozgrywanym przez innych. Władza centralna w Iraku jest w tej chwili tylko nominalna. Szyickie milicje stanowią państwo w państwie, a spór z Kurdami przez cały czas się tli.
Brak Iraku – jako silnego gracza na arenie międzynarodowej – doprowadził do sytuacji, w której irańskie wpływy rozlały się po całym regionie.
Co gorsza, Irańczycy zadomowili się w samym Bagdadzie, a dzięki sojuszom z milicjami uzyskali ogromny wpływ na iracką politykę.
2. Amerykanom nigdy nie udało się ustabilizować Iraku.
Już w 2003 r. rozpoczęły się ataki irackich milicji na siły koalicji. niedługo później rozpoczął się natomiast wewnętrzny konflikt między samymi Irakijczykami, którego najkrwawszy okres przypadł na lata 2006-2008.
Ten wewnętrzny konflikt, a zwłaszcza lata 2006-2008 jest czasami określany wojną domową, toczącą się wg podziałów sekciarskich (szyici-sunnici). To nie do końca oddaje prawdziwą genezę konfliktu, bo w tych latach dochodziło także do walk w obrębie poszczególnych grup religijnych.
W każdym jednak razie, rozlew krwi według podziałów sekciarskich był ogromny. Dobrze obrazuje to mapa Bagdadu, na której różnymi kolorami zaznaczono dzielnice zamieszkałe przez sunnitów (czerwony) i szyitów (zielony) i to jak sytuacja zmienił się na przełomie 2006 i 2007 r. Mapa poniżej.
Geneza sukcesów ISIS także jest bezpośrednio związana z tym co działo się w Iraku po 2003 r., a zwłaszcza z konfliktem między sunnitami a szyitami.
Nawet mimo pokonania Kalifatu, a także uspokojeniu niepokojów na linii szyici-sunnici, sytuacja jest w tej chwili daleka od stabilnej.
Irakijczycy, zwłaszcza ci młodsi, są coraz bardziej zmęczeni statusem quo, działaniem państwa na zasadzie podziałów etniczno-religijnych (system muhasasa), wpływami milicji i upadkiem autorytetu państwa.
Pokazały to protest z 2018, a potem 2019 r.
Nie tylko „zwykli” Irakijczycy są niezadowoleni z sytuacji w kraju. Rywalizacja między irackimi elitami także się zaognia.
W 2022 r. zwolennicy Muktady Sadra zajęli budynek parlamentu. Na ulicach stolicy doszło natomiast do potyczek między Sadrystami a członkami innych milicji.
3. Inwazja na Irak w 2003 r. była błędem. Jednak pozostawienie Saddam Husajna „w spokoju” także nie byłoby najlepszym wyjściem.
W przededniu inwazji, Irak był wewnętrznie bardzo mocno rozbity. Szyici, Kurdowie, rosnące wpływy islamistów, zachodnie sankcje.
Gdyby Saddam przetrwał 2003 r. to nie wiadomo czy na fali arabskiej wiosny – podobnie jak w sąsiedniej Syrii – w Iraku także nie wybuchłaby krwawa wojna domowa.
Saddam gwarantem stabilności Iraku i regionu nie był. Zaatakował Iran, potem Kuwejt, a w międzyczasie walczył jeszcze ze swoimi rodakami: szyitami i Kurdami
Poza tym warto pamiętać iż w latach 90. Saddam zaczął prowadzić tzw. Operację Wiary, która polegała na reislamizacji kraju.
Mimo, iż wcześniej Saddam i partia Baas zwalczali wpływy islamistów, to w latach 90. zmienili kurs i zaczęli zwiększać rolę religii w życiu publicznym. Zamiast zwiększyć kontrolę państwa nad społeczeństwem, doprowadziło to do radykalizacji i zwiększenia wpływów salafitów.
Zatem choćby brak inwazji na Irak, mógłby doprowadzi do wojny domowej czy zamachu stanu. Przy czym nie wiemy czy niosłoby to za sobą tak opłakane skutki dla Iraku i regionu jak inwazja z 2003 r.