
Mirosława Herman, uczestniczka Radomskiego Czerwca '76 (fot. IPN)
Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie zdecydował o podjęciu na nowo umorzonego w 2012 r. śledztwa w sprawie bezprawnych działań funkcjonariuszy MO i SB podjętych wobec uczestników masowego protestu społecznego, do którego doszło w dniu 25 czerwca 1976 r. w Radomiu w związku z wprowadzeniem radykalnych podwyżek cen artykułów żywnościowych.
Znamiona zbrodni przeciwko ludzkości
- Analiza akt śledztwa oraz informacje uzyskane z archiwum IPN doprowadziły do przyjęcia, iż działania funkcjonariuszy MO i SB podjęte wobec uczestników masowego protestu społecznego w Radomiu wyczerpały znamiona zbrodni przeciwko ludzkości, która nie ulega przedawnieniu - wyjaśniał podczas konferencji prasowej Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Śledztwo realizowane jest w ramach projektu ,,Archiwum Zbrodni”.
Prokurator podkreśla, iż władze partyjne i państwowe przygotowując się w 1976 r. do wprowadzenia podstawowych podwyżek cen artykułów spożywczych, jednocześnie podjęły działania do siłowego rozwiązania, gdyby doszło do protestu społecznego, którego się podziewano. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, w Komendzie Głównej Milicji Obywatelskiej, powołano sztab "Lato 76". Miały to być operacje ćwiczebne, a tak naprawdę chodziło o przygotowanie Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa do stłumienia wystąpień społecznych - mówi prokurator z IPN. Dodaje, iż już na etapie przygotowań doszło do naruszenia przepisów prawa.
Stłumione protesty
- Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ustaliło wręcz z Ministerstwem Sprawiedliwości, iż Centralny Zarząd Karny przygotuje miejsca w więzieniach dla osób, które zostaną zatrzymane. Natomiast prokuratorzy zostali zobowiązani, iż w stosunku do osób, które wezmą udział w protestach, będą stosowali surowe środki zapobiegawcze przede wszystkim w postaci tymczasowego aresztowania, które będzie można przedłużyć o kilka godzin ponad 48 godzin - zaznacza prokurator Pozorski. Jak informuje, w przypadku ówczesnego województwa radomskiego, w aresztach w Radomiu, Szydłowcu i Grójcu oraz aresztach policyjnych w Radomiu, Kozienicach, Przysusze przewidziano miejsca do osadzenia maksymalnie dla 178 osób. Do stłumienia protestów wysłano do Radomia 2 tys. 100 funkcjonariuszy: z Radomia, Kielc, Łodzi, Warszawy oraz 13 kompanii Wyższej Szkoły Oficerskiej w Szczytnie, których na miejsce przetransportowano droga lotniczą.
Jest w nas ból
Mirosława Hetman, prezes Stowarzyszenia Radomski Czerwiec '76, uczestniczka wydarzeń w czerwcu w 1976 r. w Radomiu przekonuje, iż organizatorzy spacyfikowania protestów nie zostali do tej pory rozliczeni i ukarani. - Zostałam aresztowana, pobita, zamknięta, skazana na siedem miesięcy. Odsiedziałam trzy. Byłam świadkiem, tej masakry, tego, jak koledzy zostali pobici. Tak, iż nie można było poznać kto, kim jest - relacjonuje. Radomianka została karnie zwolniona z pracy, dostała wilczy bilet, podobnie jak wszyscy osadzeni i skazani. Później nigdzie nie mogli znaleźć pracy. - Do dziś jest w nas ból, iż żaden z dotychczasowych rządów nie oskarżył, nie osądził i nie skazał ludzi, którzy nam zrobili tę masakrę. Którzy pozbawili ludzi Czerwca zdrowia, życia i psychicznie nas wykańczali - mówi Mirosława Herman. Wspomina kolegę, który psychicznie nękany przez milicję i SB poszedł pod pomnik Czerwca"76 i tam oblał się benzyna i podpalił.
- I ten ból siedzi w nas do dzisiaj. Mam nadzieję, iż w końcu dojdzie do osądzenia i ukarania tych, którzy zrobili nam taki terror - sumuje prezes Stowarzyszenia Radomski Czerwiec '76.
bdb
Zdjęcia: IPN