Historia: 28 sierpnia 1939 r. na tarnowskim dworcu wybuchła bomba. W zamachu zginęło 20 osób

tarnow.ikc.pl 3 godzin temu

28 sierpnia 1939 r. bomba wybuchła na tarnowskim dworcu. Do zamachu doszło o godzinie 23:18, 20 osób zginęło. Na miejscu zatrzymano zamachowca: Antoniego Guzego.

– Mieszkałem wtedy, w sierpniu 1939 roku na stancji w kamienicy przy Krakowskiej. Naprzeciwko Plant Klejowych. Układaliśmy się do snu, był poniedziałek, tuż po jedenastej w nocy. Nagle usłyszeliśmy ogromny, ogłuszający huk, wydawało się, iż kamienica runie. Po podłodze posypało się szkło z rozbitego podmuchem okna. Pamiętam krzyki przerażonych ludzi, uciekających w popłochu z okolic dworca PKP.” Wybuch, wybuch , dworzec rozwalony!”- krzyczeli.

Natychmiast ubraliśmy się z kolegami i wybiegliśmy na zewnątrz. Dworzec bardzo gwałtownie otoczony został kordonem policji. Widzieliśmy rozerwany dach i gruzy w zachodniej części budynku. Z różnych stron, mimo późnej pory, nadchodzili gapie. Ludzie z ust do ust przekazywali sobie informację, iż na dworcu wybuchła bomba zegarowa.

Tak tamten, późny wieczór 28 sierpnia 1939 roku zapamiętał 18-letni wtedy Józef Bratko z Borzęcina, późniejszy pamiętnikarz i kronikarz rodzinnej wioski. O tym, jak zapamiętał zamach na dworcu PKP w Tarnowie opowiedział mi w 1979 roku. Obchodzono wtedy okrągłą, 40 rocznicę tamtych tragicznych wydarzeń. Na placu dworcowym odbył się wiec, odsłonięto tablicę pamiątkową z nazwiskami osób, które zginęły w zamachu. Wśród zabitych przeważali mieszkańcy Powiśla Dąbrowskiego, głownie Szczucina, którzy w poczekalni 3 klasy oczekiwali na „szczucinkę”. Większość oczekujących to rodziny z dziećmi. Wracali, na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, z wakacji w Truskawcu, modnym przed wojną ośrodku wypoczynkowym i uzdrowisku. Przeważały osoby narodowości żydowskiej.

Zamachowiec, bezrobotny ślusarz ze Skoczowa, przyjechał do Tarnowa z dwoma walizami wypełnionymi ładunkami wybuchowymi taksówką, bo w Krakowie spóźnił się na pociąg do Tarnowa. Za kurs zapłacił sporą sumę – okrągłe 80 złotych. Bagażowemu dał 50 groszy i polecił umieścić ciężkie walizy w przechowalni bagażu przy poczekalni 3 klasy.

Sam zaś, choć wiedział, co znajduje się w walizach, spokojnie przechadzał się po Plantach, potem poszedł na piwo do… poczekalni 3 klasy. Tej samej, która ucierpiała najwięcej w wyniku wybuchu bomby zegarowej. Czekał na spóźnioną luks- torpedę ze Lwowa, którą zamierzał pojechać do Krakowa.

Takie zachowanie dało potem powody do przypuszczenia, iż niemiecki agent Neumann , który zwerbował Guzego do aktu dywersji, chciał by zamachowiec zginął. Polscy śledczy nie mogliby- zakładano, iż Guzy zostanie złapany- wtedy trafić na trop dywersantów. Stąd podobno polecenie, by Guzy czekał na pociąg w tej poczekalni…

Bomba wybuchła, gdy był już na peronie. Tuż po wybuchu pojawili się tu kolejarze, nakazując podróżnym by nie opuszczali dworca. Guzego wraz z paroma innymi zatrzymano. Po spisaniu danych puszczono wolno, ale posterunkowy przed Hotelem Polskim, gdzie Guzy się kręcił, zauważył jego nerwowe zachowanie. Aresztowano go, trafił na policję, do prokuratury, a potem przed sąd.

Zachowywał się hardo. Powiedział co prawda, iż żałuje iż zginęli ludzie (początkowo pisano o kilku ofiarach), ale stwierdził też, iż nie wziął od agentów niemieckich pieniędzy za dywersje. ”Czynu przestępczego jakiego dokonałem dopuściłem się dlatego, iż czuję się Niemcem”.

Jego ojciec był Polakiem, matka Niemką. Ojciec zginął na froncie I wojny, matka wychowywała go w duchu niemieckim. Pisał się „Anton Guza”, z niemiecka.

Jaki był los zbrodniarza? Aresztowany, przyznał się do winy. Ale ledwie trzy dni po zamachu Niemcy napadli na Polskę i front gwałtownie przesuwał się w okolice Tarnowa. Jeszcze w nocy z 6 na 7 września trwał sławetny bój pod Biskupicami Radłowskim, a 7 września Niemcy byli już w Tarnowie. Co stało się z Guzym?

W czasie ledwie rozpoczętego procesu przebywał w areszcie, który ewakuowano 4 września wobec zbliżającej się niemieckiej ofensywy. Według świadków, Guzy w konwoju zachowywał się sposób arogancki i prowokacyjny. Strażnicy więzienni przekazali go wojsku, które cofało się na linię Sanu.

– Był tam mój ojciec, widział Guzego, wiedział kim jest, słyszał jak się zachowuje .Ojciec opowiadał mi wielokrotnie, iż Guzy odgrażał się, iż Niemcy niedługo Polaków dopadną, oswobodzą go, a wtedy on będzie górą i zemści się na tych, którzy go teraz pilnują. Najwyraźniej jakiś wojskowy w stopniu kapitana nie wytrzymał tych pogróżek groźnego aresztanta- zamachowca. Kazał wyprowadzić Guzego z szeregu. Poszli w kierunku lasu. Tam wojskowy kazał wykopać dół i zastrzelił zamachowca- relacjonował wojenną opowieść swego ojca o ostatnich godzinach Guzego mieszkaniec Tarnowa, Zbigniew Wilczyński.

Według śledztwa niemieckiego, o którego wyniku poinformowano w maju 1941 r. Centralę ds. Grobów Pomordowanych Volksdeutschów w Poznaniu, został on rozstrzelany wraz z kilkoma innymi polskimi Niemcami w okolicach Baranowa Sandomierskiego i tam też pochowany.

Tekst z naszego archiwum (opr. Z.Szych)

Apel o do prezydenta Tarnowa i samorządowców o włączenie daty 28 sierpnia 1939 r. do kalendarza najważniejszych lokalnych rocznic obchodzonych systematycznie

Szanowny Panie Prezydencie. Drodzy tarnowscy samorządowcy.

Jutro wieczorem minie 86. rocznica wybuchu bomby podłożonej przez niemieckiego dywersanta na tarnowskim dworcu kolejowym. Zniszczyła ona znaczną część obiektu, zabiła co najmniej 20 osób i bardzo wiele innych raniła. To było pierwsze w naszym mieście i regionie, traumatyczne doświadczenie najkrwawszej z wojen, której regularne działania, jak wiemy, rozpoczęły się kilka dni później. Tragedia ta stała się jednym z najważniejszych wydarzeń dla współczesnej tarnowskiej tożsamości, symbolicznie podkreślającym szczególną rolę jaką nasze miasto odegrało wówczas w antypolskich planach i praktyce działań Niemców opętanych zbrodniczą ideologią. Te plany i działania znalazły wszak kontynuację w czerwcu roku 1940, gdy to właśnie z Tarnowa wyruszył pierwszy transport do obozu koncentracyjnego Auschwitz, tworzonego przez Niemców dla Polaków.

Z pewnym zdziwieniem a w ostatnich latach z rosnącym niepokojem obserwujemy jednak, iż tylko obchody tego drugiego wydarzenia realizowane są w Tarnowie oficjalnie i corocznie, w konsekwentny, w pełni godny sposób.

Od lat staramy się zainteresować tą sprawą lokalne władze, apelując do władz samorządowych Miasta o włączenie daty 28 sierpnia 1939 r. (a także kilku innych bardzo istotnych dla historycznego dziedzictwa naszej miejskiej i regionalnej wspólnoty) do kalendarza najważniejszych lokalnych rocznic obchodzonych systematycznie. Nie uważamy za wystarczające wspominanie tego wydarzenia okazjonalnie, np. dopiero 1 września, gdy z całą Polską obchodzimy rocznicę niemieckiego najazdu. Zwracamy wtedy uwagę raczej na wiele ogólnopolskich i globalnych kontekstów wojny. Tym lokalnym trudno się wówczas skutecznie przebić.

Nie apelujemy przy tym o jakieś koniecznie spektakularne obchody. Chodzi nam o prosty akt corocznej, ale konsekwentnie kultywowanej pamięci, wyrażany w dniu rocznicy wydarzenia, bo tylko wtedy podkreślić można osobność tej daty i systematycznie utrwalać jej unikalne znaczenie w lokalnej świadomości.

Naszym zdaniem, najlepszym sposobem do minimalnego upamiętnienia tej ważnej rocznicy jest kameralna uroczystość, podczas której Prezydent Miasta corocznie zapala znicz pamięci 28 sierpnia punktualnie o godzinie 23:18 (moment wybuchu bomby) i pozostawia znicz pod tablicą ofiar zamachu na tarnowskim dworcu.

Oczywiście, liczymy na dołączenie do Prezydenta także innych tarnowskich samorządowców, polityków i przedstawicieli organizacji społecznych. Sami chętnie będziemy towarzyszyć w tym akcie Prezydentowi. Organizowanie tego kameralnego zdarzenia wyłącznie oddolnie, jak dzieje się od kilku lat, obniża jednak jego rangę a na pewno nie czyni go w sposób oczywisty wspólnotowym. W istocie czyni z niego wydarzenie mało ważne.

W efekcie pamięć o tarnowskim zamachu z 28 sierpnia i jego ofiarach doznaje w ostatnim czasie sporego uszczerbku, także w samym miejscu tragedii sprzed 86 lat. Myślimy o arbitralnie dokonanej przez PKP zmianie miejsca usytuowania tablicy poświęconej ofiarom wybuchu niemieckiej bomby. Po wykonanym w roku ubiegłym remoncie elewacji dworca, w historycznym miejscu (nie przypadkowym zresztą, bo bliskim przecież epicentrum wybuchu bomby), znajdującym się po prawej stronie wejścia na dworzec, tablicę upamiętniającą tragedię, zastąpiła tablica informująca o nowym patronie dworca, Wincentym Witosie. Upamiętnienie pierwszych ofiar nadchodzącej wojny przeniesiono na lewą, mniej eksponowaną i oddaloną od miejsca wybuchu, stronę wejścia na dworzec. Dokonaną w ten sposób zmianę historycznej lokalizacji tego upamiętnienia uważamy za niedopuszczalną. Zwracaliśmy uwagę na tę sytuację publicznie już rok temu. Sprawa nie pozostała bez echa także, jeżeli chodzi o głosy zdziwienia i oburzenia ze strony samorządowców i przedstawicieli środowisk patriotycznych. Żywiliśmy zatem nadzieję, iż tablica wróci na swoje miejsce przed kolejną rocznicą wydarzenia. Niestety, tak się do tej pory nie stało.

Apelujemy zatem do tarnowskiego samorządu o nacisk na władze PKP, aby niezwłocznie przywróciły historycznej tablicy należne jej miejsce. O miejsce należne samemu tragicznemu wydarzeniu w corocznym kalendarzu ważnych lokalnie rocznic, możecie Państwo natomiast zadbać sami. W obu kwestiach liczymy na Wasze niezawodne już zaangażowanie.

Z poważaniem

Zarząd Fundacji Promocji Dziedzictwa Lokalnego PRO PATRIA SEMPER:

Piotr Dziża

Urszula Stolarczyk

Wojciech Sypek

Idź do oryginalnego materiału