Hejt i groźby w lokalnej grupie społecznościowej

2 tygodni temu

Zazwyczaj piszę dobre rzeczy o ciekawych miejscach i osobach. Opowiadam pozytywne historię. Czasem w tych celach korzystam z pomocy mieszkańców w lokalnych grupach społecznościowych. Kilka też administruję lub moderuję starając się, aby każdy czuł się w nich dobrze. Jednak ostatnio to ja poczułam się źle, ponieważ ktoś uznał, iż ma prawo próbować mnie obrazić i zastraszać. Wiem, iż nie pierwsza padłam ofiarą hejtu i języka nienawiści. Wiem, iż nie dzieje się tak tylko na Facebooku. Wiem, iż trudno o tym mówić, ale warto. A gdy czujecie się zagrożeni, zgłaszać Policji.

Grupy społecznościowe mają zasady, a Facebook standardy

Zazwyczaj gdy zgłasza się chęć odwiedzenia do grupy akceptuje się jej zasady. Podstawowe z nich to np., iż razem tworzymy serdeczną atmosferę, zakaz spamu, zakaz propagowania nienawiści i nękania. Gdy grupa jest na dany temat, uściśla się, czego dotyczy np. danej dzielnicy, fotografowania, rozpoznawania roślin, gry w wędrujące kamyczki.

Standardy społeczności firmy Meta Platforms właściciela między innymi Facebooka, które można naruszyć obejmują między innymi: treści produkowane i publikowane przez fałszywe konta, treści z określeniami uważanymi za mowę nienawiści, treści podżegające do poważnej przemocy lub jej sprzyjające, nękanie i prześladowanie, spam, treści przedstawiające drastyczną przemoc, nagość i aktywność seksualna dorosłych, fałszywe twierdzenia na temat COVID-19, które mogą się przyczynić do ryzyka powstania bezpośredniej krzywdy fizycznej, posty dotyczące zakupu, sprzedaży, wymiany lub promocji kontrolowanych towarów lub usług (zgodnie z definicją zawartą w naszych Standardach społeczności).

Zasady i standardy są po to by je łamać, a admin za dużo sobie pozwala

Zasady i standardy są po to by je łamać, w ten sposób, gdy zwróciłam mu uwagę, odpowiedział mi pewien członek lokalnej grupy. Administratorzy i moderatorzy nie mają prawa usuwać żadnych postów i komentarzy, ponieważ jest wolność słowa – dodają inni. Jak wskazuje moja dotychczasowa praktyka, można też dowolnie ich wyśmiewać, obrażać, zastraszać i pisać do nich w środku nocy. Pouczanie, nieadekwatne wymagania i skargi na innych członków są na porządku dziennym.

Mowa nienawiści w Internecie

Kilka dni temu po działaniach moderacyjnych w grupie odnoszących się do anonimowego konta otrzymałam prywatną wiadomość w aplikacji Messenger. W treści obraźliwe i agresywne zwroty, mogące stanowić groźbę, co może być interpretowane jako przemoc werbalna. Osoba kryjąca się pod profilem dodaje, iż widzi mnie dziennie podając miejsce gdzie często chodzę. Pokazuję treść rozmowy znajomym, radzą by to zgłosić, upublicznić. Na udostępnienie całej treści nie będę się decydować ze względu na standardy mediów społecznościowych, jednak postanawiam to zgłosić. Szkic zawiadomienia pomaga mi napisać ChatGPT, poprawiam, dopisuję szczegóły i dodaję dowody. Znajoma prawniczka rzuca okiem na pismo, pisze iż chyba w porządku, ale nie wie czy zadziała. Drugi znajomy pomaga mi znaleźć adekwatną rejonową prokuraturę i mówi, iż współczuje.

Anonimowość w sieci jest tylko pozorna

Przypominam sobie, iż uczestniczyłam warsztatach „Jak wytropić hejtera”, które podczas festiwalu Poland Rock prowadził rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Kontaktuję się z nim i proszę o komentarz, ponieważ zamierzam o tym napisać. Odpowiada mi praktycznie od razu.

„Każdy, kto otrzymuje groźby karalne i obawia się ich spełnienia, powinien zgłosić sprawę na Policję. Każdy także może zgłosić sprawę dotyczącą hejtu, zwłaszcza jeżeli jest pokrzywdzony. W przypadku przestępstw związanych z groźbami lub hejtem popełnianym w Internecie, każdy ma możliwość próby ustalenia dodatkowych danych o sprawcy, na własną rękę. Przede wszystkim wykorzystując ogólnodostępne bazy danych i informacje w mediach społecznościowych, często publikowane przez samych sprawców. Takie dane pokrzywdzony może przekazać Policji do wykorzystania. Powinno to mieć formę wniosku dowodowego”

Nie twierdzę, iż teraz należy zamknąć wszystkie serwisy społecznościowe. Wprost przeciwnie, według mnie są potrzebne do przekazywania sobie informacji, dzielenia się wiedzą, umiejętnościami czy rzeczami. Uważam też, iż od nas zależy jak będą wyglądać treści zamieszczane w sieci i czy będziemy zwracać uwagę na te niewłaściwe.

Idź do oryginalnego materiału