Guma do żucia mocnym alibi? Zabójstwo dwóch Niemców cz. II

21 godzin temu

Po oświadczeniu, iż nie przyznaje się do zabójstwa, zwrócił uwagę na wątek narkotykowy. – Jak wiadomo pojazdem, którym poruszali się pokrzywdzeni, miały być przewożone narkotyki. Uważam, iż to jest bardzo istotne, bo w miejscu, gdzie ci ludzie zostali zabici, dokonywało się w tym czasie transakcji narkotykowych i rozliczeń. Jest zatem oczywiste, iż musiałbym być z kimś, kto odbierał narkotyki, w częstym kontakcie telefonicznym i musiałoby to być zarejestrowane w telefonie i w sieci komórkowej. Musiałbym się także kontaktować z ofiarami, a takiej wiedzy prokuratura nie ma. Dodam jeszcze, iż jestem zdeklarowanym wrogiem środków odurzających. Powiem więc stanowczo: nigdy się z denatami nie kontaktowałem, a to może świadczyć o obstrukcji i stronniczości prowadzącego to śledztwo. A mnie w ogóle nie mieści się w głowie, iż mógłbym strzelać do Bogu ducha winnych ludzi i pozbawiać ich życia. Miałem to zrobić tylko dla kaprysu jak jakiś zagorzały i wykolejony socjopata pozbawiony ludzkich uczuć? Nie jestem też ksenofobem ani człowiekiem nastawionym negatywnie do Niemców, co być może skłoniłoby mnie do takiego strasznego czynu. Tymczasem w ogóle nie jest mi wiadomo, kto mógł się tego dopuścić. We mnie natomiast tkwią pokłady miłości, wrażliwości i empatii i coś takiego nie mieści się w mojej psychice i naturze. Nie ma więc mowy o wydumanej przyjemności, żeby odbierać komuś życie.

Dawna działalność charytatywna…

Zdzisław W. opowiedział też o swoim zaangażowaniu w pomoc innym. – Wiele lat temu byłem w posiadaniu większej gotówki i zobaczyłem na plakacie zdjęcie chorego dziecka, którego rodzina zbierała pieniądze na operację w USA. I wpłaciłem, proszę mi wierzyć, 12 tys. zł na podane konto. Odcinek tej wpłaty do dzisiaj mam gdzieś w domu…

Idź do oryginalnego materiału