Funkcjonariusz SG podejrzany o umyślne przejechanie psa przy granicy

sokolka.tv 3 godzin temu

O znęcanie się nad psem, czego skutkiem była śmierć zwierzęcia, oskarżyła prokuratura funkcjonariusza z placówki SG przy granicy z Białorusią w Podlaskiem. W oparciu o przekazane przez samą SG nagrania z monitoringu i inne dowody oceniła, iż umyślnie przejechał on psa służbowym autem.

Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Sokółce (Podlaskie). Funkcjonariusz nie przyznaje się, w śledztwie odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania, jest zawieszony w służbie - poinformowała sokólska prokuratura rejonowa, pod której nadzorem prowadzone było śledztwo, na podstawie zawiadomienia samej SG.

Wynikało z niego, iż w sierpniu ub. roku funkcjonariusz z placówki SG w Nowym Dworze prowadząc służbowy samochód i wykonując służbowe zadania - na drodze biegnącej wzdłuż granicy z Białorusią przejechał psa, który tam biegał; zwierzę zginęło na miejscu. Nie był to pies służbowy SG.

Według ustaleń prokuratury, funkcjonariusz jechał tzw. drogą techniczną, podczas patrolu miał sprawdzić stan stalowej zapory na granicy z Białorusią. Po obejrzeniu - przekazanych przez SG - nagrań monitoringu (na tej granicy jest też tzw. zapora elektroniczna, czyli sieć kamer i czujników) i zebraniu innych dowodów (w tym zeznań innych funkcjonariuszy jadących z kierowcą) śledczy ocenili, iż mężczyzna umyślnie przejechał psa, który wbiegł na tę drogę.

Pies zginął na miejscu. W śledztwie prokuratura skorzystała z opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego. Jak podała w komunikacie, z opinii tej wynika, iż bezpośrednio przed przejechaniem zwierzęcia kierowca nieznacznie zmniejszył prędkość samochodu, z ok. 35-32 km/h do mniej więcej 23 km/h.

"Odległość, z której kierujący samochodem mógł dostrzec psa znajdującego się na torze ruchu pojazdu, wynosiła ok. 100 m, zatem obecność psa na drodze nie mogła być dla kierującego samochodem nagłą i niespodziewaną przeszkodą" - oceniła prokuratura.

"Kierujący samochodem dysponując tak znaczną odległością, wynoszącą nie mniej, niż ok. 100 m, nie był zmuszony do hamowania awaryjnego, a wystarczającym manewrem obronnym byłaby redukcja prędkości poprzez hamowanie układem napędowym (tzw. hamowanie silnikiem). Przyjmując stosowne obliczenia, odległość potrzebna na zatrzymanie samochodu, bez użycia układu hamulca zasadniczego, nie przekraczałaby ok. 40 m" - podała prokuratura.

Przy postawionym zarzucie znęcania się nad zwierzęciem, czego skutkiem była śmierć psa, oskarżonemu funkcjonariuszowi grozi do trzech lat więzienia.(PAP)

Idź do oryginalnego materiału