Filtr dobra: marzenie, które musi stać się rzeczywistością

polregion.pl 3 tygodni temu

„Filtr Dobra: sen, który powinien stać się rzeczywistością”

— Zosieńko, pamiętasz, jak prosiłeś, żebym mówiła, gdy trafię na czyjąś potrzebę — taką, która jeszcze choćby nie zdążyła się ujawnić? Właśnie taki mam przypadek — Ania zatrzymała się w progu gabinetu męża, patrząc na niego z nadzieją.

— Już mnie zaciekawiłaś, Anulko. Mów.

— Wiesz, czego mi brakuje najbardziej w tym całym internetowym chaosie? — usiadła obok niego i szepnęła: — Filtra dobra. Takiego „tłumacza światła”, który zamieniałby chamstwo i złośliwość w słowa pełne szacunku. Żeby czytając komentarze lub służbowe maile, nie miało się ochoty schować pod kołdrę.

— Aniu, ktoś cię uraził?

— Nie, kochanie, nie konkretna osoba. Ale… ostatnio, przeglądając media, fora, czaty, czuję się, jakby wylewano na mnie wiadra złości i agresji. Ludzie się nie powstrzymują. Atakują, wyśmiewają, upokarzają. Jakby stracili hamulce.

Przez chwilę milczała, spuszczając wzrok.

— Czasem myślę, iż to ze mną coś nie tak. Może stałam się zbyt wrażliwa? Ale z drugiej strony — czy normalne jest przyzwyczajenie się do chamstwa jak do codziennego szumu?

Zbyszek westchnął. Widział, jak codziennie analizuje setki wiadomości, pracując jako analityczka w dużej agencji.

— Niestety, agresywni zawsze są najgłośniejsi. Ich nigdy nie było wielu, ale internet to dla nich idealne miejsce. Anonimowość, brak konsekwencji — zostaje sama emocja. Ale masz rację. Świat staje się toksyczny. A twój pomysł brzmi… poważnie. Opowiedz, jak to widzisz.

— Chciałabym, żeby to było rozszerzenie albo aplikacja. Na przykład czytasz komentarze pod filmem — a one są automatycznie przekształcane: zamiast „debil” — „nie rozumiem twojego punktu widzenia”, zamiast „zamknij się” — „może spojrzymy na to inaczej?”. Wyobrażasz sobie?

— Moment, czyli nie blokować, ale przepisywać?

— Tak! Ale dobrowolnie. Użytkownik sam włącza filtr i decyduje, gdzie działa. Może tylko w pracy, gdzie liczy się konstruktywna rozmowa.

— A jeżeli działałby w drugą stronę? Żeby łagodził też twoje wiadomości przed wysłaniem?

— To byłoby idealne! Bo my też nie zawsze jesteśmy aniołami. Zwłaszcza w stresie. Czasem chcemy „wyrzucić” z siebie złość — a potem wstyd. A tu filtr podpowiada: „można łagodniej”, „może inaczej?”. choćby sugeruje lepsze słowa.

— Brzmi jak wewnętrzny psycholog z autocenzurą. Bez moralizowania.

— Właśnie! Ważne, żeby działało płynnie — bez wklejania tekstu w osobne programy. Wszystko od razu, na ekranie. Spokój to dziś towar deficytowy.

Zbyszek zamilkł. Pracował w IT i wiedział, iż pomysł Ani mógłby nie tylko „wystrzelić”, ale i zmienić sposób, w jaki ludzie komunikują się online.

— Porozmawiam z zespołem. Jutro. To nie tylko genialne — to potrzebne. Ludziom brakuje powietrza. Bez trucizny.

Ania odetchnęła z ulgą, pierwszy raz tego dnia szczerze się uśmiechając.

— Dziękuję, Zbyszku. Naprawdę. Bałam się, iż zwariowałam — iż marzę o czymś niemożliwym. Ale może dobro to po prostu coś, co zgubiliśmy. I czas je odnaleźć.

Zbyszek wstał, przytulił ją mocno.

— Dość już tej brzydoty. Włączamy nasz osobisty filtr dobra: cisza, przytulanie, herbata i miłość. Bez dyskusji. Bez filtrów.

Roześmiała się, chowając twarz w jego ramieniu.

Za oknem ktoś wciąż klikał klawiaturę, pisząc gniewny komentarz, ktoś inny kłócił się do ochrypnięcia. Ale w tym pokoju narodziła się idea, która mogła zmienić choć mały kawałek świata. I zrobić go odrobinę cieplejszym.

Idź do oryginalnego materiału