Fala kradzieży kabli ze stacji ładowania. Służby reagują coraz ostrzej

1 godzina temu

W ostatnich miesiącach operatorzy stacji ładowania w całej Polsce mierzą się z rosnącą liczbą kradzieży kabli z ładowarek. Do incydentów dochodzi już w praktycznie każdym województwie, a straty ponoszą zarówno firmy, jak i kierowcy samochodów elektrycznych. Proceder, który przynosi złodziejom zaledwie kilkaset złotych zysku, może skończyć się choćby pięcioma latami więzienia.

Kradzieże w całym kraju


Według Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM) skala problemu rośnie. Złodzieje odcinają przewody z ładowarek i sprzedają je w skupach złomu. W wielu przypadkach atakują kilka stacji jednocześnie. Tak było we wrześniu 2025 roku na zachodzie Wrocławia, gdzie zniknęły kable z kilkunastu punktów położonych w sąsiadujących lokalizacjach.


Skutki są dotkliwe: kierowcy nie mogą skorzystać z ładowania, dostawy towarów się opóźniają, a operatorzy muszą ponosić wysokie koszty napraw. Co ważne, część infrastruktury została zbudowana z funduszy publicznych, co oznacza, iż zniszczeniu ulega majątek finansowany z podatków.

Zabezpieczenia rosną, ale złodzieje wciąż próbują


Branża e-mobility wdraża dodatkowe środki ochrony: monitoring, systemy alarmowe i rozwiązania utrudniające demontaż kabli. Jak poraca uwagę PSNM, te działania nie podnoszą wartości przewodów na „czarnym rynku”, ale zwiększają szanse Policji na szybkie namierzenie sprawców.


– Za kradzież grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Odcięcie kabla można również podciągnąć pod przestępstwo zniszczenia mienia, zagrożone analogicznie wysoką karą. To nie wszystko – kradzieże kabli stacji ładowania wiążą się z umyślnym niszczeniem cudzej rzeczy, a ich sprawcy działają publicznie z oczywiście błahego powodu. Takie przestępstwa spełniają zatem znamiona występków o charakterze chuligańskim – mówi Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz PSNM.


Efekt? Orzeczona przez sąd kara może być jeszcze surowsza. Jak dodaje Wiśniewski, PSNM od wielu miesięcy apeluje do administracji centralnej i Komendanta Głównego Policji o skuteczne wykrywanie i ściganie takich przestępstw. Zatem służby są świadome skali tego procederu i podejmują kroki, by im przeciwdziałać.

Policja ściga recydywistów


W wielu województwach służby odnotowują coraz więcej ujęć złodziei. Pod koniec października Policja zatrzymała mężczyznę odpowiedzialnego za kradzieże w Lubinie i Polkowicach – mimo iż był zamaskowany, nie uniknął odpowiedzialności. Ponieważ działał w warunkach recydywy, grozi mu choćby 7,5 roku więzienia.


W tym samym czasie w województwie pomorskim pracownicy ochrony ujęli dwóch sprawców na gorącym uczynku. Jak ustalono, jeden z nich miał już na koncie podobne przestępstwo.

Na celowniku także właściciele skupów złomu


Ryzyko nie dotyczy wyłącznie złodziei. Paserzy nabywający kradzione przewody mogą usłyszeć zarzut paserstwa, za które grozi do 5 lat więzienia. Zgodnie z przepisami ustawy o odpadach osoby sprzedające metale muszą podać źródło ich pochodzenia, a właściciele skupów – zweryfikować dane sprzedających i prowadzić dokumentację przez 5 lat. Policja, straż miejska i służby ochrony kolei regularnie prowadzą kontrole skupów, często ukierunkowane na konkretne typy metali pochodzących z infrastruktury publicznej.


– W ostatnim czasie zwróciliśmy się m.in. do prezydentów 37 największych miast w Polsce z apelem o przeprowadzenie kolejnych kontroli w skupach złomu, które mogą nabywać skradzione przewody. Kontrole mogą być prowadzone wyrywkowo, dlatego każdy właściciel takiego punktu powinien się liczyć z tym, iż służby „zapukają” również do jego drzwi. Sprawcy muszą mieć świadomość, iż kradnąc kable, niszczą także infrastrukturę transportową. To dodatkowo motywuje organy ścigania do działania i naraża złodziei oraz paserów na wysokie kary, całkowicie niewspółmierne do ewentualnych zysków – mówi Aleksander Rajch, wiceprezes PSNM.


Stowarzyszenie podkreśla, iż konieczna jest ścisła kooperacja między operatorami stacji, administracją publiczną a służbami porządkowymi. Proceder kradzieży kabli nie tylko powoduje straty finansowe, ale także hamuje rozwój transportu elektrycznego w kraju. Dodatkowe działania kontrolne i większa świadomość zagrożeń mają ograniczyć skalę tego zjawiska.




Polecamy także:



  • Pojazdy elektryczne nie płoną częściej niż spalinowe. Najnowszy raport obala mity

  • W wielu regionach to ostatni sezon kopciuchów. Zakazy mają ograniczyć smog

  • Te branże odpowiadają za 60% długów firm. Przemysł na czele

  • Polska firma PIAP Space na czele europejskiego konsorcjum. Zbudują pojazd kosmiczny

Idź do oryginalnego materiału