Fajbusiewicz wraca do spraw sprzed lat. Skazany 21 lat po zbrodni

11 miesięcy temu

Kilka miesięcy po emisji wyjaśniło się, gdzie ukrywał się Z. Ale przed polskim sądem stanął dopiero 19 lat później.

Poszukiwany morderca pochodził z małej wioski Sztabinki leżącej niedaleko Sejn na Podlasiu. Tu na przełomie XX i XXI wieku dokonano dwóch potwornych zbrodni, z którymi, według policji, miał związek poszukiwany. Mieszkał w parterowym baraku należącym do PGR-u, a zajmował się drobnym handlem i kradzieżami.

W policyjnych aktach można przeczytać: „Był człowiekiem impulsywnym. W ostatnim czasie bardzo aktywnie interesował się satanizmem. Był na etapie czytania wszystkiego na ten temat…”. W tym miejscu cofnę się do wydarzeń z 1997 roku. 23 stycznia owego roku Eugeniusz W. zgłosił zaginięcie syna Wincentego W. – czterdziestoletniego rolnika.

Miesiąc później zwłoki nieznanego mężczyzny odnalazły dzieci w przepuście wodnym. Ofiarą mordu, jak się okazało, był właśnie Wincenty W. – mieszkaniec Jedliszek k. Sejn. Denat miał obrażenia głowy, a ręce i nogi związane sznurem. Dość gwałtownie wytypowano podejrzewanych o tę zbrodnię.

W trakcie śledztwa m.in. w mieszkaniu Krzysztofa D. w Sejnach zabezpieczono ślady krwi zamordowanego. Ale krew była też w samochodzie Polonez, którego właścicielem był poszukiwany Witold Z. Według śledczych prawdopodobnie w tym zabójstwie uczestniczyli: Krzysztof D., Henryk J., Witold Z. i Stanisław B. Jednak sprawcy nie ponieśli żadnych konsekwencji, bowiem policja i prokuratura nie były w stanie postawić im zarzutów.

Dziś już wiemy, iż ta zbrodnia miała związek z następną. 23 czerwca 2000 roku zaginął Stanisław B., znajomy Witolda Z. Policja znalazła w lesie nagie zwłoki pozbawione głowy. Później odnaleziono także i tę część ciała. Okazało się, iż denat to zaginiony Stanisław B. Policja zatrzymała Krzysztofa D., Piotra J., Wiesława J. i Marka M. – stawiając im zarzut udziału w zabójstwie. Jak się później okazało, głównym inspiratorem tej zbrodni był Z.

Sprawcy wyjaśnili, iż w czasie libacji alkoholowej nad jeziorem Zelwa koło Gib doszło do konfliktu między przyszłą ofiarą, Stanisławem B., a Witoldem Z. Wcześniej podstępem wywołali ofiarę z rodzinnego domu. Pijana banda przykuła nieszczęśnika kajdankami do drzewa. Przez kilka godzin oprawcy bili go, także kijem bejsbolowym, na koniec zadali ponad 20 ciosów nożem. Decydujący o śmierci cios prosto w serce zadał Z. Następnie rozebrał zwłoki i ubranie spalił w ognisku. Samochodem wywieźli zwłoki do pobliskiego lasu. Zapakowali je w folię i wyrzucili na żwirowisko, gdzie odcięli mężczyźnie głowę, którą zakopali w reklamówce kilometr dalej. Odrąbali ofierze również nogi.

Policja jako motyw tej zbrodni przyjęła, iż prawdopodobnie do konfliktu doszło, gdyż Stanisław B. stanowił zagrożenie jako świadek zabójstwa Wincentego W. w 1997 roku. Wszyscy sprawcy poza Witoldem Z. zostali osadzeni i skazani. Kiedy przystąpiłem dwa lata po tej zbrodni do realizacji wspomnianego we wstępie programu, z operacyjnych ustaleń policji wynikało, iż poszukiwany może przebywać za granicą. Prawdopodobnie był w Legii Cudzoziemskiej, skąd zbiegł. Planował udać się do Czeczenii.

Potem dotarły do policji informacje, iż ukrywa się w USA. Kiedy coraz trudniej było ustalić kierunek ucieczki, pomógł Europejski nakaz aresztowania. Otóż w 2003 roku francuska policja poinformowała, iż poszukiwany przebywa w więzieniu w ich kraju. Odsiaduje tam wyrok za zabójstwo dokonane we Francji. Trzeba było prawie dwudziestu lat, aby stanął on przed polskim sądem. W 2021 roku deportowano go do kraju. Suwalska Prokuratura Okręgowa postawiła mu zarzut pozbawienia wolności, pobicia i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, dokonanego wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami osadzonymi już wcześniej.

Co ciekawe, w czasie procesu brat zamordowanego potwierdził, iż Stanisław rzeczywiście znał szczegóły zbrodni z 1997 roku i to mogło być motywem zabójstwa. W pierwszej instancji skazano Z. i jednego z jego kompanów – Krzysztofa D. – na 25 lat więzienia, choć prokuratura żądała dożywocia. Dwóch pozostałych uczestników tej zbrodni – na 7 i 6 lat więzienia za zacieranie śladów i niepowiadomienie o przestępstwie organów ścigania. Sąd uznał, iż nie można ostatecznie ustalić, który z tych mężczyzn zadał decydujący cios… Prokuratura jednak nie dawała za wygraną i złożyła – jak się później okazało skuteczną – apelację.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku, podobnie jak wcześniej prokurator, stwierdził, iż obaj oskarżeni byli świadomi tego, iż działają z zamiarem pozbawienia życia kolegi. Sąd podkreślił również, iż główną rolę w realizacji zbrodni odgrywał poszukiwany listem gończym Witold Z. Mężczyzn skazano na karę dożywocia z możliwością opuszczenia więzienia co najmniej po 25 latach.

Idź do oryginalnego materiału