Lanie wosku, szukanie imienia przyszłego męża z wylosowanych karteczek, czy przepowiadanie przyszłości dzięki jabłkowych obierek… Dzisiejsze andrzejkowe wróżby są tylko świetną zabawą, jednak dawniej „gusła” odprawiane andrzejkowej nocy traktowano śmiertelnie poważnie…
Andrzejkowej nocy od zawsze towarzyszyła magiczna otoczka. I choć zwyczaj ten pochodzi najprawdopodobniej ze Szkocji, przyjmuje się, iż same wróżby znane były już w starożytności. Jedna z teorii jest, iż narodziły się one w starożytnej Grecji. Wskazuje na to choćby etymologia imienia patrona wróżb. Andrzej to po grecku Andress (andros – mężczyzna, aner – mąż). Możliwe jest jednak, iż kult świętego Andrzeja wywodzi się z wierzeń celtyckich i starogermańskich i jest związany z postacią Frey – boga płodności, urodzaju i miłości
Pomagały duchy?
W Polsce pierwsze „oficjalne” wzmianki o andrzejkowych wróżbach pojawiły się w 1557 r. za sprawą średniowiecznego pisarza i historyka Marcina Bielskiego. To właśnie w jego sztuka teatralna „Komedyja Justyna i Konstancyjej” była pierwszym moralitetem ukazującym andrzejkowy obyczaj.
Andrzejkowe zwyczaje rozpowszechniły się na całą Europę. Nie traktowano ich jednak, jak dziś – w formie zabawy, o czym świadczyło choćby to, iż panny w tym dniu pościły od rana.
Do każdej z przepowiedni podchodzono bardzo poważnie, a same wróżby odprawiano w odosobnieniu. Początkowo robiły to tylko niezamężne dziewczęta, dopiero z czasem rozpowszechniły się na młodych ludzi obu płci.
Powagi wróżbom dodawała pora przepowiadania przyszłości. Wierzono, iż na przełomie jesieni i zimy, było najbliżej do zaświatów, a więc duchów oraz nadnaturalnych stworzeń.
Wybranek jak… kołek
A jak dawniej w nocy z 29 na 30 listopada przepowiadano przyszłość? Tak jak i dziś, panny chciały poznać przede wszystkim swoja druga połowę. Młode dziewczyny wychodziły przed swoje domy i podchodziły pod drewniany płot. Tam odliczały 9 kołków. Właśnie ten ostatni miał symbolizować przyszłego oblubieńca. Mówił, czy będzie on wysoki, niski, szczupły, gruby itd.
Tajemnicę o przyszłości miała zdradzać także woda w studni. W niej właśnie, w świetle księżyca można było dojrzeć twarz przyszłego męża. Dziewczyny interesujące były także skąd przyjdzie jej przyszły wybranek. Decydował… pies. To, z której strony było słychać jego szczekanie, wskazywało stronę, z której przybędzie chłopak.
Panny ucinały też gałązkę wiśni i wkładały ją do wody. Za mąż w następnych 12 miesiącach miała pójść ta, której do Nowego Roku zakwitła.
Zamiast lania wosku wróżono przy pomocy ołowiu. Wierzono, iż zapewni on większość trwałość wróżbie.
W niektórych regionach Polski przepowiadano przyszłość z bałabuszek – specjalnie na andrzejki – pieczonych bułeczek. Najpierw z domów kawalerów trzeba było ukraść mąkę, a później każda dziewczyna piekła swą bułeczkę. Gdy wypieki leżały gotowe na ławie, wpuszczano psa. W jakiej kolejności zjadł czyje bułeczki, taka miała być kolejność zamążpójścia ich autorek.
Wierzono również, iż wpatrywanie się we własne odbicie, w czasie kiedy zegar wybija północ, zaowocuje ujrzeniem wizerunku ukochanego…