Dziennikarz pokazał, co się dzieje pod domem Tuska. To pokłosie kradzieży samochodu

3 godzin temu
Łukasz W. podejrzany o kradzież samochodu należącego do rodziny premiera Tuska został zatrzymany i tydzień temu usłyszał zarzuty. To jednak nie koniec sprawy. Dziennikarz "Faktu" pojechał pod dom szefa rządu i przekazał co się dzieje na miejscu.


Sprawa dotyczy zdarzenia z 10 września. Policjanci otrzymali wówczas zgłoszenie o kradzieży pojazdu marki Lexus. Stacja TVN24 podała wówczas, iż auto należy do żony premiera Małgorzaty Tusk, a kradzież miała miejsce w Sopocie, gdzie znajduje się prywatny dom rodziny.

Dziennikarz pokazał, co się dzieje pod domem premiera Tuska


W sobotę, 20 września, jeden z fotoreporterów "Faktu" pojawił się w Sopocie, w pobliżu domu premiera Donalda Tuska. Jak podaje dziennik, ochroniarze szefa rządu prowadzili wówczas intensywne działania sprawdzające w sąsiedztwie, w celu wykluczenia potencjalnych zagrożeń. Najprawdopodobniej wydarzenia z 10 września przyczyniły się do wzmożonej czujności i aktywności.

Przypomnijmy, iż w środę "Rzeczpospolita" podała, iż "zatrzymany na gdańskim lotnisku 41-letni Łukasz W., podejrzany o kradzież lexusa należącego do rodziny premiera Donalda Tuska, choć był wielokrotnie karany, nie należy do środowiska złodziei samochodów".

Osoba ze służb w rozmowie z dziennikiem wskazała, iż "samochody tej klasy są kradzione przez złodziei "pierwszoligowych'". Poddał w wątpliwość, iż tego działania podjął się amator.

Gazeta wskazała także, iż to, czy sprawa może mieć drugie dno, bada w tej chwili ABW. – Jedno jest pewne: zleceniodawca wiedział, iż to auto premiera, dodatkowo pod ochroną SOP – podało źródło dziennika.

Lexus był zaparkowany ok. 200 metrów od posesji rodziny Tuska. Nie znajdowało się więc pod bezpośrednim nadzorem SOP. Jednak, według redakcji "Rz" wydaje się dziwne, iż 41-latek spoza "branży" otworzył, uruchomił i ukradł samochód z ponadprzeciętnymi zabezpieczeniami, tylko po to, by następnie porzucić go na ruchliwym parkingu?

Podejrzany spędzi trzy miesiące w areszcie


Jak pisaliśmy w naTemat.pl, w miniony poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński poinformował, iż sąd zastosował trzymiesięczny areszt wobec mieszkańca Sopotu podejrzanego o kradzież samochodu należącego do rodziny premiera Donalda Tuska.

Zgłoszenie o kradzieży samochodu marki Lexus wpłynęło 10 września rano. Pojazd udało się odnaleźć kilka godzin później na jednym z gdańskich parkingów. W sobotę 13 września pomorska policja przekazała, iż złodziej został zatrzymany na chwilę przed wylotem z Polski na gdańskim lotnisku.

Źródło: Fakt


Idź do oryginalnego materiału