Oszustów w sieci nie brakuje, szczególnie teraz, gdy wiele spraw można załatwić online. Pożyczki mniejsze i większe, karty kredytowe, czy zwykłe zaproszenia na pokazy garnków. Możliwości bez liku. Trzeba mieć się na baczności, bowiem cwaniaków nie brakuje. Moja krótka historia to tylko przykład na to, jak wiarygodni potrafią być złodzieje.
Historia, która mi się przydarzyła – miała miejsce rano. Pora dnia to istotny element historii. Było to bardzo wcześnie, biorąc pod uwagę fakt, iż jeszcze nie zdążyłem wypić pierwszej kawy. Brak kofeiny we krwi nieco uśpił moją czujność, jednak nie na tyle, aby dać się oszukać. Często otrzymuje telefony z nieznanych numerów i zwykle ich nie odbieram, bo ile razy można tłumaczyć, iż nie jestem zainteresowany fotowoltaiką, czy prezentacją kosmetyków dla osób 70+. Tym razem jednak – ciszę porannego nieogarnięcia zburzył telefon od.... PKO.

Oszustów, szukających naiwniaków nie brakuje. Mogą zadzwonić choćby z oficjalnej linii PKO
Oszust był dobrze przygotowany – od początku – do samego (prawie) końca. Dzwoni telefon z wyświetlonym numerem 802 302 302 i przypisaną automatycznie nazwą kontaktu "PKO BANK POLSKI". Nie mam podstaw, aby nie wierzyć w wiarygodność. Zresztą analogicznie – odebrałem kiedyś podobne połączenie od Orange i otrzymałem całkiem fajną ofertę na światłowód, kiedy to internet w mojej dzielnicy działał gorzej niż Narodowy Fundusz Zdrowia. Pełen zaufania do takich przypisanych numerów odebrałem telefon. Elegancko – konsultant na linii gwałtownie się przedstawia, a choćby podaje swój wewnętrzny numer pracownika. Szybkość wypowiedzi jest adekwatna do sugerowanego tempa podejmowania kolejnych kroków przeze mnie. Głos w słuchawce rozchodził się po całej mojej głowie, skutecznie mnie budząc, bo zdawało się, iż moje konto bankowe znalazło się pod władaniem osób trzecich. TU! TERAZ! NATYCHMIAST! PANA KONTO JEST WŁAŚNIE ATAKOWANE! MAMY PODEJRZENIE, ŻE KTOŚ WŁAŚNIE WŁAMUJE SIĘ NA PANA KONTO. OSOBA TRZECIA WŁAMAŁA SIĘ NA KONTO, ZMIENIŁA NUMER TELEFONU NA SWÓJ I UZYSKAŁA ZGODĘ NA KREDYT W WYSOKOŚCI 30.000 ZŁ! POLICJA JUŻ JEST NA TROPIE OSZUSTWA, ALE NIE MOŻEMY DOPUŚCIĆ, ABY STRACIŁ PAN PIENIĄDZE. MAMY DOSŁOWNIE 5-10 MINUT!
Kwiatkowski z PKO zdemaskowany...tym razem!
Pan oszust głośno mówił, powtórzył to wszystko ze 3 razy, wielokrotnie akcentując słowo "konto" i ze 2 razy się choćby przedstawił. Nie pamiętam już numeru pracownika, ale zapamiętałem nazwisko: Kwiatkowski. Muszę przyznać, iż wykazał się kreatywnością, bo nie zdecydował się na tendencyjnego Kowalskiego czy Nowaka. I może choćby bym był skłonny uwierzyć, ale wschodni akcent dzwoniącego i nazwisko jakoś mi się nie zgadzało. Pan znał cztery ostatnie cyfry mojego numeru PESEL, imię, nazwisko, adres zamieszkania. Pełen zestaw prywatności! Prowadziłem z nim cały czas rozmowę, potwierdziłem, iż ja to ja, ale jedno pytanie przekreśliło wiarygodność Pana Kwiatkowskiego. Oszukista przebrzydły zapytał się o mój numer salda. Wtedy zapaliła mi się ostatnia lampka, potwierdzającą moje przekonanie, iż żadne oszustwo nie miało wcześniej miejsca, a ma miejsce w tym właśnie momencie. Pan Kwiatkowski z PKO – jeżeli faktycznie byłby pracownikiem banku, wiedziałby, jakie mam saldo. Oczywiście odmówiłem, mówiąc przy tym, iż nie jestem w tym momencie zalogowany. Oszust po chwili namysłu powiedział, iż przekieruje mnie z działem technicznym i abym międzyczasie sprawdził swoje konto, dostępne środki i czujnie oczekiwał. Ja czujnie...od razu się rozłączyłem. W zasadzie już na samym początku powinienem był to zrobić, ale typ mnie wziął z zaskoczenia. Na szczęście żadnych wrażliwych danych nie podałem, ale coś czuje, iż byłem o krok, aby moje konto zostało przejęte przez osoby trzecie. Co interesujące – od razu po rozłączeniu postanowiłem oddzwonić i usłyszałem komunikat, iż nie ma takiego numeru. Jakieś grube przekierowanie zostało wykonane, bo wszystko się zgadzało – zarówno numer, jak i wyświetlająca się nazwa.