Metoda sprawdzenia oraz nie działania pod wpływem czasu i emocji, o której ciągle mówią policjanci, zadziałała! 56-latek, wystawił przedmiot na portalu sprzedażowym. Po chwili otrzymał sms-a, iż jego sprzęt został kupiony. Wiadomość zawierała dane kupującego oraz link do potwierdzenia płatności. W tym momencie mężczyźnie zapaliła się czerwona lampka. Wykonał telefon do swojego dzielnicowego, a ten uchronił go przed oszustami.
Niestety, jak bumerang powraca temat oszustw internetowych. Przestępcy próbują wszelkich dostępnych metod, aby uśpić czujność swoich ofiar. Ich aktywność jest szczególnie widoczna na popularnych portalach sprzedażowych. Policjanci, mając tego świadomość, dokładają wszelkich starań, aby edukować i uświadamiać społeczeństwo poprzez spotkania profilaktyczne, kampanie medialne oraz bieżące podawanie do wiadomości publicznej modus operandi sprawców. Robimy wszystko, aby Państwa ochronić. Jak pokazuje sytuacja sprzed kilku dni, nasze działania przynoszą efekty. Do dzielnicowego sulęcińskiej jednostki zadzwonił mężczyzna. Chciał poradzić się mundurowego na temat sprzedaży internetowej. Wystawił on przedmiot na popularnym portalu aukcyjnym. Dosłownie po kilku minutach otrzymał sms-a z informacją, iż jego sprzęt został kupiony (tu podane zostało imię, nazwisko, a choćby adres wysyłki odbiorcy). Poniżej znajdował się link, przekierowujący do „odbioru” płatności. jeżeli zastanawiacie się Państwo, skąd nadawca wiadomości miał numer telefonu mężczyzny, to śpieszymy w wyjaśnieniem. Często, podczas zakładania konta na portalu, sami wpisujemy numer telefonu, który jest oczywiście widoczny dla innych użytkowników. Nie jest to błąd. Ma to raczej na celu ułatwienie i przyśpieszenie kontaktu ze strony potencjalnych kupców. Musimy jednak liczyć się z tym, iż podane przez nas dane mogą zostać wykorzystane przez oszustów. Wracając do tematu, 56-latkowi zapaliła się tak zwana „czerwona lampka”. Kilka dni wcześniej, czytał on bowiem policyjny artykuł o działalności przestępców w sieci. Dzielnicowy, poinstruował mężczyznę, aby absolutnie nie klikał w link. Wskazał mu również miejsce w aplikacji sprzedażowej, gdzie w przypadku prawdziwego zakupu należy potwierdzić sprzedaż. Jak łatwo się domyśleć, nie pojawiła się tam żadna informacja. Było bardzo blisko, aby mężczyzna padł ofiarą oszustów. Na szczęście, zastosował metodę sprawdzenia oraz nie działania w emocjach i pod presją czasu, o której ciągle mówią policjanci.
(KWP w Gorzowie Wlkp. / po)