Dyspozytorka numeru alarmowego 112 odmówiła przyjazdu służb ratunkowych do leżącego na chodniku krwawiącego mężczyzny, bo jak stwierdziła: „policja takimi sprawami się nie zajmuje”. Według zgłoszenia, mężczyzna był niepełnosprawny, prawdopodobnie głuchoniemy i został napadnięty przez nieznanych sprawców. Młoda dziewczyna, która dzwoniła na 112 i usłyszała w słuchawce odmowę pomocy potrzebującemu człowiekowi, była – delikatnie mówiąc – totalnie zaskoczona.
Do zdarzenia doszło 16 maja, tuż przed godziną 22. na lubińskim osiedlu Przylesie.
-Wracałam do domu samochodem i na przystanku przy ulicy Leśnej w okolicach Medicusa, dostrzegłam leżącego na chodniku mężczyzny. Zawróciłam na rondzie i podjechałam tam zobaczyć, co się stało. Mężczyzna krwawił, próbował coś mówić, machał rękoma, iż mam czytać z ruchu jego ust. Domyśliłam się, iż musiał być głuchoniemy. Pokazywał na kieszeń, tak, jakby ktoś zabrał mu portfel lub pieniądze. Pokazywał na oczy, które miał czerwone i załzawione, ruchem ręki wskazał, iż dostał gazem od kogoś – relacjonuje nam młoda dziewczyna.
Mieszkanka Lubina nie zastanawiając się długo, wyciągnęła swój aparat komórkowy i wybrała numer alarmowy 112. Po drugiej stronie słuchawki, dyspozytorka cierpliwie wysłuchała opis zdarzenia i… odparła, iż „policja takimi sprawami się nie zajmuje” i najzwyczajniej w świecie się rozłączyła.
– Powiedziałam jej, iż człowiek leży na chodniku, ma ranę krwawą na głowie, iż prawdopodobnie został napadnięty i potraktowany gazem łzawiącym i nie może się ruszać ani nigdzie pójść. Zachowanie dyspozytorki mnie zaskoczyło. Kobieta się rozłączyła nie wzywając odpowiednich służb, policji ani pogotowia – dodaje lubinianka.
W tym czasie, do pomocy zatrzymał się inny kierowca jadąc autem na wałbrzyskich numerach rejestracyjnych. Gdy dziewczyna opowiedziała mu całą sytuację, zabrał poszkodowanego mężczyznę do swojego auta i zawiózł na komendę policji przy Traugutta. Rzeczniczka lubińskiej policji, asp. szt. Sylwia Serafin, potwierdziła nam nazajutrz, iż po godz. 22. rzeczywiście poszkodowany został przywieziony do komendy i tam policjanci podjęli już czynności.
Co na to Centrum Powiadamiania Ratunkowego, które zawiaduje numerem alarmowym 112.
-W odpowiedzi na zapytanie dotyczące zgłoszenia z dnia 17 maja 2023r. uprzejmie informujemy, iż w przedmiotowym zakresie prowadzone są szczegółowe czynności wyjaśniającego – i to adekwatnie jedyny konkret w całym komentarzu służb prasowych wojewody dolnośląskiego, któremu podlega CPR.
W dalszej wypowiedzi dowiadujemy się, że:
-Jednocześnie informujemy, iż zapewnienie wysokiej jakości obsługi zgłoszeń alarmowych kierowanych do Centrum Powiadamiania Ratunkowego jest priorytetem, a w Centrum Powiadamiania Ratunkowego prowadzony jest bieżący nadzór nad pracą operatorów numerów. W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości w obsłudze zgłoszeń, wobec operatora numerów alarmowych, podejmowane są czynności dyscyplinujące. Równocześnie, w celu doskonalenia procesu obsługi zgłoszeń alarmowych,
realizowane są szkolenia uzupełniające – czytamy w oświadczeniu rzecznika prasowego wojewody.
W naszym zapytaniu, poprosiliśmy o udostępnienie nam zapisu rozmowy zgłaszającej z dyspozytorką numeru 112.
-.W zakresie możliwości udostępniania informujemy, iż zgodnie z art. 10 pkt 14 Ustawy z dnia z dnia 22 listopada 2013 r. o systemie powiadamiania ratunkowego, „Wojewoda lub podmiot, o którym mowa w art. 7 ust. 2, udostępnia dane przetwarzane w systemie teleinformatycznym, o których mowa w art. 8 ust. 1 pkt 2, na wniosek sądu, prokuratury lub Policji.” W związku z powyższym nie ma możliwości przekazania zapisu zgłoszenia – czytamy w odpowiedzi.
Cóż, musimy więc poczekać na zakończenie „czynności wyjaśniających”.
Młoda dziewczyna, która zainteresowała się leżącym i krwawiącym mężczyzną, jest tegoroczną maturzystką. Ten egzamin dojrzałości na pewno zdała. A dyspozytorka? Pozostawimy to bez komentarza.