Tragedia, która rozegrała się za zamkniętymi drzwiami mieszkania w centrum Gniezna, wstrząsnęła lokalną społecznością i wzbudziła szerokie oburzenie. Historia 5-letniej dziewczynki, brutalnie pobitej przez swojego ojczyma (Roberta S.), ujawnia zaniedbania i brak reakcji, które doprowadziły do jej cierpienia.
Feralny dzień: zgłoszenie na policję
21 stycznia policja w Gnieźnie otrzymała dramatyczne zgłoszenie – 39-letni mężczyzna, Robert S., poinformował o pobiciu swojej pasierbicy. Mimo iż sam wezwał numer alarmowy, w chwili interwencji miał 1,5 promila alkoholu w organizmie. Na miejscu pojawiły się służby ratunkowe, które ujawniły przerażający obraz. Dziewczynka miała liczne siniaki, zadrapania, obrzęk oczodołu oraz inne ślady przemocy fizycznej. Dziecko zostało przetransportowane na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Gnieźnie.
Ślady przemocy i zaniedbania
Lekarze stwierdzili u dziewczynki nie tylko poważne obrażenia fizyczne, ale także zaniedbanie higieniczne. Poszkodowana miała brudne, potargane włosy, bardzo długie paznokcie, a na twarzy widoczny obrzęk oraz wysięk z oka, co wskazywało na niedawne urazy. Według relacji śledczych, 39-latek karał dziewczynkę za drobne przewinienia w skrajnie brutalny sposób – polewał ją zimną wodą z prysznica, zmuszając do „oczyszczania się” wbrew jej woli, wpychał do ust papier, którego dziewczynka nie chciała zjeść, a także bił ją pięściami i drewnianym kijem.
W mieszkaniu znaleziono ślady krwi w pobliżu łóżka dziecka, co dodatkowo potwierdzało brutalność działań ojczyma. Dziewczynka była w stanie silnego szoku psychicznego – płakała, przepraszała personel medyczny za kłopot i obiecywała, iż „już będzie grzeczna”.
Rodzina w cieniu tragedii
W chwili interwencji w mieszkaniu obecna była także matka dziewczynki – 35-letnia Karolina P. – oraz troje młodszego rodzeństwa skatowanej dziewczynki. Roczny chłopiec i miesięczne bliźniaczki to dzieci matki i jej obecnego partnera. W przeciwieństwie do 5-latki, nie nosiły one żadnych śladów przemocy.
Matka tłumaczyła, iż zauważyła obrażenia córki kilka dni wcześniej, ale nie zgłosiła tego, bo bała się partnera. Jak twierdziła, obawiała się, iż mężczyzna może ją również skrzywdzić. Rodzina mieszkała w kamienicy w centrum miasta od niedawna. Sąsiedzi określali kobietę jako cichą i zamkniętą w sobie, a o mężczyźnie kilka wiedzieli.
Pierwsze kroki wymiaru sprawiedliwości
Jeszcze tego samego dnia w nocy w mieszkaniu pracowali prokuratorzy i śledczy. Prokuratura postawiła mężczyźnie oraz matce dziewczynki zarzuty znęcania się psychicznego i fizycznego nad dzieckiem (art. 207 § 2 Kodeksu karnego), za które grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
Mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu, natomiast wobec matki zastosowano dozór policyjny z zakazem zbliżania się do córki. 39-latek podczas przesłuchania częściowo przyznał się do winy, twierdząc, iż „chciał zdyscyplinować dziewczynkę”. Zaprzeczył jednak większości zarzutów.
Co z pozostałymi dziećmi?
Los pozostałych dzieci pary pozostaje niepewny. Sąd Rodzinny, powiadomiony przez prokuraturę, ma zdecydować, czy dzieci pozostaną pod opieką matki, czy trafią do pieczy zastępczej. w tej chwili w mieszkaniu przebywa ojciec 39-latka, który unika komentarzy na temat tragedii.
Brak wcześniejszych sygnałów
Rodzina nie była objęta pomocą społeczną ani nadzorem kuratora. Jak Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gnieźnie, wcześniej nie odnotowano żadnych zgłoszeń dotyczących przemocy w tej rodzinie. Sąsiedzi również nie zgłaszali niepokojących sygnałów.
Sprawa brutalnego pobicia 5-latki wstrząsnęła mieszkańcami Gniezna. Tragedia dziecka wywołała dyskusję na temat mechanizmów przeciwdziałania przemocy domowej i potrzeby zwiększenia wrażliwości społecznej na tego typu sytuacje.
Dziewczynka w tej chwili przebywa w Szpitalu Klinicznym im. K. Jonschera w Poznaniu, gdzie przechodzi szczegółowe badania, w tym tomografię komputerową, mające na celu określenie rozmiarów i czasu trwania przemocy, której doświadczała. Otrzymuje także wsparcie psychologiczne.
Epilog, który wciąż się pisze
Na tę chwilę mężczyzna przebywa w areszcie, a matka dziewczynki pozostaje pod nadzorem policji. Decyzje Sądu Rodzinnego oraz dalsze działania prokuratury pokażą, czy uda się zapewnić bezpieczeństwo dzieciom i wymierzyć sprawiedliwość osobom odpowiedzialnym za krzywdę dziewczynki.
Każde dziecko zasługuje na miłość, bezpieczeństwo i troskę – w tej historii tych podstawowych wartości zabrakło. Pozostaje mieć nadzieję, iż wsparcie dla dziewczynki pozwoli jej na nowo zbudować poczucie własnej wartości i spokoju, którego dotychczas jej brakowało.