Dobrze, mama mi uwierzyła.

polregion.pl 6 godzin temu

Mama jednak mi uwierzyła.
Zdarzyło się to podczas Wielkanocy zeszłego roku. Był wieczór, może około ósmej, akurat w Wielki Czwartek. Szłam ulicą, na której świeciła się tylko jedna latarnia. Reszta tonęła w ciemności. W oddali dostrzegłam ogromny cień. To nie był człowiek. Widać było, iż nie szedł, tylko zbliżał się… bezszelestnie, nie zmieniając kształtu.

Im dalej szłam, tym bardziej czułam jego obecność. Aż nagle, w mgnieniu oka, zniknął. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. Zamarłam, nie rozumiejąc, co właśnie zobaczyłam. Najgorsze było to, iż tylko ulicę dalej znajdował się cmentarz.

Od tamtej pory, ilekroć przechodzę tą drogą, unikam patrzenia w głąb mroku. Na wszelki wypadek. Gdyby jednak wrócił…

Idź do oryginalnego materiału