„Do nieznanej ziemi” Mahdiego Fleifela, czyli o potrzebie legalności istnienia

4 dni temu
Zdjęcie:  „Do nieznanej ziemi” Mahdiego Fleifela, czyli o potrzebie legalności istnienia


„Nieznana”, a jednocześnie obiecana, lepsza, wymarzona. Mahdi Fleifel celowo obarcza widza ciężarem, od którego trudno odwrócić wzrok i który nie pozwala zignorować swojego istnienia. To ciężar, którego czasami chcielibyśmy się pozbyć — żeby zniknął, przestał drążyć myśli, pozwolił nam powrócić do spokojnej codzienności. Ale choćby nasza codzienność nie daje nam już tego komfortu. Konsumując media, co chwilę natrafiamy na kolejne ostre dyskusje o migracji, uchodźcach, wojnach

Jedni stwierdzą, iż „takie mamy czasy”, inni z pewną melancholią zauważą, iż konflikty są nieodłączną częścią mrocznej strony historii ludzkości. Niezależnie jednak od tego, do jakiej konkluzji ostatecznie dojdziemy, jedno pozostaje pewne: migracje istniały zawsze i są częścią naszej wspólnej, światowej opowieści.

Ich oblicza potrafią być jednak skrajnie różne — od migracji wynikających z pragnienia zmiany: lepszej pracy, nowych studiów, innej kultury czy miłości; po te tragiczne, przymusowe, będące ucieczką z miejsc, w których lęk o własne życie staje się codziennością.

19 grudnia 2025 roku do polskich kin trafil film palestyńskiego reżysera Mahdiego Fleifela „Do nieznanej ziemi” — opowieść, która zabiera widza w podróż wymagającą, chwilami bolesną, ale jednocześnie przesiąkniętą nadzieją i uporem. Śledzimy losy dwóch palestyńskich kuzynów, Chatili i Redy, którzy uciekają z libańskiego obozu uchodźczego do „miasta bogów” — Aten. Grecja jest jednak zaledwie przystankiem. Prawdziwym celem ich wędrówki są Niemcy, kraj, który w ich wyobraźni urasta do rangi miejsca rozwiązującego wszystkie dotychczasowe problemy, eliminującego rozczarowania i niespełnione obietnice.

Pokolenie Z mówi dość

Choć Ateny okazują się dalekie od wizji „rajskiej Europy”, mają jeden niepodważalny atut: umożliwiają zdobycie paszportu państwa należącego do Unii Europejskiej. To niepozorne marzenie — fragment papieru, niewielka książeczka w kolorze burgundu — staje się w rzeczywistości rdzeniem całej opowieści. Z początku wydaje się jedynie elementem fabularnego tła, jednak przy głębszej refleksji widać, iż to właśnie paszport organizuje życie bohaterów, wyznacza rytm ich codzienności, determinuje ich lęki i nadzieje.

Paszport – wyznacznik Twojej wolności?

W tym miejscu warto się zatrzymać i zauważyć problem tzw. przywileju paszportowego, Fleifel nie mówi o nim wprost, ale cały film jest jego przejmującą ilustracją. Nierówność wpisana w system globalnej mobilności — w to, kto może się przemieszczać, a kto „nie ma prawa” — ujawnia się w każdej scenie. I to właśnie konsekwencje tej niewidzialnej hierarchii tworzą najważniejszy, choć pozornie ukryty, problem bohaterów.

Przywilej paszportowy (ang. passport privilege) to termin opisujący nierówny dostęp do mobilności międzynarodowej, wynikający wyłącznie z faktu posiadania określonego obywatelstwa, a nie z indywidualnych cech jednostki, takich jak wykształcenie, sytuacja materialna czy intencje migracyjne. Oznacza to, iż osoby posiadające „silne” paszporty — najczęściej państw Globalnej Północy — mogą od urodzenia, bez większych przeszkód, przemieszczać się, podróżować, pracować i osiedlać niemal na całym świecie. W kontraście, posiadacze „najsłabszych” paszportów poddawani są restrykcjom wizowym, wysokim opłatom, długotrwałym procedurom administracyjnym oraz systemowej nieufności.

Zaglądając do Henley Passport Index — globalnego rankingu państw opartego na swobodzie podróżowania — z łatwością można zweryfikować zasadność twierdzenia, iż paszport paszportowi nierówny. Metodologia Henley Passport Index opiera się na bardzo prostym, a zarazem wymownym założeniu, iż do im większej liczby państw obywatel danego kraju może wjechać bez wizy (lub z wizą wydawaną na granicy), tym „silniejszy” jest jego paszport. Ranking tworzony jest na podstawie danych Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), aktualizowany jest co miesiąc i obejmuje 199 różnych paszportów i 227 różnych miejsc docelowych podróży.

Zestawienie otwiera Singapur, którego obywatele mogą wjechać do największej liczby państw świata — dokładnie 193 — bez konieczności posiadania wizy. Na podium znajdują się również kolejne dwa kraje azjatyckie: Korea Południowa, oferująca dostęp do 190 kierunków bezwizowych, oraz Japonia, z możliwością podróżowania do 189 krajów. Dalsze miejsca w rankingu zajmują głównie państwa należące do Unii Europejskiej oraz szeroko rozumianej Globalnej Północy.

Siła paszportów państw arabskich

Na tle tej metodologii szczególnie wyraźnie rysuje się pozycja państw arabskich. Region ten nie stanowi jednolitej całości — przeciwnie, hierarchie paszportowe wewnątrz świata arabskiego są bardzo wyraźne i w dużej mierze odzwierciedlają globalne nierówności ekonomiczne oraz polityczne. Wysoko w rankingu plasuje się adekwatnie tylko jedno z państw Zatoki Perskiej — Zjednoczone Emiraty Arabskie, zajmując 7. miejsce (zaledwie jedno niżej od Polski). Jest to wyraźny ewenement na tle pozostałych państw arabskich; tak wysoką pozycję ZEA zawdzięczają konsekwentnym działaniom dyplomatycznym, stabilnej gospodarce oraz starannie budowanemu, globalnemu wizerunkowi.

Niestety, nie znajduje to odzwierciedlenia w sytuacji większości ich regionalnych sąsiadów. Na Bliskim Wschodzie poza Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi relatywnie wyższą pozycję zajmują jedynie nieliczne państwa Zatoki Perskiej, takie jak Katar (50 miejsce) czy Kuwejt (53 miejsce), których paszporty zapewniają umiarkowaną swobodę podróżowania. Zdecydowana większość państw regionu plasuje się jednak niżej w rankingu, a ich obywatele poddawani są rozbudowanym restrykcjom wizowym i wzmożonej kontroli granicznej. Szczególnie dramatyczna pozostaje sytuacja państw dotkniętych długotrwałymi konfliktami zbrojnymi, takich jak Syria (104 miejsce), Irak (103 miejsce) czy Jemen (102 miejsce), których paszporty należą do najsłabszych na świecie i w praktyce niemal uniemożliwiają swobodne przemieszczanie się.

W Afryce Północnej hierarchia paszportowa rysuje się nieco inaczej, choć jej konsekwencje są podobnie dotkliwe. Kraje Maghrebu — Maroko (68. miejsce), Tunezja (73. miejsce), Algieria (84. miejsce), Mauretania (83. miejsce) oraz Libia (98. miejsce) — zajmują odległe pozycje w zestawieniu, co przekłada się na ograniczony dostęp do podróżowania bezwizowego, zwłaszcza w kierunku Europy. Mimo geograficznej bliskości Unii Europejskiej, obywatele tych państw wciąż napotykają liczne bariery administracyjne, które skutecznie utrwalają ich peryferyjne położenie w globalnym systemie mobilności.

Palestyńczycy, Palestynki i migracja

Na tle zróżnicowanej pozycji państw arabskich w globalnym systemie mobilności szczególne miejsce zajmuje sytuacja Palestyńczyków i Palestynek. Ich możliwości przemieszczania się są bowiem kształtowane nie tylko przez międzynarodowe hierarchie paszportowe, ale także przez konkretne uwarunkowania polityczne i administracyjne regionu.

Świąteczna choinka w Betlejem zabłysła po dwuletniej przerwie

W praktyce mobilność Palestyńczyków i Palestynek napotyka na dwa zasadnicze poziomy ograniczeń. Pierwszym z nich są utrudnienia w przemieszczaniu się wewnątrz regionu — od października 2023 roku kontrola ruchu na Zachodnim Brzegu została dodatkowo zaostrzona, co wpływa nie tylko na codzienne funkcjonowanie, ale także na samą możliwość dotarcia do przejść granicznych. Drugim poziomem są ograniczenia ruchu międzynarodowego: choćby po opuszczeniu terytorium palestyńskiego dalsza podróż uzależniona jest od uzyskania wiz, pozwoleń tranzytowych oraz spełnienia wymagań państw trzecich. Przejście w Rafah, prowadzące do Egiptu, przez długi czas pozostaje nieregularnie dostępne, a alternatywne trasy wyjazdu — przez Jordanię lub Izrael — wymagają szeregu dodatkowych zgód.

W tym sensie doświadczenie Palestyńczyków i Palestynek wpisuje się w szerszą refleksję nad przywilejem paszportowym, ale jednocześnie ujawnia jego najbardziej skrajną postać: sytuację, w której mobilność nie jest ani oczywista, ani dana raz na zawsze. Podobną drogę — pełną przystanków i prowizorycznych rozwiązań — przechodzą bohaterowie filmu „Do nieznanej ziemi”. Ich wędrówka przez Ateny, traktowana nie jako cel, ale jako etap w drodze do „właściwej” Europy, pokazuje, iż migracja bardzo rzadko jest prostą linią prowadzącą z punktu A do punktu B. Częściej przypomina serię negocjacji z systemem, w którym dokumenty i pozwolenia mają większą wagę niż indywidualne plany czy ambicje.

To właśnie w tej codziennej, ale surowej i pozbawionej patosu perspektywie tkwi siła filmu Fleifela. „Do nieznanej ziemi” nie oferuje łatwych ocen ani prostych odpowiedzi — zamiast tego pozwala widzowi przyjrzeć się mechanizmom, które zwykle pozostają niewidoczne. Film staje się nie tylko opowieścią o migracji, ale także pretekstem do refleksji nad tym, jak bardzo nasze możliwości poruszania się po świecie zależą od miejsca urodzenia i dokumentu, który nosimy w kieszeni. I właśnie dlatego warto go zobaczyć — nie po to, by utwierdzić się w gotowych opiniach, ale by na moment spojrzeć na granice i paszporty z perspektywy tych, dla których nigdy nie były one oczywistością.

Nasima Chaouchi – arabistka oraz studentka prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się na arabskim feminizmie, relacjach postkolonialnych między Algierią a Francją oraz współczesnej sytuacji Palestyny. Miłośniczka języka francuskiego, reportażu, podróży i górskich wędrówek.

Idź do oryginalnego materiału