W styczniu 2000 roku na wybrzeżu Stanów Zjednoczonych wylądowała flotylla ogromnych statków kosmicznych. Obcy byli nastawieni przyjaźnie; mówili po angielsku głosem Ronalda Reagana i mieli dla Ziemian pewną ofertę.
Przybysze dysponowali technologią zdolną odwrócić wszelkie zniszczenia środowiska naturalnego; posiadali źródło nieograniczonej czystej energii mogącej zastąpić paliwa kopalne i pokłady złota wystarczające na zapewnienie powszechnego dobrobytu. Wszystko to mogli podarować Amerykanom w zamian za zabranie ze sobą wszystkich czarnych mieszkańców kraju. Obcy zapewniają, iż ich goście będą dobrze traktowani, a ich życie zmieni się na lepsze.
Propozycja na początku szokuje naród, ale niedługo potem zaczyna być rozpatrywana. Rząd tworzy komisję rozważającą za i przeciw oferty. Korporacje są przeciw, ponieważ obawiają się utraty konsumentów. Również przemysł więzienny jest przeciwko, zdając sobie sprawę z wpływu, jaki zniknięcie czarnych obywateli miałoby na ich wyniki finansowe. Pojawiają się też głosy, iż przyjęcie oferty byłoby ostateczną zdradą amerykańskich wartości i praw człowieka. Ostatecznie w ogólnokrajowym referendum większość białych Amerykanów głosuje za przyjęciem propozycji. Czarni obywatele bezskutecznie protestują i stawiają opór; Amerykanie i przybysze z kosmosu dobijają targu i dwadzieścia milionów skutych łańcuchami czarnych zostaje zabranych na statki kosmiczne.
Ta ponura wizja wyszła spod pióra Derricka Bella, amerykańskiego adwokata, działacza, naukowca i pisarza badającego relacje rasowe w Stanach Zjednoczonych.
Kiedy w 1954 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych orzekł, iż segregacja rasowa w szkołach publicznych jest niezgodna z konstytucją wywołało to sprzeciw w stanach południowych; szkoły zamykano i uchwalano prawa mające obejść orzeczenie sądu najwyższego. Jako młody prawnik Bell pracował przy owych sprawach, działając na rzecz integracji białych i czarnych uczniów. Później Bell kwestionował skutki owych wysiłków. Wiele białych rodzin przeniosło się z centrów miast ze zintegrowanymi szkołami na przedmieścia, gdzie szkoły pozostały w przeważającej mierze białe. Owa ucieczka białych (white flight) zacementowała ekonomicznie i w wymiarze społecznym podziały, które zażegnano na gruncie stricte prawnym.
Bell z niepokojem przyglądał się tej nowej rzeczywistości i zdał sobie sprawę, iż zarówno oficjalna integracja szkół jak i inne, rzekomo przełomowe decyzje dotyczących praw obywatelskich miały ograniczony faktyczny wpływ na poprawę losu czarnych obywateli. Rasizm był tak głęboko zakorzeniony w amerykańskim społeczeństwie, iż odradzał się w innej formie po każdej kolejnej fali reform, którymi próbowano go wyeliminować.
Samą integrację i pozorną przychylność ogółu wobec ruchu praw obywatelskich Bell przypisywał w dużej mierze dyplomatycznemu wyrachowaniu USA. Traktowanie czarnych jak obywateli drugiej kategorii nijak miało się do amerykańskich szumnych deklaracji o przywiązaniu do wolności i równości obywateli, co ochoczo wykorzystywała propaganda ZSRR.
„W najbardziej odległych wioskach Rosji Amerykanie są dziś pytani, co zamierzają zrobić z murzyńskimi chłopcami ze Scottsboro i dlaczego linczują Murzynów” – pisał amerykański misjonarz Sherwood Eddy już w 1934 roku. Proces Scottsboro Boys dotyczył dziewięciu czarnych nastolatków fałszywie oskarżonych o zgwałcenie dwóch białych kobiet w Alabamie w 1931 roku. Pomimo braku dowodów, na fali rasistowskiej nienawiści chłopcy zostali skazani na dożywocie lub karę śmierci. Niektóre wyroki zostały później odwrócone. Bell twierdził, iż to zimnowojenny pragmatyzm, a nie moralne przebudzenie wśród białych były przyczyną zmian społecznych w drugiej połowie XX wieku.
Prawdziwości tej tezy dowodzą historycy, argumentując, iż problemy rasowe Ameryki były również destrukcyjne dla stosunków dyplomatycznych z Indiami i postkolonialnymi państwami afrykańskimi. Poprawa sytuacji czarnych była zatem zbieżna z interesami USA i tylko dlatego mogła się dokonać. Owa zbieżność interesów stanowi jedną z głównych tez zawartych w badaniach Bella. Dały one podwaliny pod nurt znany jako krytyczna teoria rasy.
W ostatnich latach krytyczna teoria rasy stała się kolejnym straszakiem republikanów w ich nieustannym wysiłku rozpalania wojen kulturowych. „Udało nam się zaszczepić negatywne postrzeganie krytycznej teorii rasy w społeczeństwie. Podepniemy pod nią wszelkie szaleństwa i sprawimy, iż stanie się toksyczna” – pisał otwarcie konserwatywny działacz Christopher Rufo. Zarówno on, jak i cała konserwatywna machina z Fox News na czele, poniekąd dopięli swego.
Ustawodawcy w Teksasie, Oklahomie, Tennessee, Idaho, Iowa, New Hampshire, Karolinie Południowej i Arizonie uchwalili prawa ograniczające nauczanie o rasie w szkołach publicznych, powołując się właśnie na rzekomy szkodliwy wpływ krytycznej teorii rasy. Uczyniono to w sposób histeryczny i skrótowy: niewielu wiedziało, o co adekwatnie chodzi w tej całej teorii, ale było jasne, iż jest ona kolejnym narzędziem w arsenale lewicowców dążących do wykastrowania białych Amerykanów. Poprzez wmawianie dzieciom poczucia winy i wstydu z racji bycia białymi krytyczna teoria rasy miała stała się narzędziem rasistowskiej opresji wobec białych.
W czasie, kiedy kształtował się światopogląd Bella, w kręgach akademickich rozwijał się ruch studiów krytycznych w prawie (critical legal studies) oparty na założeniu, iż prawo, zamiast być neutralnym systemem opartym na obiektywnych zasadach, wzmacnia ustalone hierarchie społeczne. Sądy wydawały wyroki, odwołując się do prawa, pojęć czy koncepcji prawniczych, a te miały kilka wspólnego z rzeczywistą sytuacją przeciętnego obywatela. Dodatkowo owe rzekomo obiektywne zasady wywoływały zupełnie inne skutki wobec obywateli o odmiennym statusie społecznym, rasie lub płci.
Na tym gruncie wyrosła krytyczna teoria rasy. W jej centrum leży założenie, iż rasa, jako pewien konstrukt kulturowy i społeczny, warunkuje pozycję jednostki wobec prawa, a samo prawo jest wykorzystywane do zapewnienia uprzywilejowanej pozycji osobom należącym do rasy białej.
Elementem krytycznej teorii rasy są tak zwane historie naprawcze – osobiste historie osób z marginalizowanych grup. Nie są jedynie anegdotami, ale pewnym dowodem pozwalającym na wgląd w realia ucisku rasowego. Jest to na przykład historia Latashy Harlins, 15-letniej czarnej dziewczyny, która została zastrzelona przez właścicielkę sklepu koreańskiego pochodzenia podczas zamieszek na tle rasowym w Los Angeles w 1991 roku. Jej historia dowodzi, jak złożony był problem napięć rasowych w tamtych okresie, również na tle ekonomicznym – i podważa dominującą narrację, jakoby za niepokoje społeczne odpowiadała wyłącznie czarną społeczność.
Może to być też historia, Vincenta China, Amerykanina chińskiego pochodzenia, brutalnie zamordowanego w 1982 roku przez dwóch białych mężczyzn, którzy pośrednio obwiniali go o utratę swoich miejsc pracy w przemyśle samochodowym. Recesja wywołała niechęć do importowanych japońskich samochodów, która z kolei przerodziła się w falę nienawiści wobec osób pochodzenia azjatyckiego.
Jest to również historia Kaliefa Browdera. Czarny szesnastolatek z Bronxu został aresztowany w maju 2010 roku za rzekomą kradzież plecaka i oskarżony o kradzież i napaść. Jego rodzina nie była w stanie wpłacić kaucji w wysokości 3000 dolarów. Z raportów wynika, iż czarnym zasądzane są średnio wyższe kwoty kaucji niż białym w podobnej sytuacji. Browder spędził prawie trzy lata w areszcie śledczym na Rikers Island, nie będąc nigdy skazanym za przestępstwo. Podczas pobytu w Rikers nad Browderem znęcali się zarówno funkcjonariusze jak i więźniowie. Zarzuty przeciwko Browderowi zostały ostatecznie wycofane w 2013 roku, a on sam został zwolniony z aresztu. Trauma, której doświadczył okazała się zbyt wielka i Browder odebrał sobie życie w 2015 roku.
Dzięki historiom naprawczym łatwiej zrozumieć realne skutki abstrakcyjnego prawa.
Krytyczna teoria rasy to nie tylko narzędzie akademickiej analizy pewnego dyskursu; deklaracje tego rodzaju można przypisać próbom łagodzenia skutków konserwatywnej nagonki na KTR. Jednakże badacze zajmujący się krytyczną teorią rasy otwarcie przyznają, iż ma ona charakter aktywistyczny. „[KTR] nie tylko stara się zrozumieć naszą sytuację społeczną, ale także ją zmienić; nie tylko stara się ustalić, w jaki sposób społeczeństwo organizuje się według podziałów rasowych i hierarchii, ale także zmienić je na lepsze” – pisał Richard Delgado, jeden z czołowych badaczy krytycznej teorii rasy.
KRT utrzymuje, iż remedium polegające na ignorowaniu aspektu rasowego (colorblindness), jedynie maskuje istnienie nierówności i nie odnosi się do systemowej natury rasizmu. Owa neutralność eliminuje jedynie najbardziej rażące formy rasizmu i zakłada, iż w ten sposób wszyscy obywatele otrzymują jednakowe możliwości rozwoju, podczas gdy dekady rasistowskich rozwiązań trwale ulokowały bloki startowe czarnych i białych społeczność w zupełnie innych miejscach. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest historia i rasowy aspekt mieszkalnictwa.
W 1915 czarny Amerykanin William Warley złożył niejakiemu Charlesowi Buchananowi ofertę kupna domu w białej dzielnicy w mieście Louisville w Kentucky. Buchanan przyjął ofertę, ale Warley odmówił zapłacenia całości należnej kwoty. Uzasadnił to faktem, iż według prawa Louisville nie mógł legalnie zamieszkać w białej dzielnicy, zatem dom był raczej kiepską inwestycją. Buchanan, domagając się od sądu wyegzekwowania ustaleń transakcji, zaskarżył regulacje dotyczące segregacji rasowej obywateli przy nabywaniu nieruchomości. Sąd Najwyższy uznał regulację w Louisville za niekonstytucyjną i naruszającą prawo własności i swobodę umów.
Cała sprawa była zaaranżowana między Buchananem a Warleyem, który był adwokatem zajmującym się prawami obywatelskimi. Wyrok sądu był – na papierze – krokiem w dobrą stronę, ale w praktyce sprawił, iż powstały bardziej subtelne sposoby segregowania obywateli.
Gminy nie mogły już wydawać rozporządzeń dotyczących rasowego składu dzielnic, nie dotyczyło to jednak prywatnych inicjatyw. Owe prywatne inicjatywy nie sprowadzały się do pojedynczych przypadków osób nastawionych nieprzyjaźnie do czarnych; w praktyce restrykcyjne klauzule zabraniające sprzedaży lub dzierżawy domów obywatelom rasy innej niż biała stanowiły standardowy zapis w umowie większości agencji nieruchomości.
W 1948 w sprawie Shelley v. Kraemer Sąd Najwyższy orzekł, iż prawo nie będzie dłużej chroniło egzekwowania tego typu klauzuli w umowach. Obywatele przez cały czas mogli się umówić, na co im się żywnie podoba, ale nie mogli już liczyć na to, iż państwo będzie ich pomysły egzekwować. Był to kolejny krok w dobrą stronę, ale i w tym przypadku spotkał się z oporem białych społeczności: nie mając prawa po swojej stronie, biali mieszkańcy uciekali się do zastraszania czarnych sąsiadów, chcąc zmusić ich do opuszczenia „białych” dzielnic, paląc krzyże na ich trawnikach, przebijając opony samochodów czy hałasując nocami pod ich oknami.
W 1934 roku w ramach reform Nowego Ładu uchwalono ustawę o mieszkalnictwie. Dzięki niej kredyty hipoteczne i nieruchomości miały stać się bardziej przystępne. Wraz z ustawą wprowadzono praktykę zwaną jako redlining, czyli oznaczanie na mapie czerwonym kolorem obszarów ryzykownych pod względem udzielania kredytów hipotecznych z rządowym dofinansowaniem. Na czerwono zaznaczono obszary zamieszkiwane przez czarnych obywateli, co oznaczało, iż o ile udało im się otrzymać pożyczkę, była dużo droższa niż dla przeciętnego białego obywatela planującego kupić dom w dzielnicy zamieszkanej przez białych.
Redlining umożliwiał białym rodzinom gromadzenie międzypokoleniowego bogactwa, dorastanie w bezpiecznych dzielnicach i dostęp do dobrych szkół. W zaniedbanych przez brak inwestycji dzielnicach czarnych na kolejne pokolenia dzieci czekała kiepska edukacja, bliskość fabryk emitujących zanieczyszczenia, brak inwestycji publicznych i nieustanna obecność policji.
W 1968 roku uchwalono ustawę o sprawiedliwym mieszkalnictwie (Fair Housing Act), która przy wsparciu agencji federalnych miała wyeliminować redlining i inne metody segregacji rasowej. Niestety na tym etapie rasa była już głęboko zakorzeniona w wyobraźni społeczeństwa jako czynnik decydujący o wartości domu lub mieszkania, z czego ochoczo korzystali agenci nieruchomości. Wykorzystując uprzedzenia rasowe białych, stosowali metodę znają jako blockbusting. Agenci nieruchomości i deweloperzy straszyli białych właścicieli domów, iż wskutek uchwalenia FHA do ich dzielnic zaczną wprowadzać się czarni, zatem wartość ich nieruchomości spadnie. Biali kupowali nowe domy gdzie indziej i wyprowadzali się, na ich miejsce wprowadzali się czarni, a agenci zarabiali na obu transakcjach. Jednocześnie w dzielnicach, do których wprowadzały się czarne rodziny, a w których białe nie chciały już mieszkać, wartość nieruchomości spadała. Czarni, zamiast pomnażać majątek, tracili go.
Współczesne badania wykazują, iż segregacja obywateli przez cały czas ma miejsce: agenci nieruchomości pokazują czarnym rodzinom domy w czarnych dzielnicach, a białym rodzinom domy w dzielnicach zamieszkanych przez innych białych.
W 1989 roku nagroda Pulitzera w kategorii dziennikarstwa śledczego trafiła do Billa Dedmana, autora serii artykułów Kolor Pieniędzy. Jego dochodzenie wykazało, iż banki w Atlancie systematycznie odmawiały pożyczek czarnym niezależnie od ich dochodów, zdolności kredytowej czy statusu ekonomicznego dzielnicy. Wskutek publikacji Departament Sprawiedliwości, Urząd Kontrolera Waluty i inne organy regulacyjne wszczęły kontrole w bankach pod kątem naruszeń przepisów antydyskryminacyjnych. Niektóre banki w Atlancie zaczęły oferować kredyty hipoteczne czarnym mieszkańcom, ale gest ten był często postrzegany jako działanie symboliczne i krótkofalowe.
W ten sposób przez dziesięciolecia skutecznie pozbawiono czarną społeczność możliwości gromadzenia bogactwa. Według teoretyków związanych z nurtem krytycznej teorii rasy faktyczne zasypanie różnic powstałych przez dekady dyskryminacji wymagałoby rozwiązań o zasięgu i rozmachu powojennych reform, które pozwoliły w stworzyć białą klasę średnią. Mogłoby to przybrać na przykład formę finansowych reparacji. W praktyce jest to adekwatnie niemożliwe.
Jak wycenić i wynagrodzić szkody wyrządzone przez stulecia systemowego rasizmu? Czy takie same reparacje otrzyma Oprah Winfrey i rodzina Kaliefa Browdera? Co z przedstawicielami innych mniejszości rasowych, chociażby z Amerykanami japońskiego pochodzenia, których dziadków internowano podczas drugiej wojny światowej? I co z poczuciem niesprawiedliwości, które takie reparacje niechybnie wywołałyby wśród białych Amerykanów, którzy na co dzień ledwo wiążą koniec z końcem?
Historia akcji afirmatywnej, czyli de facto systemu kwotowego wprowadzonego na amerykańskich uczelniach, jasno pokazuje, z jak dużym sprzeciwem spotykają się próby niejako mechanicznego zasypania tej pogłębianej przez dekady przepaści. W 2023 roku Sąd Najwyższy znacznie ograniczył istotność rasy przy rekrutacji na uczelnie, powołując się na konstytucyjne prawo do równej ochrony obywateli. Orzeczenie to niechybnie pogłębiłoby pesymizm Derricka Bella, ale uczony zmarł na długo przed jego ogłoszeniem.
Nurt zapoczątkowany przez Bella doczekał się kontynuacji. Wielu działaczy, polityków i zwykłych obywateli, czerpiąc z intelektualnego zaplecza krytycznej teorii rasy nieustannie pracuje na rzecz stopniowego poprawiania relacji rasowych. Pole do ich działalności jest ogromne – jak pisał Bell, krytyczna teoria rasy żyje gdzieś w napięciu między obietnicą amerykańskich ideałów a rzeczywistością amerykańskiego życia.
*
Źródła:
Derrick A. Bell, Jr.: „The Space Traders” w: Brown v. Board of Education and Interest-Convergence Dilemma
Richard Delgado, Jean Stefancic: Critical Race Theory: An Introduction
Jelani Cobb: The Man Behind Critical Race Theory
Bill Dedman: The Color of Money
Mary L. Dudziak, Cold War Civil Rights: Race and the Image of American Democracy