Prokuratura twierdzi, iż „dotknięcie ręką nogi na wysokości kostki, w okolicy uda, głaskanie po głowie oraz całowanie w usta i policzek” są jedynie naruszeniem nietykalności cielesnej, a nie czynnością seksualną. Kierowca Bolta według prokuratury nie molestował i do więzienia nie pójdzie. Przez dwa lata będzie musiał po 30 godzin miesięcznie pracować w społecznie. A poszkodowanej wypłacić 10 tys. złotych. Nastolatka ponoć nie ma już ochoty dochodzić swoich praw. „Czy za nią pójdą setki, tysiące innych molestowanych kobiet? Bo po co, jeżeli takie sprawy zamiatane są pod dywan”, pyta psychoterapeutka, specjalizująca się w traumie Marlena Kazoń.
Jest połowa lipca 2022 roku. Poznań. Młoda dziewczyna zamawia taksówkę na aplikację, bo chce dojechać na trening. Kierowca – 29-letni Gruzin – w języku angielskim poprosi, by nastolatka podała mu telefon, to pokaże jej swoje konto na Instagramie. Dziewczyna spełnia prośbę, a on zapisuje jej swoje konto z jej profilu. Potem pyta ją o sprawy łóżkowe: czy uprawia seks, czy się masturbuje, czy wie, jakie to uczucie. Ona pisze do koleżanki: „Ziomek z Gruzji mnie podrywa. Taksówkarz. Mówi, iż śliczna jestem”. Nagle on chwyta ją za kostkę. Zatrzymuje auto i wpycha się na tylne siedzenie. Całuje ją i wkłada sobie rękę między nogi. Młoda kobieta siedzi jak zamurowana, nie może odpiąć pasów ani otworzyć drzwi, bo są zablokowane. Kiedy taksówkarz wraca za kierownicę, nastolatka pisze do koleżanki: „Zmolestował mnie”. Koleżanka w tym czasie dzwoni pod numer alarmowy 112, a kierowca znów zatrzymuje auto. Dotyka dziewczynę po włosach. Ona mówi, iż się go boi. On najpierw ją uspakaja, a potem obraża się, klnie i wyrzuca dziewczynę z samochodu. Wtedy do młodej kobiety dzwonią policjanci i informują, iż może złożyć doniesienie w komisariacie. Nastolatka tak robi.
Policjanci uważali, iż kierowca powinien odpowiadać za molestowanie. Jednak prokuratura odmówiła i odpisała, iż policja ma sama prowadzić dochodzenie w kierunku naruszenia nietykalności cielesnej. Według zespołu prasowego wielkopolskiej policji – kierowca złożył obszerne wyjaśniania. Gazeta Wyborcza ustaliła, iż „oskarżony twierdził, iż nie nagabywał pokrzywdzonej, nie proponował jej nawiązania relacji intymnych i nie zmuszał do ich podjęcia. Według niego to pokrzywdzona była zainteresowana jego osobą i zachowywała się w sposób prowokacyjny, wskazujący na chęć nawiązania kontaktu intymnego”.
Czy to jest słuszny wyrok?
Przyjęcie łagodniejszej kwalifikacji najprawdopodobniej wpłynęło na wysokość kary, bo za molestowanie lub „doprowadzenie do innej czynności seksualnej” grozi więzienie. Rzecznik poznańskiej prokuratury Łukasz Wawrzyniak dla Gazety Wyborczej mówi: „W doktrynie powstaje problem oceny takich zachowań. Niewątpliwie w ocenie społecznej mogą być czynnościami seksualnymi, bo stanowią atak na wolność seksualną. Jednak z drugiej strony trudne do przyjęcia byłoby ich zrównanie z typowymi przykładami innych czynności seksualnych”. O co chodzi konkretnie? Według prokuratury nie można zestawiać pocałunku w usta czy dotykania uda z obmacywaniem np. narządów intymnych.
Innego zdania jest psychoterapeutka, specjalizująca się w traumie. „Dla mnie sprawa jest oczywista: jeżeli przekroczone zostały granice cielesne i emocjonalne dzięki dotyku lub choćby słowa – doszło do molestowania. „Nietykalność cielesna” jest naruszana, gdy pobiją się dwie osoby i jedna drugiej np. złamie nos albo zadrapie paznokciem rękę. Z punktu widzenia terapeuty — molestowanie to nie jest wyłącznie gwałt. To mogą być choćby sprośne żarty, macanki, muśnięcia i klepnięcia ciała, próba pocałunku – twierdzi. – Co więcej kobiety powinny pamiętać, iż choćby jeżeli początkowo śmieją się z tych żartów, ale z upływem czasu dociera do nich, iż im to nie odpowiada, iż nie mają na to ochoty, to mogą powiedzieć „Nie”. Wtedy mężczyzna musi przestać. Fakt, iż dziewczynka (bo w moim rozumieniu nastolatka jest dzieckiem) podała kierowcy swój telefon – nie może być dowodem na to, iż chciała flirtować. A choćby jeśli, to przecież każda osoba ma prawo rozmyślić się. Zwłaszcza jeżeli czuje się w potrzasku: a ta sytuacja miała takie znamiona, ponieważ kierowca zablokował drzwi pojazdu. W dodatku sytuacja była nierówna, bo kierowca jest starszy od pasażerki o co najmniej dziesięć lat.
Kobiety jednak często nie wiedzą, jak się mają bronić. Zwłaszcza kiedy są młode i nie potrafią jednoznacznie stawiać granic. Wiele nastolatek ma za sobą historie unieważniania swojego głosu, sprzeciwu w domu rodzinnym. Nie nauczono je w domach, czym są granice: cielesne i emocjonalne. „Od małego uczone były postępować grzecznie choćby wobec starszych od siebie. Dlatego zamierają w niepewności, szują się sparaliżowane i reagują z opóźnieniem”, mówi Kazoń.
Czy taka kara odstrasza?
„Kara jest adekwatna do stopnia zawinienia sprawcy i stopnia społecznej szkodliwości czynu”, mówi rzecznik prokuratury i jednocześnie podkreśla w rozmowie z Gazetą Wyborczą, iż zasądzone dwa lata to maksymalny okres prac społecznych, które może orzec sąd.
Innego zdania jest psychoterapeutka: „Wyrok nakazowy jest traumatyzujący ofiary, ponieważ pokazuje im, iż molestowanie jest bagatelizowane i często społecznie akceptowalne. Przecież nic się nie stało – niestety tak można po tym wszystkim uważać. Pacjentki opowiadają mi o tym, iż na wiele lat straumatyzowały je nie gwałty, nie próby gwałtów, ale właśnie molestowania, których dopuścili się np.: lekarz-ginekolog podczas pierwszej wizyty, nauczyciel wuefu klepiący po pupie, wujek po imprezie alkoholowej”, mówi.
„Jeśli dziecko nie jest uczone mówienia STOP, to może potem mieć kłopot, by bronić się w sytuacji, gdy ktoś je molestuje – czyli narusza słowem, gestem, dotykiem z podtekstem seksualnym granice cielesne. Naruszenie nietykalności cielesnej – to termin równie ważny, ale w jego przypadku nie ma właśnie kontekstu seksualnego”, mówi Kazoń.