Prawdopodobnie nastąpił przełom w sprawie zaginięcia Doroty Gałuszko-Graniecznej, która 18 października 2016 roku w tajemniczy sposób znikła ze swojego domu.
W czwartek, 24 sierpnia 2023 roku na stronie Aachner Zeitung ukazał się artykuł dotyczący przełomu w sprawie zaginięcia Doroty Gałuszko-Granicznej, w którym czytamy:
„Policja przeszukała dom męża Doroty w Gillrath. Z informacji, którymi dysponuje nasza gazeta, wynika, iż zostały znalezione części ciała. Mężczyzna został aresztowany.
22 sierpnia 2023 roku policja przeszukała dom mężczyzny w Geilenkirchen- Gillrath. Podczas przeszukiwań znaleziono części ciała. Prokurator, która nadzorowała przebieg poszukiwań podkreśliła, iż w tej sprawie jesteśmy o krok dalej”. Oczywiście kobieta, która zaginęła w październiku 2016 roku w tajemniczych okolicznościach nie żyje.
– Jednak wyniki z sekcji zwłok nie są jeszcze dostępne – powiedziała prokurator Katja Schlenkermann-Pitts. Prokurator nie chce ujawnić żadnych dalszych szczegółów.
Jednak to powinno wyjaśnić, iż Dorota Gałuszka – Granieczny faktycznie została zamordowana. Policja podejrzewała męża. Jednak ten twierdził, iż żona po prostu wyszła z domu i nigdy więcej nie wróciła.
Ciała kobiety poszukiwane były przez śledczych jednak nie udało się go odnaleźć. W między czasie mąż Doroty została aresztowany. Jednak nic nie udało mu się udowodnić.”
Mama Doroty wraz z siostrą zgłosiła się do Fundacji Na Tropie w 2020 roku, aby włączyć się w poszukiwania jej córki.
Zaczęliśmy pisać do policji w Niemczech oraz organizowaliśmy wraz z rodziną dalsze poszukiwania Doroty. O zaginięciu Doroty pisaliśmy także w magazynie Reporter.
Jednak bezskutecznie, aż do 22 sierpnia, kiedy to policja ponownie przeszukała dom męża Doroty w Geilenkirchen- Gillrath.
Dziś jest także planowana konferencja prasowa. Transmitowana będzie na stronie Aachener Zeitung.
Przypomnijmy, iż Dorota zaginęła cztery lata temu w Niemczech, gdzie mieszkała wraz z rodziną. Stało się to kilka dni jej 29 urodzinach. Była już wtedy pewna swojej decyzji o rozstaniu z mężem Manfredem, z którym nie potrafiła w żaden sposób dojść do porozumienia.
Wieczorem 18 października 2016 roku przepadła bez wieści, zabierając ze sobą jedynie portfel z dokumentami i kwotą 90 euro.
Najważniejszy dla Dorot był syn Konrad, w tym czasie przebywający w Holandii u dziadków ze strony taty. To z nim chciała rozpocząć nowe życie u starszej siostry w Bawarii. Dlatego adekwatnie nikt nie wierzy w jej zniknięcie z własnej woli, a co za tym idzie w to, iż Dorota żyje w pełnej świadomości.
– Dwa lata temu, dokładnie w październiku 2016 roku, zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka i mówi: „Słyszałaś, jakaś Polka zaginęła tu u nas w okolicy”- mówi Joanna Balla, która od 22 lat mieszka w Niemczech. – Pamiętam, iż przeglądnęłam informacje na ten temat i potem o tym zapomniałam. Wiadomo, życie toczy się dalej, a do wyjaśnienia tej sprawy była już zaangażowana policja. Parę dni później zobaczyłam ogłoszenie na Facebooku, iż szukają ochotników do przeszukiwania lasów właśnie w sprawie zaginionej Doroty. Pojechałam tam i stwierdziłam, iż będę jej szukać, bo tak trzeba. Też chciałabym, żeby mnie szukali, gdybym zaginęła. Tego dnia właśnie znalazłam się z grupą Polaków w domu Doroty. Poszliśmy porozmawiać z jej mężem, chcieliśmy dowiedzieć się, co sądzi o tym tajemniczym zaginięciu jego żony. Wchodząc do tego domu, dostrzegłam, iż w dużym pokoju na podłodze siedział chłopczyk i bawił się klockami. – kontynuuje Joanna. – Wtedy poczułam to coś. Nie potrafię tego opisać, ale wiedziałam, iż zrobię wszystko co w mojej mocy, aby odnaleźć Dorotę, mamę tego blondynka, który wtedy tak spokojnie bawił się klockami. Dziś znam już całą rodzinę Doroty i ten mały blondynek też wie m jestem. Oto cała historia, w skrócie.
Rodzina jak i pozostałe osoby zaangażowane w sprawę zgodnie twierdzą, iż tamtejsza policja od samego początku niewłaściwie prowadziła śledztwo.
– Mąż na początku miał status podejrzanego o morderstwo – wyjaśnia Joanna Balla. – Później prokuratura w Aachen stwierdziła, iż nie ma twardych dowodów, status mu zdjęto, śledztwo zawiesili. Według niemieckiego prawa, gdyby go teraz skazali na podstawie poszlak, to dostałby nie więcej niż do 7 lat. choćby gdyby w tym czasie znaleźli ciało Doroty i udowodniliby mu zabójstwo, to już nie byłoby możliwe ponowne skazanie go na wyższą karę.
Manfred G. odmawia odpowiedzi na jakiekolwiek moje pytania, odsyłając wszystkich zainteresowanych zaginięciem jego żony do swojego adwokata.
Dorota i Manfred byli małżeństwem od 11 lat. Poznali się w Radlinie na południu Polski.
– Na początku byli zakochani, urodził się Konrad – opowiadają siostry zaginionej, bliźniaczka Agata i trzy lata młodsza Magdalena. – Szwagier przyjechał do nas do domu coś naprawić, Dorotka miała 18 lat, on o 6 więcej. Bardzo gwałtownie zdecydowali, iż chcą być razem i wyjechać. Jednak z upływem czasu dał znać o sobie dominujący, porywczy a zarazem niedostępny charakter małżonka.
– Siostra chciała, aby się zmienił, co zupełnie komplikowało ich relacje – opowiada Magdalena Gałuszka. – Ponadto Manfred non stop ją okłamywał, gdy tymczasem sam był chorobliwie zazdrosny i kontrolujący.
– Dorotka odnowiła starą znajomość z dawnym bliskim kolegą, w tej chwili mieszkającym w Holandii – dodaje Agata. – Jemu również nie wyszło w małżeństwie. Postanowiła odejść od męża, informując go o tym właśnie w dniu zaginięcia. Chciała na początku zamieszkać z synkiem u naszej najstarszej siostry Katarzyny, na terenie Bawarii. Zastanawiającym jest dla nas fakt, iż szwagier niespodziewanie przedłużył pobyt Konrada u swoich rodziców.
Siostry pokazują zdjęcia ukochanego ojca, Andrzeja Gałuszki, który zmarł pół roku po zaginięciu córki, biorąc wcześniej czynny udział w jej poszukiwaniu. Miał zaledwie 62 lata, a przyczyną jego śmierci był zawał serca. Na zdjęciach widać olbrzymią zmianę na jego twarzy od czasu tajemniczego zniknięcia Doroty. Andrzej Gałuszka wraz z rodziną i ochotnikami szukał jej po okolicznych lasach i zaroślach, których w miasteczku Selfkant jest bardzo dużo. Sąsiedzi Graniecznych zeznali, iż tego dnia słyszeli około 23:00 odgłosy kłótni dobiegające z ich posesji, ktoś widział tajemniczy czarny samochód na holenderskich numerach. Niestety osoby te, nie wiedzieć czemu wycofały swoje zeznania. Tego wieczora nikt nie widział Doroty, nie zarejestrowała jej również żadna z okolicznych kamer. Manfred zgłosił zaginięcie żony trzy dni później, zapewniając śledczych, iż odeszła do kochanka, o czym mu powiedziała, a następnie wybiegła z domu w nieznanym kierunku. Jednak nikt nie wierzy jego słowom. Dla rodziny i wszystkich szukających Doroty wciąż właśnie on pozostaje głównym podejrzanym.
Dorota nie pojawiła się ani w Bawarii u jednej z sióstr, ani w Holandii u drugiej czy też u wspomnianego przyjaciela. Nie było jej też w Polsce, w domu rodzinnym. Zebrane informacje świadczą niewątpliwie o tym, iż dokładnie planowała swoje dalsze posunięcia i nigdy nie odeszłaby gdziekolwiek na stałe bez synka, jak również bez porozumienia z rodziną. W ciągu jednego wieczoru jej dotychczasowy system wartości nie mógł ulec tak radykalnej zmianie.
O dalszym przebiegu sprawy będziemy informować na bieżąco.
Aldona Błaszczyk-Szostak/ Apolonia Sikorska/ Reporter
Poszukiwania Doroty Gałuszko-Granieczny
fot. archiwum Rodziny