W nocy z 9 na 10 lipca 2021 roku w Borowcach niedaleko Częstochowy doszło do potrójnego zabójstwa rodziny. Zginął wówczas 44-letni mężczyzna, jego żona i ich syn. Podejrzanym o dokonanie zbrodni był brat zamordowanego - 52-letni Jacek Jaworek. Mężczyzna przez lata był nieuchwytny dla organów ścigania. Mimo szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej nie udało się go odnaleźć. Trzy lata później, 19 lipca 2024 roku, znaleziono jego zwłoki. Ciało mężczyzny ujawniono zaledwie kilka kilometrów od domu, w którym doszło do morderstwa.
REKLAMA
Zobacz wideo Agent ABW: Pegasus nie był bezpiecznym systemem dla państwa
Rodzina ofiar Jacka Jaworka zabrała głos. Jego córka miała pisać, żeby uciekali, bo ich zabije
Rodzina ofiar zamordowanych w Borowcach po latach milczenia po raz pierwszy zdecydowała się opowiedzieć o zbrodni. - Wiem, iż kiedyś (Jacek Jaworek - red.) oglądał w domu film, w którym ktoś się zastrzelił. Powiedział wówczas, iż jakby on coś takiego zrobił, to tak, iż nikt go nigdy nie znajdzie - wspominał w programie "Uwaga" TVN pan Ireneusz, szwagier zamordowanej Justyny Jaworek. Jak dodała pani Iwona, siostra zamordowanej kobiety, mężczyzna mówił, iż w takim przypadku "rodzina czułaby jego oddech na plecach". Wszystkie te informacje miała im przekazywać córka Jacka Jaworka. Według pani Iwony to ona bała się mężczyzny najbardziej. - Pisała do Justyny: "Uciekajcie, bo on was zabije" - tłumaczyła.
Siostra zamordowanej oburzona śledztwem. "Czemu nikt tam nie zajrzał?"
Po odnalezieniu ciała Jacka Jaworka śledczy dotarli do nagrań z kamer monitoringu, dzięki którym zdołali odtworzyć ostatnią drogę mężczyzny. Jaworek miał opuścić swoją kryjówkę, a następnie udać się na plebanię. Później skierował się na teren kompleksu rekreacyjnego, gdzie miał popełnić samobójstwo. Pojawiły się głosy, iż wcześniej odwiedził jeszcze grób zamordowanych bliskich. Na podstawie nagrań śledczy dotarli do 74-letniej Teresy D. - ciotki i jednocześnie matki chrzestnej Jaworka. W jej domu znaleziono rzeczy należące do poszukiwanego mężczyzny, które sugerują, iż Jaworek mógł się ukrywać w tym miejscu przez dłuższy czas. Były to m.in. odzież, maszynka do golenia i inne przedmioty codziennego użytku.
- Z prasy się dowiedziałam, iż jedyna ciocia, którą znamy ze spotkań na cmentarzu, iż to ona go ukrywała. Ciocia, która zawsze przychodziła na grób, która zawsze rozmawiała z (synem ofiar, który ocalał red.), to było to szokujące - podkreśliła pani Iwona. Jej mąż zaznaczył, iż byli przekonani, iż okolica została dokładnie sprawdzona, więc nikt nie miał prawa mu pomagać. - Myśleliśmy, iż najbliższa rodzina została sprawdzona. Bo jak to? Ciocia, chrzestna, mieszkanka Dąbrowy? Czemu nikt tam nie zajrzał? Zadałam takie pytanie prokuraturze, oficjalnie. Zapytałam, czy któraś z tych cioć była przesłuchana. I wiem, iż nie - dodała siostra zamordowanej.
- Dobra wiadomość jest taka, iż wiemy, iż już go nie ma. Natomiast chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego ktoś mu pomagał? Co nim kierowało? Czy było to z dobroci serca, czy ktoś był zastraszony? Tego nie wiemy i tego chcielibyśmy się dowiedzieć - oświadczyła pani Iwona. Sąsiedzi Teresy D. w rozmowie z dziennikarzami "Uwagi" przyznali, iż dobrze znali 74-latkę. Jak podkreślili, mężczyzna mógł przebywać u niej cały czas, ponieważ do kobiety "nikt nie chodził".
Doświadczasz przemocy domowej? Szukasz pomocy?
Możesz zgłosić się na przykład do Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Bezpłatna infolinia czynna jest całodobowo pod numerem telefonu 800 12 00 02. Więcej informacji znajdziesz na tej stronie. jeżeli występuje zagrożenie życia - dzwoń na numer alarmowy 112.