Dzieci były kradzione, a następnie sprzedawane. W Gruzji znanych jest co najmniej 100 tysięcy takich przypadków. - Po naszym dochodzeniu coraz więcej matek zaczyna otwierać trumny. I te trumny są puste - mówiła w TVN24 gruzińska dziennikarka Tamuna Msueridze. Maryna Wojciechowska, współautorka filmu "Skradzione dzieci" podkreśliła, iż na tym procederze "zarabiali wszyscy: lekarze, pielęgniarki, kierowcy, prawnicy, osoby na wysokim szczeblu".