Kanadyjscy przedsiębiorcy rezygnują z podróży do USA – z obawy o bezpieczeństwo i polityczną atmosferę

bejsment.com 2 dni temu

Najpierw były groźby celne, potem ironiczne komentarze o aneksji. Dla Oscara Acosty, dyrektora generalnego firmy technologicznej z Ottawy, prawdziwym punktem zwrotnym były jednak doniesienia o zatrzymaniach cudzoziemców na granicy amerykańskiej. To wtedy zdecydował się zrezygnować z udziału w trzech zaplanowanych konferencjach biznesowych w USA.

— Nie zniechęcałem się aż do zeszłego miesiąca — mówi Acosta, który prowadzi firmę Body M3canix, specjalizującą się w produkcji urządzeń monitorujących kondycję fizyczną w ekstremalnych warunkach. — Kiedy przeczytałem o kanadyjskiej aktorce Jasmine Mooney, która została zatrzymana na 12 dni i objęta pięcioletnim zakazem wjazdu do USA po ponownym złożeniu wniosku wizowego, poczułem strach. Jako osoba z latynoskimi korzeniami, zacząłem się zastanawiać: czy mnie mogłoby spotkać coś podobnego?

Acosta nie jest wyjątkiem. Coraz więcej Kanadyjczyków odwołuje podróże służbowe, rezygnuje z udziału w konferencjach i unika rezerwacji w Stanach Zjednoczonych. Powód? Polityczne napięcia i reakcja na działania administracji prezydenta Donalda Trumpa.

Według danych Flight Centre Travel Group Canada, liczba podróży służbowych między Kanadą a USA spadła w lutym o niemal 40 procent rok do roku. Jak mówi dyrektor zarządzający Chris Lynes, agencję dosłownie zalała fala odwołań — szczególnie w przypadku wydarzeń zaplanowanych w Stanach.

— Klienci nie chcą jechać do USA. Część z nich wycofała się z wyjazdów choćby kosztem utraty depozytów czy poniesienia kar umownych. To decyzje podjęte z powodów emocjonalnych, ideologicznych, a także czysto praktycznych — tłumaczy Lynes.

Wśród klientów są firmy z sektora bankowości, ubezpieczeń i przemysłu. Jeden z dużych banków odwołał aż sześć wydarzeń zaplanowanych w Nowym Jorku, Dallas, Waszyngtonie i Las Vegas.

Nie chodzi wyłącznie o względy polityczne — choć pogłębiająca się retoryka antykanadyjska, nazywanie Kanady „51. stanem” czy byłego premiera Justina Trudeau „gubernatorem” z pewnością nie pomagają. Coraz więcej osób po prostu nie czuje się bezpiecznie, podróżując do Stanów.

— Możesz mieć podwójne obywatelstwo, możesz mieć istotną wizę, ale jeżeli należysz do grupy, która może być celem, wiele osób woli po prostu zostać w domu — mówi Lynes. Jego własna firma pozwoliła pracownikom zrezygnować z letniego firmowego wyjazdu do Los Angeles, jeżeli mieliby z tym problem.

Eksperci wskazują, iż efekt domina może potrwać jeszcze długo. Część wydarzeń zaplanowanych na lata 2026–2027 już teraz jest przenoszona do Kanady, Meksyku lub innych krajów.

Nie wszyscy jednak rezygnują. Wewnętrzna notatka dyrektora generalnego Royal LePage, Phila Sopera, pokazuje inną perspektywę. Mimo wątpliwości niektórych pracowników, wrześniowa konferencja w Nashville odbędzie się zgodnie z planem. — „Decyzja o organizacji wydarzenia została podjęta przed obecną sytuacją polityczną. Gdybyśmy teraz je odwołali, zaszkodzilibyśmy wyłącznie sobie, nie Trumpowi” — napisał Soper.

Statystyki potwierdzają ogólny spadek podróży. Według Statistics Canada, liczba powrotów samochodem z USA do Kanady w ubiegłym miesiącu spadła o 32 proc., a liczba przylotów samolotem — o 13,5 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

Dla wielu przedsiębiorców to niełatwa decyzja. Acosta miał już zarezerwowane noclegi na wyjazd do Bostonu, planował udział w konferencji lotniczej w Kalifornii, a także wystąpienie jako moderator w Orlando na początku przyszłego roku.

— Kupiłem nowe opony, zaplanowałem trasę, choćby wyrobiłem paszport dla psa — mówi z uśmiechem. — Ale wszystko odwołałem. Nie chcę ryzykować.

Jak dodaje, rezygnacja z tych wydarzeń może oznaczać utratę szansy na pozyskanie inwestorów. Ale — jego zdaniem — w obecnych warunkach to rozsądna cena za spokój i poczucie bezpieczeństwa.

Na podst. Canadian Press

Idź do oryginalnego materiału