Czy najważniejszy świadek w aferze "dwóch wież" potwierdził korupcyjne zarzuty? Były ksiądz Rafał Sawicz zeznawał przed prokuraturą, ale na najważniejsze pytanie milczał, zasłaniając się prawem do odmowy odpowiedzi. Co naprawdę wydarzyło się w centrali PiS?
W korupcyjnym wątku afery "dwóch wież” prokuratura przesłuchała już Rafała Sawicza - informuje w czwartek "Gazeta Wyborcza". Według źródeł "GW" do przesłuchania doszło 27 lutego. Rafał Sawicz, były ksiądz i członek rady Fundacji Lecha Kaczyńskiego, stawił się z pełnomocnikiem. Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", podczas przesłuchania "potwierdził okoliczności związane ze złożeniem podpisu pod uchwałą Rady zezwalającej na rozpoczęcie inwestycji przez spółkę Srebrna”. Gazeta donosi, iż "oznacza to, iż nie zaprzeczył, iż 7 lutego 2018 r. był w centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej, rozmawiał z prezesem Jarosławem Kaczyńskim i podpisał się pod uchwałą Rady Fundacji". Czy były ksiądz potwierdził, iż za podpis przyjął 50 tys. zł w gotówce, które wręczył mu Kaczyński? Na to pytanie Sawicz nie chciał odpowiedzieć i zasłonił się art. 183 kodeksu postępowania karnego. To przepis mówiący, iż "świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie, o ile udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe". Ksiądz został bowiem przesłuchany jako tzw. świadek z pouczeniem: prokurator uprzedził go o możliwej odpowiedzialności karnej i możliwości zmiany statusu ze świadka na podejrzanego. (PAP)