Głowa rodziny Gouardo
W 1956 roku Raymond Gouardo poślubił Jacqueline i niedługo doczekali się dwójki dzieci: Brunona i Nadii. W 1962 roku Raymond Gouardo trafił do więzienia na pięć lat, za rozbój z bronią w ręku. Kiedy odsiadywał wyrok, Jacqueline zaszła w ciążę z jego ojcem. Raymond jednak zaakceptował nowe dziecko - Lydię. Ale po wyjściu z więzienia, Raymond Gouardo rozstał się z żoną i związał się z byłą więźniarką, Lucienne Ulpat. Jacqueline wówczas porzuciła dzieci, zostały one oddane do rodziny zastępczej. Gdy Raymond się o tym dowiedział, odnalazł tę rodzinę. Pewnego wieczoru, uzbrojony w karabin, wtargnął do jej domu i grożąc bronią, zmusił do oddania dzieci. Zabrał także małą Lydię. Wystraszeni opiekunowie nie protestowali.
Raymond Gouardo, jego nowa partnerka i trójka dzieci zamieszkali w lokalu robotniczym w mieście Meaux. Oboje pracowali jako drukarze. Zdecydowali, iż ich dzieci nie będą chodzić do szkoły. Nikt z władz i opieki społecznej nic nie zrobił. Już wtedy Raymond Gouardo zaczął gwałcić starszą córkę Nadię. Jego partnerka wszystko widziała i nie interweniowała. Nie reagowała także, gdy Raymond zaczął gwałcić ośmioletnią Lydię. Mało tego, kobieta pomagała Raymondowi. By zmusić dziecko do uległości, podawała dziewczynce eter. Kiedy Lydia spróbowała się buntować i stawiała opór, wtedy Lucienne Ulpat przygotowała dziecku wrzącą kąpiel, do której wrzuciła dziewczynkę. Gdy dziecko zemdlało z bólu, Lucienne dodała do wody wybielacza. Potem użyła szczotki dla psów, którą zerwała delikatną skórę dziecka. Tą torturą spowodowała u Lydii oparzenia trzeciego stopnia. Dziecko znalazło się w szpitalu. Tam lekarze wykonali około dziesięciu przeszczepów. Nie dociekali jednak, w jaki sposób mała pacjentka doznała takich obrażeń. Dziewczynka przebywała w szpitalu przez osiem miesięcy, dopóki ojciec nie zabrał jej stamtąd siłą.
Raymond Gouardo trzymał swoje córki w osobnych sypialniach. Cały czas je kontrolował, nie mogły choćby swobodnie rozmawiać. Żeby śledzić każdy krok dziewczynek, wywiercił dziury w ścianach w każdym pokoju. Z tych otworów korzystała też Lucienne Ulpat, obserwowała jak Raymond gwałcił swoje dzieci.
Lydia otrzymała rentę inwalidzką, przyznaną z powodu oparzeń. Ojciec dostrzegł szansę dodatkowego zarobku i zmusił dziecko, by udawało całkowitą niepełnosprawność. Lydia nie mogła już nigdzie chodzić, cały czas musiała poruszać się na wózku inwalidzkim. Jej rany po poparzeniu nie wygoiły się jak należy, dziecko przez cały czas cierpiało. Czasami ból był tak silny, iż dziewczynka krzyczała. Sąsiedzi mieli dość wiecznych krzyków i płaczu dzieci. Składali skargi, w wyniku czego w 1975 roku rodzina została eksmitowana z mieszkania. Nikt z opieki społecznej, ani z lokalnych urzędów nie zainteresował się powodem płaczu dzieci.
Nie ich sprawa
Gouardo nie chciał już mieszkać w mieście, za dużo było świadków. Szukał czegoś na odludziu, aby nikt mu nie wchodził w drogę. Znalazł idealne miejsce na prowincji - Maisons-Alfort – małą gminę w regionie Île-de-France, w departamencie Dolina Marny. Tu w 1975 roku przeprowadziła się rodzina Gouardo, czyli ojciec Raymond, macocha Lucienne oraz trójka dzieci w wieku 14, 12 i 10 lat. Zajęli opustoszałe gospodarstwo w małej wiosce Coulommes. W tamtych czasach mieszkało w niej około 360 ludzi. Wtedy wieś można było podzielić na „starych”, którzy żyli tam od kilku pokoleń, byli to głównie rolnicy, kilku rzemieślników i sklepikarze. Do "nowych” zaliczano ludzi, którzy osiedlili się niedawno, pracowali w innych miastach, byli to urzędnicy, policjanci, nauczyciele. Wszyscy trzymali się na dystans. Miejscowość posiadała sześć ulic. Centralnym miejscem był plac i kościół. W latach 70-tych były tu dwie kawiarnie, kilka sklepików i rzeźnik. Wieś otaczały pola. Była jak mała wyspa. I o to chodziło. Raymond kupił dom dzięki rencie Lydii. Umieścił niepełnosprawną córkę na strychu. Nie chciał, by o własnych siłach i bez kontroli wychodziła na zewnątrz. Sam zaczął pracę jako objazdowy drukarz, odwiedzał okolicznych małych przedsiębiorców, urzędników i proponował wykonanie wizytówek, reklam czy broszur. Gdy wracał do domu, pił i zaczynał robić swoim dzieciom piekło. Gdy Bruno skończył 15 lat, uciekł z domu. Starsza córka Nadia uciekła gdy miała 18 lat. Lydia także kilka razy uciekała, ale była wtedy jeszcze nieletnia. Jednego razu zbiegła aż do miasta Melun, była zdesperowana, bo tym razem ojciec ją skatował. Zmasakrowane dziecko szukało pomocy prawnej, nie udało jej się. Ojciec ją odnalazł, a policja z powrotem oddała ją w ręce oprawcy. Co najgorsze, to nie był pierwszy raz, gdy dziewczynka bezskutecznie prosiła policję o pomoc. Nikt jej nie wierzył. Zawsze słuchano tego, co opowiadał jej ojciec.
Po powrocie z Melun, Raymond zamknął krnąbrną córkę na strychu na sześć miesięcy i zgwałcił ją przy użyciu kuchennych sprzętów oraz narzędzi. Chciał jej dać porządną nauczkę i zmusić do uległości. W całej wiosce wszyscy wiedzieli, iż w tej rodzinie dzieje się coś bardzo złego, nikt jednak nigdy nie zareagował.
Żyła gorzej niż zwierzę
Gdy Lydia osiągnęła pełnoletność, Raymond oznajmił jej, iż jest już wystarczająco dorosła, aby mieć dzieci. Zaczął ją gwałcić bez zabezpieczenia, a dziewczyna zaczęła rodzić. W latach 1982 –1996 urodziła sześciu chłopców. Kazirodca, aby mieć pewność, iż córka na pewno utrzyma ciążę do końca, przykuwał ją łańcuchem do belki na strychu. Po każdym kolejnym porodzie Gouardo szedł do gminy i w imieniu córki, brał pieniądze na dzieci. Wszystkim odmalowywał obraz Lydii, jako głupiej dziewczyny, która uprawia przygodny seks z różnymi mężczyznami, a potem rodzi kolejne dzieci. Mężczyzna był tak bezczelny i pewny swojej władzy nad córką, iż czasami zabierał ją i ich dzieci, gdy jechał do miasteczka. Po urodzeniu szóstego dziecka, Lydia pojawiła się z dziećmi w szpitalu, powiedziała personelowi szpitalnemu, iż te dzieci spłodził z nią jej ojciec. Nikt nie zareagował. Była bezsilna.
Ostatni raz, Lydia została wykorzystywana seksualnie 13 listopada 1999 roku, tydzień przed śmiercią jej ojca i oprawcy. Raymond Gouardo zmarł na atak serca. Miał 62 lata.
Po śmierci gwałciciela przez kilka lat nic się nie działo. Kobieta była wykończona psychicznie, nie potrafiła czytać, nie miała żadnego wsparcia od państwa ani od bliskich. Wychowywała tylko dzieci. Przełomem okazała się sprawa Josefa Frizla, austriackiego kazirodcy i gwałciciela własnej córki, którą więził 15 lat w piwnicy. Lydia zrozumiała, jaka krzywda ją spotkała. Cztery lata po śmierci ojca, wniosła pozew przeciwko macosze Lucienne. W końcu została wysłuchana, a Francja przeżyła szok. Oprawczyni została skazana. Dostała wyrok trzech lata więzienia w zawieszeniu w pierwszej instancji, a następnie w drugiej instancji została skazana na cztery lata więzienia w zawieszeniu. Po wyroku Lydia opowiadała dziennikarzom: „Często byłam gwałcona trzy razy dziennie. Moja macocha czasami mu pomagała”.
Życie po koszmarze
Swoją wstrząsającą historię Lydia Gouardo opisała w książce „Le Silence des autres”, którą pomógł jej napisać dziennikarz Jean-Michel Caradec. Gdy prawda ujrzała światło dzienne, na mieszkańców gminy Maisons-Alfort i wioski Coulmmes, spadło ogromne oburzenie francuskiej opinii publicznej na obojętność wobec takiej przemocy. Sprawą zainteresowali się naukowcy. Léonore Le Caisne, etnolog z CNRS, po rocznych badaniach społeczności Coulmmes , opublikowała książkę na ten temat. W publikacji badaczka przedstawiła analizę tego przypadku, opisała, jak zachowywali się ludzie tej społeczności wobec przemocy i seksualnego wykorzystywania dzieci. Le Caisne starała się dociec dlaczego "porządni ludzie" nie reagowali i nie pomogli gwałconej dziewczynie.
W listopadzie 2009 r. Lydia Gouardo otrzymała od państwa odszkodowanie za bezduszność urzędników w wysokości 100 tys. euro (około 424 tys. zł). Ta kwota wywołała oburzenie, jako śmiesznie niska, za takie zaniedbania państwa i szkody wyrządzone ofierze. Komisja ds. Odszkodowań dla Ofiar Przestępstw (CIVI) w Meaux, Seine-et-Marne, przyznała kolejne odszkodowanie. Nie podano jednak konkretnej kwoty.
Lydia została w Coulommes, przez cały czas mieszka w domu gdzie doświadczała tylu cierpień przez 28 lat. "Ale z nikim nie rozmawiam. I jestem wściekła na moich sąsiadów. Niektórzy z nich mieszkali tutaj w tym czasie i nic nie mówili. Policjanci też nie przyjeżdżali, gdy mój ojciec mnie pobił " - mówiła dziennikarzom. Kobieta związała się z Sylvainem Skirlo. Urodziła jeszcze troje dzieci. Podobno teraz nie jest już w związku.
Ludzie nie zapomnieli jej krzywdy. W 2024 roku roku w lutym burmistrz gminy Coulommes w Seine-et-Marne powiadomił żandarmerię, iż grób Raymonda Gouardo został zbezczeszczony. Na nagrobku leżała pomalowana na czarno czaszka, prawdopodobnie samego Gouardo, bo ktoś rozkopał grób. Na bramie cmentarza tej maleńkiej wsi liczącej w tej chwili 400 mieszkańców, wywieszono kartkę z napisem „A mort” co znaczy „Na śmierć”.
Źródła:
https://www.youtube.com/embed/ocCZj3HX9mM&ab_channel=LEGEND
https://www.youtube.com/embed/_0uC0PHcQ8g
https://fr.wikipedia.org/wiki/Affaire_Gouardo
https://www.youtube.com/embed/H4aLGiuuAE8
https://www.youtube.com/embed/NBVAWAxSmBw
https://www.wikiwand.com/en/articles/Lydia_Gouardo
https://twocircles.net/2008apr30/french_woman_says_having_six_children_her_father_report.html
https://www.elle.fr/Societe/News/Violee-par-son-pere-pendant-28-ans-elle-obtient-reparation-2254050
It takes a village: An ethnography of knowing about incest, Léonore Le Caisne CNRS, Centre d’étude des mouvements sociaux (CEMS)