

- Minister sprawiedliwości Adam Bodnar oraz szef MSWiA Tomasz Siemoniak zapowiedzieli powołanie komisji, która ma zająć się rozliczeniem tych, którzy za czasów rządów PiS dopuścili się represji wobec aktywistów
- Alicja Szczepańska jest byłą policjantką i miejską radną z ramienia KO, a w ostatnich latach uczestniczyła w protestach przeciwko PiS. Po jednym z nich, gdy policja zamknęła protestujących w kotle, skierowała zawiadomienie do prokuratury
- W rozmowie z Onetem podkreśla, iż nie wierzy, by dzięki nowej komisji represjonowani aktywiści doczekali się sprawiedliwości. —To będzie rodzaj zasłony dymnej, pokazania, iż koalicja coś robi, ale kilka może — uważa Szczepańska
- Jako była policjantka dostaje także sygnały od funkcjonariuszy, którzy mają za złe obecnej władzy, iż tych, którzy za rządów PiS wydawali rozkazy przeciwko legalnie protestującym, nie tylko nie spotkały konsekwencje, ale niektórzy z nich awansowali
- Zadzwonił do mnie znajomy policjant z wieloletnim stażem w służbie. Powiedział, przepraszam za wyrażenie: „Alicja, ja to pier****. W pierwszym możliwym momencie odchodzę na emeryturę”. I takie stanowisko ma wielu policjantów — twierdzi Szczepańska
- Więcej takich historii przeczytasz na stronie głównej Onetu
Monika Waluś: Powstaje komisja, która ma rozliczyć represje wobec aktywistów z lat 2015-23. Społecznicy, którzy byli gnębieni za protesty wobec władzy PiS, wreszcie doczekają się sprawiedliwości?
Alicja Szczepańska: Proszę nie żartować (śmiech).
Pytam poważnie.
Żeby była jasność, ja nie mam nic przeciwko tej komisji. Tam są moje przyjaciółki, do których mam pełne zaufanie. One nieraz, w czasie próby stanęły za mną, razem współtworzyłyśmy społeczeństwo obywatelskie w ramach walki o prawa kobiet czy w obronie konstytucji. To są osoby, które walczą o prawa człowieka. Ale mają znikome pojęcie, jak wyglądają służby mundurowe i co należy zrobić. Koalicja rządząca jest dziś obwiniana, iż rozliczenia rządów PiS idą zbyt powoli i zbyt wybiórczo…
Dlatego ministrowie Bodnar i Siemoniak uruchamiają kolejny etap rozliczeń za to, jak PiS niszczył społeczeństwo obywatelskie. To źle?
Idea jest szczytna, ale to nie będzie komisja śledcza, która będzie przeprowadzać postępowania dowodowe. Minister Siemoniak podkreślał, iż trzeba rozliczyć polityków PiS, natomiast nic nie mówi się o tych, którzy wykonywali rozkazy wydawane przez tych polityków PiS.
Pozwoli pani, iż zacytuję szefa MSWiA: „to nie będzie komisja, której celem będzie represjonowanie zwykłych funkcjonariuszy, którzy po prostu wykonywali polecenia. Ma się zająć tymi politykami, którzy z nadużywania władzy, wykorzystywania różnych instrumentów, wykorzystywania służb, mediów publicznych, uczynili metodę swojego funkcjonowania”.
Słuchając tych słów, wspominałam sytuacje z protestów m.in. w Krakowie, to, jak zachowywali się policjanci i to, iż według mnie niektóre działania były przekroczeniem uprawnień.
Aktywiści zamknięci w kotle i awanse w policji
Mnie przypomina się szczególnie 11 listopada 2022 r. Do Krakowa przyjechał Jarosław Kaczyński w towarzystwie prominentnych polityków PiS. Przy ul. Retoryka, w pobliżu miejsca, gdzie partia miała spotkanie, zebrali się jej przeciwnicy. Było też mnóstwo policji. W pewnym momencie funkcjonariusze zamknęli protestujących w kotle.
Jak się później okazało, na Retoryka zostało ściągniętych wtedy około 200 funkcjonariuszy. Akcją dowodził ówczesny wicekomendant policji miejskiej w Krakowie. Rozkazy wydawał zastępca komendanta głównego policji.
Zaznaczmy przy tym, iż komendantem miejskim w Krakowie był wówczas insp. Zbigniew Nowak, a jego zastępcą insp. Jacek Cholewa. Po zmianie władzy pierwszy został komendantem świętokrzyskiej policji, a drugi jego zastępcą. Nadinsp. Roman Kuster, którego — co ujawniła „Wyborcza” — z Warszawy do Krakowa oddelegował nadzorować protest 11 listopada ówczesny komendant główny Jarosław Szymczyk, dziś jest wiceszefem Komendy Głównej Policji.
Głównym zamiarem policji podczas demonstracji 11 listopada 2022 r. było niedopuszczenie protestujących do kontaktu z prominentnymi politykami PiS. I te polecenia szły zarówno od lokalnych polityków PiS, jak i od wierchuszki partii oraz komendy głównej policji. I nadzorować miał to właśnie obecny zastępca komendanta głównego. Podczas wideokonferencji z krakowskimi policjantami stwierdził, iż Kraków jest za miękki, o ile chodzi o postępowanie policji, iż ma być tak jak w Warszawie.
Przypomnijmy, iż dwa miesiące wcześniej głośnym echem w Krakowie odbiła się decyzja o dymisji wicekomendanta krakowskiej policji nadkom. Pawła Jastrzębia (dziś jej szefa). A to dlatego, iż odmówił uciszania legalnie protestujących pod biurem PiS.
Zgadza się. Sama natomiast po wydarzeniach z 11 listopada w Krakowie złożyłam zawiadomienie do prokuratury o możliwości przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji.
Same czynności sprawdzające trwały ponad pół roku, choć powinny trwać maksymalnie dwa miesiące. Prokuratura nie odniosła się do mojego wniosku, by sprawę przekazać poza Małopolskę, bo zachodził konflikt interesów. Ponad pół roku po tym dostałam powiadomienie o odmowie wszczęcia śledztwa. Odwołałam się od tej decyzji do sądu i czekam na rozstrzygnięcie do dziś, od 2,5 roku! Nie osiągnęliśmy nic, bo także policja z ewentualnymi krokami dyscyplinarnymi czekała na ruch prokuratury, a tego ruchu nie ma.
„W grupach przewija się jedna myśl: nie doczekamy sprawiedliwości”
Mało tego, przychodzi zmiana władzy i ta władza niektórych dowodzących tłumieniem protestów awansuje.
Takich spraw jest całe mnóstwo, bo do mnie się zwracają ludzie z całej Polski. Jeden człowiek dostał takie umorzenie w Warszawie, bo też zostali zamknięci w kotle, ale prokurator stwierdził, iż owszem, ale tylko z trzech stron. Więc mogli opuścić ten kocioł, tylko iż czwartą stronę stanowił mur.
To trochę symboliczny obraz tego, w jakiej sytuacji znajduje się dziś społeczeństwo obywatelskie? Władza, która mówi: przecież macie wyjście, musicie tylko sforsować mur?
Uczestniczę w wielu grupach dyskusyjnych: i tych obywatelskich i tych policyjnych. I tam się przewija jedna wspólna myśl. Że my się nie doczekamy sprawiedliwości za to, iż kobiety były bite pałkami teleskopowymi. Że je podduszano, wyzywano i aresztowano.
Dlaczego pani w to nie wierzy?
Bo nikt nie widzi tego zła i nie słyszy zła. Komisja, która powstała mogłaby powstać, ale w krainie łagodności. choćby nie do końca wiadomo, jak będzie pracowała i nad czym konkretnie. Skończy się na wskazaniu palcem kilku polityków PiS, którzy odpowiadali za represje. To będzie rodzaj zasłony dymnej, pokazania, iż koalicja coś robi, ale kilka może.
Już raz Platforma w podobny sposób straciła władzę, bo nie rozliczyła poprzedników, a gdy przejęło ją PiS, zaczęły się rozliczenia demokratów. Teraz koalicja rządząca także przepuszcza przez palce wiedzę o odpowiedzialności osób decyzyjnych, na stanowiskach kierowniczych i to się może na niej zemścić.
„Nie liczą się przepisy. Teraz bijemy tych, za cztery lata tamtych”
Sugeruje pani, iż władza powinna jednak rozliczać także tych szeregowych funkcjonariuszy policji, którzy wykonywali rozkazy polityków?
Nie chodzi o rozliczenia szeregowych policjantów, ale żeby policja znów odzyskała zaufanie, na które tak ciężko pracowała, musi się pozbyć tej zgnilizny, która no niestety zaczyna się od głowy. Bo inaczej osoby wstępujące do policji uwierzą, iż nie liczą się przepisy, nie liczy się konstytucja, nie liczą się inne przepisy kodeksowe, tylko liczy się kwestia upartyjnienia.
Czyli teraz bijemy tych, a za cztery lata tamtych. Nie ma żadnej moralności, nie ma honoru i ojczyzny, są tylko interesy partyjne. I te interesy partyjne bardzo szkodzą wizerunkowi Koalicji Obywatelskiej, a szczególnie tutaj, o ile chodzi o służby mundurowe.
Wspomniałyśmy, iż zamiast rozliczeń były awanse, ale już za obecnej władzy były też sytuacje, gdy policjanci nagłaśniający nieprawidłowości w policji naraziły się na gniew kierownictwa, na inwigilację. Takie historie także powodują frustrację i nie zachęcają, by wstępować szeregi policji.
Zadzwonił do mnie znajomy policjant z wieloletnim stażem w służbie. Powiedział, przepraszam za wyrażenie: „Alicja, ja to pier****. W pierwszym możliwym momencie odchodzę na emeryturę”. I takie stanowisko ma wielu policjantów, którzy mają to poczucie godności, rozumieją przysięgę policyjną. Ja nie chcę mówić tak górnolotnie, ale po prostu mają poczucie przyzwoitości. Trudno mi to mówić, zwłaszcza przed wyborami, ale ja mam bardzo wiele zastrzeżeń do ministra Tomasza Siemoniaka. Zastanawia mnie, czy tylko ja je mam, bo nie słyszę jakoś, by go krytykował PiS.
„Bez tego będziemy obserwować degrengoladę”
Wróćmy do nowej komisji. Ma pani wątpliwości co do jej efektywności, ale co musiałaby zrobić komisja, by w oczach społeczników jej działania przyniosły sensowny rezultat?
Mnóstwo ludzi składało zawiadomienia o przestępstwie, to były sprawy z całej Polski. One były umarzane albo były odmowy wszczęcia śledztwa. Więc o ile ja bym miała decydować, to po pierwsze, bym zrobiła przegląd tych spraw. Być może część dałoby się rozpoznać ponownie przez prokuratury.
Prokuratury w całej Polsce są zawalone sprawami dotyczącymi aferami rządów PiS i tymi, które wskrzesił tzw. raport Bodnara. Dorzucenie im przynajmniej kilkuset spraw dotyczących represji wobec aktywistów doprowadziłoby śledczych do jeszcze większego paraliżu. No i trudno byłoby oczekiwać jakichkolwiek efektów przed wyborami prezydenckimi.
No dobrze, ale to nie chodzi o wybory, tu chodzi o demokrację.
Ja w tym miejscu postawiłabym znak zapytania. Czy aby na pewno nie chodzi o wybory?
Nie siedzę w głowach ministrów, sama uważam się bardziej za społecznika niż polityczkę. Natomiast trzeba dotrzymywać obietnic, to jest raz. Dwa, my się szczycimy tym, iż jesteśmy państwem demokratycznym i ja bym chciała widzieć to w praktyce, bo ludzie w to przestają wierzyć. I mnie to boli, bo sama zabiegam o to, żeby rozliczyć niektóre sprawy, żeby osoby, które czuły się pokrzywdzone za czasów PiS, doznały zadośćuczynienia. Żeby przyznano im rację i żeby odpowiednie organy ich przeprosiły.
W inny sposób nie dojdzie w ogóle do zmiany nastawienia sytuacji w służbach mundurowych, do zwiększenia zaufania. Bez tego będziemy obserwować degrengoladę, policjantów bez kręgosłupa, którzy będą działać tylko i wyłącznie na polityczne zamówienia.
Widzę też taki scenariusz: ludzie, którzy wciąż czekają na zadośćuczynienie i tracą wiarę w hasła o demokracji, już drugi raz nie wyjdą na ulice, gdy jakaś władza zacznie demolować sądy, będzie nas chciała wyprowadzić z Unii, albo ograniczyć prawa kobiet. I chyba nie będzie czemu się dziwić?
Niestety chyba coraz więcej osób ma takie przekonanie i widzi takie zagrożenie. Co więcej, co mnie też niezwykle martwi, aktywiści, których znam od lat, mówią mi dziś wprost, iż w maju nie pójdą na wybory. Dlatego uważam, iż powołanie komisji to strzał w kolano, bo zamiast obiecanych rozliczeń dostają coś, co ma przykryć działania obecnej władzy, które w w wielu aspektach nie różnią się od tego, co obserwowaliśmy za rządów PiS.