Być blisko siebie. O sztuce wewnętrznej rozmowy

2 dni temu

W świecie, który nieustannie mówi do nas z zewnątrz, coraz trudniej usłyszeć własny głos. Powiadomienia, opinie, oczekiwania innych ludzi – wszystko to zagłusza cichy dialog, który toczy się w nas od zawsze. A przecież bycie blisko siebie zaczyna się właśnie tam: w umiejętności rozmowy z samym sobą.

Wewnętrzna rozmowa – czym adekwatnie jest?

Wewnętrzna rozmowa to nie tylko strumień myśli ani krytyczny monolog, który często pojawia się w chwilach zwątpienia. To sposób, w jaki odnosimy się do własnych emocji, decyzji, porażek i pragnień. To pytania, które sobie zadajemy, i odpowiedzi, na które pozwalamy – albo których unikamy.

Problem w tym, iż wielu z nas nauczyło się ze sobą rozmawiać w sposób surowy. Z wyrzutem. Z oceną. Z brakiem czułości. Trudno wtedy mówić o bliskości, skoro w relacji z samym sobą jesteśmy najsurowszym sędzią.

Dlaczego uciekamy od siebie?

Bycie samemu bywa niewygodne. Cisza potrafi obnażyć to, co przez długi czas było spychane na dalszy plan: lęk, zmęczenie, niespełnienie, tęsknotę. Łatwiej więc zagłuszyć te sygnały działaniem, hałasem, ciągłym „byciem zajętym”.

A jednak to właśnie w momentach zatrzymania pojawia się szansa na prawdziwy kontakt ze sobą. Nie po to, by wszystko natychmiast naprawiać, ale by wreszcie zauważyć, co w nas żyje.

Sztuka słuchania siebie

Wewnętrzna rozmowa nie zaczyna się od odpowiedzi, ale od słuchania. Od prostego pytania: Co teraz czuję? I od zgody na to, iż odpowiedź może nie być wygodna ani jednoznaczna.

Być blisko siebie to pozwolić sobie na emocje bez natychmiastowego oceniania ich jako „złych” lub „niepotrzebnych”. Smutek nie zawsze oznacza słabość. Złość nie musi być wrogiem. Zmęczenie bywa sygnałem, a nie porażką.

Jak mówić do siebie z uważnością?

Sposób, w jaki do siebie mówimy, ma ogromne znaczenie. Wewnętrzne słowa potrafią ranić równie mocno jak te wypowiedziane na głos. Dlatego warto zwrócić uwagę, czy częściej towarzyszy nam głos wsparcia, czy ciągłej krytyki.

Czasem wystarczy drobna zmiana:
– zamiast „znowu sobie nie poradziłem” – „to było dla mnie trudne”;
– zamiast „powinienem być lepszy” – „robię tyle, ile mogę na ten moment”.

To nie jest oszukiwanie siebie, ale okazywanie sobie elementarnego szacunku.

Bliskość, która nie zależy od innych

Paradoksalnie, im bliżej jesteśmy siebie, tym zdrowsze stają się nasze relacje z innymi. Gdy potrafimy rozmawiać ze sobą uczciwie i łagodnie, rzadziej oczekujemy, iż ktoś z zewnątrz wypełni nasze wewnętrzne braki.

Bycie blisko siebie nie oznacza zamknięcia się na świat. Oznacza zakorzenienie – punkt odniesienia, do którego można wrócić, gdy wszystko wokół staje się zbyt głośne.

Wewnętrzna rozmowa to proces. Nie zawsze będzie spokojna i poukładana. Czasem będzie pełna wątpliwości, sprzecznych myśli i ciszy. I to jest w porządku.

Być blisko siebie to nie mieć na wszystko odpowiedzi, ale mieć odwagę, by słuchać. To umieć pobyć ze sobą bez ucieczki. Bo właśnie w tej relacji – najbliższej ze wszystkich – zaczyna się prawdziwe zrozumienie.

Idź do oryginalnego materiału