Przemoc domowa nie jest prywatną sprawą. To problem części społeczeństwa, niezależnie od statusu lub wykształcenia
– Kobiety, które zgłaszają się po pomoc, są z bardzo różnych środowisk. Przemocy doświadczają również tzw. kobiety sukcesu, jednak najczęściej są to osoby będące w gorszej sytuacji ekonomicznej – słyszę od Dagmary Adamiak, gdy pytam ją o profile kobiet, które, będąc ofiarami przemocy domowej, korzystają z jej pomocy. Jest prawniczką i prezeską Fundacji RÓWNiE. Historie jej klientek nie są rzadkimi przypadkami. Cierpienie, które stało się ich doświadczeniem, jest obecne w setkach tysięcy polskich domów.
Kontakt do Ani dostałam od wspólnej znajomej. Kilka lat temu nie zgodziłaby się na tę rozmowę. Dziś, po długotrwałej terapii, wciąż z oporami dzieli się swoją historią. Ania przez 10 lat żyła w małżeństwie, w którym od początku była obecna agresja: – Najpierw myślałam, iż to ja go prowokuję. Krzyczał, iż jestem głupia, iż nic nie potrafię. Pierwszy raz były mąż uderzył mnie, gdy nasza córka miała kilka miesięcy. Przepraszał, płakał, obiecywał, iż to się nigdy nie powtórzy. A ja chciałam wierzyć, iż się zmieni.
Z czasem przemoc stała się codziennością. Początkowo dotyczyła tylko Ani, później dzieci były świadkami agresji, a na końcu same okazały się celem. – Najbardziej bolało, kiedy córka mówiła: Mamo, nie płacz, tata się uspokoi. Dzieci żyły w napięciu, zawsze czujne, żeby go nie zdenerwować. Skorzystałam z porady koleżanki, żeby regularnie dokumentować wszystkie ślady na ciele po uderzeniach.
Dagmara Adamiak potwierdza: – W sądzie wciąż najczęściej mówi się o przemocy w kontekście przemocy fizycznej. To sprzeciw wobec tego rodzaju przemocy jest najbardziej wyraźny w świadomości społecznej. Ten typ jest też najłatwiejszy do rozpoznania, udowodnienia i zauważenia przez osoby postronne.
Ciemna liczba
Ania zgłosiła sprawę na policję, mężowi założono Niebieską Kartę. Mimo to przez cały czas nie czuła się bezpiecznie. – Miałam wrażenie, iż to tylko papierek. W przeszłości zawsze bałam się, iż kiedy wróci po przesłuchaniu, będzie tylko gorzej. I rzeczywiście, po każdej wizycie policji jego furia narastała.
– Powody, dla których ofiary przemocy nie decydują się na zgłoszenie, są złożone i obejmują zarówno bariery emocjonalne, jak i społeczne – zwraca uwagę Emilia Sikorska, specjalistka ds. bezpieczeństwa publicznego. – Dominuje tu lęk i strach przed tym, co może się wydarzyć, gdy sprawca dowie się o złożeniu zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa lub założeniu Niebieskiej Karty. Ofiara wątpi w to, iż policja czy instytucje ochronią ją w wystarczający sposób.
Czym zatem jest Niebieska Karta? To narzędzie prawne, które pozwala na dalsze ustalenie planu pomocy i wsparcia. – Niebieska Karta sama w sobie nie usuwa sprawcy z mieszkania. Jest procedurą dokumentowania przemocy i inicjowania pomocy. To służby decydują o tym, czy zastosować nakaz opuszczenia lokalu przez sprawcę, jeżeli zagraża on życiu lub zdrowiu innych osób – tłumaczy Dagmara Adamiak.
Ania jest już po rozwodzie, a sąd przyznał jej pełne prawo
Post Brudów nie pierze się w domu pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.