Całą Polską wstrząsnęła brutalne zabójstwo 16-letniej Mai z Mławy. Jak wskazuje serwis „Super Express”, bliscy są przekonani, iż podejrzany o zabójstwo nastolatki Bartłomiej G. nie działał sam. Ciotka zamordowanej dziewczyny nie ma wątpliwości, iż ktoś pomagał sprawcy zatuszować zbrodnię.
Zbrodnia, która wstrząsnęła Polską
Brutalne zabójstwo 16-letniej Mai z Mławy wstrząsnęło całą Polską. O jej zabicie podejrzany jest Bartłomiej G. Nastolatek jest w rękach greckiej policji, dokąd wyjechał niedługo po zabójstwie Mai. Z dotychczasowych ustaleń wynika, iż chłopak zwabił 16-latkę do zakładu stolarskiego swojej rodziny, tam ją torturował i w końcu zabił.
Ciało dziewczyny zostało porzucone w zaroślach. Wiele osób zastanawia się, czy 17-latek dokonał teg sam, czy może ktoś mu w tym pomagał. Jak wskazuje „Super Express”, wszyscy pytają, czy na pewno nikt nie wiedział o makabrycznej zbrodni. Ubranie sprawcy było całe we krwi. Krew znaleziono także w zakładzie, gdzie dziewczyna została zabita.
„Nie wierzę, iż zrobił to sam. Ktoś mu pomógł. Ktoś widział, coś słyszał” – mówią sąsiedzi, cytowani przez „Super Express”.
Śledztwo w toku
Śledztwo w sprawie zabójstwa Mai trwa, a prowadzący je śledczy nie wykluczają udział osób trzecich w zbrodni. „Każdy wątek jest sprawdzany. Analizujemy monitoring, czekamy na ekstradycję podejrzanego – powiedział dziennikowi prok. Bartosz Maliszewski.
Sporo emocji budzi również fakt, iż telefon Mai znaleziono na torach kilka dni po zbrodni. Wiele osób jest przekonanych, iż podrzucano go tam kilka dni po zbrodni. Świadczyć ma o tym nie tylko to, iż był w stanie nienaruszonym, ale także to, iż teren ten był już wcześniej przeczesywany i nie natrafiono wcześniej na urządzenie.