Bieruń: Policjanci zeznawali w procesie eksdyrektora MOPS-u

7 godzin temu

Przed Sądem Rejonowym w Tychach od maja 2021 roku toczy się proces karny przeciwko Piotrowi Ć., byłemu już dyrektorowi Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bieruniu. W sporządzonym przez prokuraturę akcie oskarżenia jest mowa o psychicznym znęcaniu się nad podwładnymi oraz złośliwym i uporczywym naruszaniu ich praw pracowniczych. Oskarżony nie przyznaje się do winy. 24 października 2025 roku odbyła się kolejna rozprawa. Jako świadkowie zeznawali m.in. policjanci prowadzący postępowanie przygotowawcze w tej sprawie oraz mąż jednej z pokrzywdzonych kobiet.

Przypomnijmy, iż akt oskarżenia przeciwko byłemu dyrektorowi bieruńskiego MOPS-u obejmuje lata 2016-2019. Formułuje sześć zarzutów. Pokrzywdzonych jest sześć kobiet – pracownic MOPS-u. w tej chwili tylko jedna z nich pracuje jeszcze w ośrodku, pięć ma status oskarżyciela posiłkowego.

Nadmieńmy jeszcze, iż w sierpniu 2024 roku rozpoczął się drugi proces karny Piotra Ć. Mężczyzna został oskarżony o ten sam rodzaj przestępstw, co za pierwszym razem. Akt oskarżenia obejmuje tym razem lata 2020-2023 i dotyczy dwóch kobiet, które mają status pokrzywdzonych w pierwszym procesie karnym. I w tym przypadku oskarżony nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

Od 24 lutego br. Piotr Ć. nie jest już dyrektorem MOPS-u w Bieruniu. Burmistrz Sebastian Macioł rozwiązał z nim stosunek pracy za porozumieniem stron.

***

Podczas rozprawy w dniu 24.10 br. najpierw zeznawała policjantka i emerytowany już policjant, którzy w postępowaniu przygotowawczym dotyczącym Piotra Ć., prowadzonym przez Komendę Powiatową Policji w Bieruniu, przesłuchiwali ok. 70 świadków. Stawili się przed sądem na wniosek adwokat pokrzywdzonych kobiet. Dlaczego? W czasie procesu kilku świadków nadmieniało, iż czuło się niekomfortowo podczas przesłuchań w komendzie policji i iż nie do końca były one obiektywne.

Takie uwagi w szczególności zgłaszał Michał K., kierownik działu profilaktyki i wspierania rodziny w bieruńskim MOPS-ie, bliski współpracownik byłego dyrektora. Warto więc przypomnieć jego zeznania z rozprawy, która odbyła się 14 maja br.

Michał K. stwierdził wówczas, iż oskarżenie dyrektora to efekt spisku, który zawiązać miała część pokrzywdzonych i… były już policjant. Kierownik powiedział, iż atmosfera w ośrodku popsuła się, kiedy nie przedłużono umowy o pracę z jedną z pokrzywdzonych – Joanną J.-K. Jak zeznał, to wtedy dowiedział się, iż część poszkodowanych spotyka się poza ośrodkiem w celu zawiązania spisku, którego celem ma być „udupienie dyrektora”. W owym spisku miał uczestniczyć były już policjant z bieruńskiej komendy – „jako ciało doradcze”.

Kierownik opowiadał, iż w czasie przesłuchania uzupełniającego w komendzie policji, oprócz funkcjonariusza, znajdowały się pokrzywdzone, które mają status oskarżyciela posiłkowego oraz ich ówczesna adwokat. Kobiety chodziły po pomieszczeniu, zadawały pytania, a policjant wyraźnie nie panował nad sytuacją. „Przy kolejnym pytaniu adwokat stwierdziła, żebym zastanowił się co zeznaję, bo mnie też mogą przypisać odpowiedzialność karną” – mówił Michał K.

Jak zeznał w maju br. kierownik, szokiem dla niego było to, iż ówczesna obrończyni pokrzywdzonych imputowała mu jakieś zachowania seksualne wobec dyrektora. W protokole ta sytuacja była zapisana łagodnie, jako „naruszenie nietykalności cielesnej”. Jednak – jak zeznał na rozprawie świadek – padło wtedy wprost pytanie o to, czy kierownik i dyrektor stanowią parę i czy oskarżony próbował wykorzystać go seksualnie. Podczas tego przesłuchania policjant miał na to wszystko nie reagować.

Adwokat oskarżonego miała pretensje

Podczas rozprawy 24 października br. policjantka i były policjant nie potwierdzili, iż pokrzywdzone chodziły po sali (panowała wtedy pandemia, strony i ich adwokaci siedzieli na wyznaczonych miejscach, zachowując dystans).

Pokrzywdzone zadawały pytania, bo takie miały prawo jako oskarżycielki posiłkowe. Nie było sytuacji, kiedy prowadzący przesłuchania nie panowali nad sytuacją.

Policjantka zaprzeczyła, jakoby miała wyśmiewać zeznania niektórych świadków. Nie robiły tego również pokrzywdzone.

Zeznaje policjantka, która prowadziła postępowanie przygotowawcze w sprawie Piotra Ć.; fot. J. Jędrysik

Wedle prowadzących postępowanie przygotowawcze, nie uniemożliwiali oni pozytywnego wypowiadania się o dyrektorze chyba, iż wypowiedzi te nie miały zupełnie związku ze sprawą.

Policjanci nie pamiętali czy ówczesna adwokat pokrzywdzonych sugerowała kontakty intymne kierownika i dyrektora. Nie słyszeli, aby obrończyni mówiła kierownikowi Michałowi K., żeby uważał co zeznaje, bo też może mieć zarzuty.

Adwokat oskarżonego stwierdziła, iż w odręcznych notatkach pod protokołami zgłaszała naganne, napastliwe pytania pokrzywdzonych i ich pełnomocnik, co zaburzało równość stron, a funkcjonariusze na to nie reagowali.

Policjantka powiedziała, iż podczas przesłuchań w komendzie dało się wyczuć napiętą atmosferę pomiędzy obrończynią oskarżonego a pełnomocnik pokrzywdzonych kobiet. Emerytowany funkcjonariusz dodał, iż adwokat oskarżonego miała sporo pretensji do ich pracy. Złożyła choćby skargę do prokuratury, prosząc o wyłączenie bieruńskiej komendy z postępowania (skarga została uznana za bezpodstawną). – Adwokat oskarżonego miała pretensje, gdy treść zeznań świadka wymykała się poza przyjętą przez nią linię obrony – mówił były policjant.

Były policjant, który prowadził postępowanie przygotowawcze; fot. J. Jędrysik

Podczas rozprawy 26 października świadkiem była również Sylwia Ś., która była dyrektorem MOPS-u w Bieruniu bezpośrednio przed przejęciem tej funkcji przez oskarżonego. Kiedy okazało się, iż w 2015 roku konkurs na szefa ośrodka wygrał Piotr Ć., postanowiła ona, iż nie wróci już do MOPS-u. – Zrezygnowałam, bo chciałam zadbać o zdrowie, które się wtedy pogorszyło, ale nie miało to związku z oskarżonym – mówiła Sylwia Ś.

Burmistrz był w szoku

Kolejnym świadkiem był Marcin K, mąż Joanny J.-K. – jednej z pokrzywdzonych kobiet. Zeznał, iż osobiście nie zna oskarżonego. Z dyrektorem miał styczność, kiedy udał się do MOPS-u na spotkanie z oskarżonym. – Chciałem wyjaśnić wtedy, dlaczego dyrektor posądzał mnie o rzekome pobicie partnera podopiecznej mojej małżonki.

– W 2019 roku spotkałem się z ówczesnym burmistrzem Bierunia Krystianem Grzesicą, aby powiedzieć mu co dzieje się w podległym mu MOPS-ie, którym kieruje jego podwładny. Widziałem co dzieje się z żoną, jak jest zestresowana wracając z pracy. Wtedy wymiotowała, miała biegunkę… Nie wiem czy burmistrz wiedział jak atmosfera panuje w ośrodku, ale podczas rozmowy ze mną sprawiał wrażenie zszokowanego. Powiedział wtedy: „co on wyprawia” – zeznał Marcin K.

Zeznaje mąż jednej z poszkodowanych kobiet; fot. J. Jędrysik

Rekord – 12 razy w ciągu dnia

Świadek mówił o wielokrotnie poruszanym w procesie wątku poprawiania przez dyrektora pism tworzonych przez pracowników. Według świadków nie miały one często merytorycznych podstaw i nosiły znamiona nękania.

– W przypadku żony rekord poprawek wynosił 12. Tzn. pismo tyle razy w ciągu dnia było zwracane przez oskarżonego do poprawy. Kiedyś kierownik Michał K. zadzwonił do żony, gdy ta już była po pracy. Mówił, iż dyrektor każe jej wracać, bo w piśmie trzeba postawić kropkę. Żona wróciła, dodała kropkę i ponownie wydrukowała dokument. Bywało, iż po wielu poleceniach poprawek pismo wychodziło z MOPS-u w pierwotnej wersji.

Wypuszczanie szczura

Mąż pokrzywdzonej pracownicy mówił też o taktyce zastraszania stosowanej przez oskarżonego. Nazywała się ona „wypuszczaniem szczura”. Chodziło o to, żeby przed weekendem wypuścić ogólną plotkę w stylu: „zobaczycie, co się będzie działo w poniedziałek”. Wtedy przez sobotę i niedzielę pracownicy obawiali się, co złego się stało i o co chodzi. Finalnie w poniedziałek nic się nie działo.

Świadek mówił też o tym, iż żona skarżyła się, iż dyrektor ją podsłuchiwał, m.in. pod zamkniętymi drzwiami jej pokoju. Kiedy pokrzywdzona przestała zamykać drzwi, dyrektor nakazał, żeby wszystkie drzwi w biurach były zamykane. Wedle świadka miało mu to ułatwiać nasłuchiwanie rozmów podwładnych.

Seksistowskie uwagi

Podczas procesu świadkowie zeznawali też, iż dyrektor i kierownik mieli wypowiadać niestosowne uwagi pod adresem żony świadka, szczególnie dotyczące jej ubioru. Świadek zaprzeczył, iż małżonka ubierała się do pracy wyzywająco.

Zeznał, iż zdarzały się seksistowskie uwagi pod adresem żony. Kierownik Michał K. miał powiedzieć pokrzywdzonej przy świadku: „na widok tego księdza Asia ma kisiel w majtkach”.

– Małżonka poszła do kadrowej, aby zgłosić tę uwagę kierownika i sporządzić notatkę służbową. Wtedy kadrowa zniechęcała ją do tego. Mówiła, iż potem dyrektor zrobi żonie piekło. Kadrowa zaproponowała choćby wspólną wersję dotyczącą tego, po co żona do niej przyszła. Sama obawiała się bowiem, iż oskarżony będzie nękał ją pytaniami.

Przesłuchanie męża pokrzywdzonej zostało przerwane i będzie kontynuowane na kolejnej rozprawie

Jarosław Jędrysik

Idź do oryginalnego materiału