Mechanizm przemytu marihuany z Hiszpanii do Polski opisał w środę przed białostockim sądem tzw. kurier w procesie 22 osób oskarżonych o działalność w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się obrotem narkotykami na dużą skalę. Wpadł, gdy wiózł prawie 6,5 kg narkotyków
Sprawa dotyczy 180 kg narkotyków o czarnorynkowej wartości 9 mln zł. Oskarżonym grozi do 15 lat więzienia.
Akt oskarżenia obejmuje 65 przestępstw. To głównie nielegalny obrót znacznymi ilościami narkotyków i wprowadzanie ich na czarny rynek, ale również wytwarzanie i posiadanie środków odurzających. Chodzi też o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i tzw. pranie brudnych pieniędzy, czyli zysków z przestępczej działalności.
Według ustaleń śledztwa oskarżeni przewozili narkotyki (chodziło głównie o marihuanę) z Niemiec i Hiszpanii. Część oskarżonych przez cały czas przebywa w areszcie, część odpowiada z wolnej stopy. Stosowane są wobec nich m.in. poręczenia majątkowe łącznie sięgające 155 tys. zł.
Jak podaje prokuratura, łączna waga narkotyków, która była w nielegalnym obrocie za sprawą działalności oskarżonych, sięga 180 kg. Czarnorynkowa wartość takiej ilości narkotyków (licząc obrót detaliczny) sięga 9 mln zł. 49 kg narkotyków udało się funkcjonariuszom CBŚP zatrzymać.
W środę przed sądem wyjaśniał – i odnosił się do swoich zeznań złożonych w śledztwie – tzw. kurier, który został zatrzymany, gdy odbierał torbę z zawartością 6,3 kg marihuany przemyconej z Hiszpanii. Przyznał się do udziału w przestępstwie.
Oskarżony opisywał, jak dostał to zlecenie, od kogo i jak doszło do jego zatrzymania. Mówił, iż ostatecznie za dwa kursy obejmujące 20 kg narkotyków miał zarobić 10 tys. zł. Twierdził, iż nie dostał ani złotówki.
Udział w przemycie miał zaproponować mu znajomy, który skontaktował go z kolejnym mężczyzną – głównym oskarżonym w tym procesie. Powiedział, iż po pierwszym kontakcie chciał się wycofać, ale został zastraszony, iż będzie musiał ponieść koszty organizacji tego przemytu.
Początkowo w planie był przemyt w skrytce busa. Samochód pochodził z krakowskiego komisu, ostatecznie jednak nie dojechał nim do Hiszpanii, bo auto zepsuło się w drodze i zostawił je w Niemczech. W Hiszpanii okazało się też, iż ładunkiem nie będzie 20 kg narkotyków, jak początkowo planowano, ale 6,3 kg. Narkotyki miały pochodzić od gangu tamtejszych Romów.
Oskarżony miał je przewieźć do Łomży w torbie, jadąc jako pasażer kursowym busem do Warszawy. Z jego wyjaśnień wynika, iż w Niemczech pasażerowie i ich bagaże zostali jednak skontrolowani przez tamtejsze służby. Kurier przestraszył się, iż zostanie zatrzymany i uciekł. Do Polski dojechał innym autobusem, ale – ponieważ dowiedział się, iż narkotyki bezpiecznie przejechały przez granicę – zgłosił się po swoje bagaże do firmy transportowej. Gdy je odbierał, zatrzymała go policja.
Sąd wyznaczył w środę kilka kolejnych terminów rozpraw. Wyjaśnienia zaczął składać główny oskarżony. Będzie je kontynuował na kolejnych rozprawach. Proces odbywa się przy wzmocnionych środkach bezpieczeństwa. Na sali sądowej są policyjni kontrterroryści i funkcjonariusze CBŚP. Biuro pod nadzorem podlaskiego oddziału Prokuratury Krajowej prowadziło to śledztwo. (PAP)