Jeżdżę od jakiegoś czasu Skodą Karoq i jestem z tego auta bardzo zadowolony.
Ostatnio na panelu pokazał się komunikat: Wymień baterię w kluczyku.
NIGDY TEGO NIE RÓBCIE!
Kluczyk ze Skody |
W sobotę mając chwilę czasu, otworzyłem sobie instrukcję obsługi i zgodnie z nią baterię wymieniłem.
I zaczęły się kłopoty. Kluczyk przestał działać. Auta nie można otworzyć. Wyciągnąłem kluczyk mechaniczny, ale trochę się nagimnastykowałem zanim odkryłem jak zdjąć nakładkę przy klamce, by dostać się do zamka. W końcu się udało.
Jednak bez kluczyka samochodu nie można odpalić, co napisało na kokpicie. Okazuje się, iż i na to jest sposób - Kluczyk, choć nie działa, trzeba na chwilę przyłożyć do stacyjki i elektronika się odblokowuje.
No to pojechałem do salonu Skody, by mi pomogli. Potwierdzili, iż wymiana baterii może skutkować rozkodowaniem kluczyku, jeżeli po wyjęciu baterii naciśnie się jakiś przycisk. Szkoda, iż nie ma takiego ostrzeżenia w instrukcji. W sobotę jedyne jednak co mogłem, to umówić się na poniedziałek. A i jeszcze mi poradzili, żeby wymienić u nich na nową baterię, bo te sklepowe, to różnie bywa. Ok. Wydam 25 zł.
W poniedziałek zameldowałem się ponownie w Salonie. Poprosiłem jeszcze przy okazji o wymianę wycieraczek. Miało trwać godzinę. Po dwóch poszedłem się upomnieć o moje auto. niedługo było do odbioru i miła Pani wydrukowała mi fakturę na kwotę... 1200 zł (słownie: tysiąc dwieście). W tym: kodowanie kluczyka 684 zł, wymiana baterii 114 zł i bateria 27 zł.
Masz Skodę - nigdy nie wymieniaj baterii w kluczyku. Jedź do Salonu. Zapłacisz za to 141 zł, ale oszczędzisz 684 zł.
Jakbym tego samego nie przeżył, bym nie uwierzył, iż tak można traktować własnych klientów.
Szerokiej drogi!