Bartłomiej B. przyznał się do winy! Usłyszał zarzuty

3 godzin temu

Przypomnijmy. W środę, 3 lipca, Komenda Policji w Biłgoraju otrzymała zawiadomienie, iż w jednym z pomieszczeń w nieruchomości w miejscowości Zagumnie (gm. Biłgoraj) bliscy odnaleźli nieprzytomnego mężczyznę – Stanisława B. (65 l.), który miał poważne obrażenia głowy. Kiedy służby przyjechały do rannego ojca, w innym pomieszczeniu odkryły zwłoki jego syna, 45-letniego Wojciecha B., który miał poważne obrażenia głowy.

Podejrzany Bartłomiej B. miał zaatakować swoich bliskich siekierą. Po dokonaniu zbrodni został zatrzymany przez policję i osadzony w zakładzie karnym w Zamościu, a później przewieziony do szpitala psychiatrycznego w Radecznicy z powodu próby samobójczej​. W poniedziałek (7.10) wczesnym rankiem uciekł ze szpitala. Został zatrzymany na Podkarpaciu dopiero po 10 dniach poszukiwań. Chciał uciekać dalej w stronę Słowacji, a później do Włoch.

Mężczyzna został w piątek doprowadzony do prokuratury w Zamościu. Gdzie usłyszał dodatkowe zarzuty. W związku ze śmiercią ojca podejrzanego oraz ucieczką z zakładu psychiatrycznego, prokuratura postawiła Bartłomiejowi B. uzupełnione zarzuty: zabójstwa ojca i samouwolnienia. Mężczyźnie grozi dożywocie:

– Zasadniczo przyznał się do popełnienia tych czynów, ale wyjaśnienia złożył w bardzo ograniczonym zakresie — mówi prok. Rafał Kawalec, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

Kiedy 34-latek uciekł ze szpitala w Radecznicy, na szpitalnym łóżku zostały po nim tak zwane kajdanki zespolone. Czyli założone jednocześnie na ręce oraz nogi i połączone łańcuchem. Jak Bartłomiej B. się z nich uwolnił i czy zrobił to sam? Śledczy muszą ustalić i wyjaśnić także to.

Idź do oryginalnego materiału