27 lipca – tylko jednego dnia – funkcjonariusze Morskiego Oddziału Straży Granicznej ujawnili szereg poważnych nieprawidłowości podczas rutynowych kontroli prowadzonych na Bałtyku i w portach w ramach akcji „Bezpieczne wakacje”. Efekt? Zakazy dalszej żeglugi, zapowiedzi postępowań administracyjnych i mandaty.
Na wodach w rejonie Ustronia Morskiego patrol z jednostki SG-046 zatrzymał do kontroli skuter wodny. Jego operator posiadał patent sternika motorowodnego – problem w tym, iż miał mniej niż 16 lat. W tym wieku dopuszczalne jest prowadzenie jednostek do 60 kW, a kontrolowany skuter miał 66 kW. Dalsze pływanie zostało zakazane, a sprzęt odebrała osoba z odpowiednimi uprawnieniami.
W porcie Nowy Świat funkcjonariusze z jednostki SG-213 sprawdzili łódź motorową pod polską banderą. Na pokładzie – dwóch Polaków i lista uchybień: nieprawidłowy numer rejestracyjny, brak bandery, brak koła ratunkowego. O sprawie poinformowano Urząd Morski w Gdyni – to tam zapadnie decyzja o ewentualnych konsekwencjach administracyjnych. Jednostka nie została dopuszczona do dalszej żeglugi.
Kolejny przypadek – Bałtyk, kontrola kutra rybackiego z Dziwnowa przez patrolowiec SG-301 Generał Józef Haller. Na pokładzie – pięć osób, z czego jedna bez dokumentu uprawniającego do przekroczenia morskiej granicy RP. Dodatkowo brakowało podstawowego wyposażenia ratunkowego: tratwy z atestem, pasów i kombinezonów ratunkowych, sygnalizacji pirotechnicznej, a choćby apteczki. Kuter został natychmiast odesłany do portu, a sprawa trafi do administracji morskiej.
Na koniec Zatoka Pucka i strefa S-4, zamknięta dla żeglugi i rybołówstwa. Tam funkcjonariusze z jednostki SG-111 ukarali sternika skutera wodnego mandatem – 100 zł – za wpłynięcie w obszar objęty zakazem.
Wnioski? Straż Graniczna nie odpuszcza, a statystyki pokazują, iż wciąż wielu wodniaków lekceważy podstawowe zasady bezpieczeństwa. A to – jak podkreślają mundurowi – może kosztować znacznie więcej niż mandat.