Babcia wyjawiła jej rodzinną tajemnicę. "To było straszne, ale uzdrawiające"

4 godzin temu

Gorsze dziecko

- Odkąd pamiętam między moimi dziadkami i mamą nie było miłości, tylko złość – wspomina Dominika. – Mama miała jeszcze dwóch starszych braci, moich wujków, oni także jej nie lubili. Nie mogłam tego zrozumieć, dlaczego jest tak przez nich traktowana. Przy okazji, ja także byłam uważana za gorszą w porównaniu z moimi kuzynami. To bardzo bolało, gdy babcia i dziadek mnie lekceważyli, a moich kuzynów wychwalali. Dostawałam byle jakie prezenty, nigdy nie usłyszałam od nich nic miłego. Najwyżej kazali mi podawać do stołu, albo zrobić coś w kuchni. Jakbym nie należała do rodziny. Myślałam, iż to dlatego, iż jestem dziewczynką, tak jak mama. Zresztą, dziadek do babci również odnosił się z pogardą, a ona to znosiła. Nie dociekałam jednak skąd taka niechęć.

Dominika i jej matka Iwona mieszkały kilkaset kilometrów od miasteczka dziadków. Ojciec Dominiki odszedł, gdy była mała. Założył drugą rodzinę. Na szczęście płacił alimenty i czasami zabierał dziecko na lody, albo do kina. Praktycznie nie znała jego bliskich. Gdy weszła w dorosłe życie, dostała od ojca mały samochód. Zmarł dwa lata później. Wcześniej odszedł dziadek, ojciec Iwony. Były na pogrzebie, ale choćby śmierć despotycznego mężczyzny nic nie zmieniła w relacjach rodzinnych.

- Wtedy została mi tylko mama i oni. Ale jak to się mówi rodziny się nie wybiera – mówi Dominika. – Osobiście miałam z nimi tak rzadki i niemiły kontakt, iż ja bym od nich natychmiast i bez żalu się odcięła. No ale mama praktycznie nie miała nikogo bliskiego, oprócz mnie. Jakoś nie potrafiła sobie znaleźć partnera, a jej przyjaciółki miały swoje rodziny. W święta byłybyśmy tylko we dwie, bo ja chyba po mamie nie miałam szczęścia w miłości. Czegoś nam brakuje by budować stałe związki. Może nie potrafimy okazywać uczuć w bliskich relacjach? Nie wiem.

Gdy jeszcze Dominika była młodsza próbowała zrozumieć zachowanie rodziny matki. Pytała Iwonę, dlaczego babcia i dziadek tak się zachowują, dlaczego ich nie lubią.

- Nie rozumiałam tego, dociekałam różnych przyczyn – opowiada. – Podpytywałam mamę o jakieś stare wydarzenia, które mogły spowodować takie zachowanie. Przecież w stosunku do swoich synów, moich wujków oni byli bardzo serdeczni. Wymyślałam różne powody, mama ich okradła, coś ważnego zniszczyła, obraziła oboje śmiertelnie, albo może coś im spaliła czy zniszczyła? Mama tylko zaprzeczała i prosiła abym to zostawiła w spokoju. „Oni tacy po prostu są” kwitowała i tyle było tematu.

Zimny wychów

Z tego co Dominice udało dowiedzieć się na temat swojej matki, to tylko, iż po szkole podstawowej wyjechała z domu do technikum z internatem. Do domu przyjeżdżała rzadko, w wakacje jeździła na obozy, gdy mogła dorabiała sobie do utrzymania. Po zakończeniu szkoły średniej znalazła pracę w wyuczonym zawodzie w dużym przedsiębiorstwie i została na stałe w mieście daleko od bliskich. Nikt na nią nie czekał w rodzinnym domu. W pracy poznała ojca Dominiki, dziecko gwałtownie przyszło na świat. Młode małżeństwo zdążyło jeszcze otrzymać służbowe mieszkanie, zanim mężczyzna znalazł inną partnerkę i je opuścił.

- Z dzieciństwa pamiętam „ciocie”, mieszkały w naszym bloku zakładowym – przypomina sobie Dominika. – Miałam ich dużo, to były koleżanki mojej mamy, które razem z nią pracowały w firmie. Gdy mama miała zmianę, to zawsze któraś z nich miała mnie pod opieką, bawiłam się często z ich dziećmi. To były bardzo fajne kobiety, spracowane, ale z poczuciem humoru. Uczyły mnie twardego stąpania po ziemi, nie mazania się i żebym nie wierzyła w żadne bajki o książętach, bo to tylko głupoty dla naiwnych dziewczynek. Większość to były panny z dzieckiem, albo rozwódki, jak moja mama. Do tej pory miło je wspominam, ich pociechy też.

Matka Dominiki dbała o córkę, tylko na niej się skoncentrowała. Nie szukała kolejnego „ojca” dla dziecka. Adoptowały pieska ze schroniska. Gdy jeden odchodził, na jego miejsce pojawiał się następny i dożywał spokojnie swoich dni pod ich dachem. jeżeli Iwona miała wolny czas zabierała Dominikę, pieska i wyruszały na piesze wędrówki. Często jeździły do lasu, zbierały grzyby albo jagody.

- Tylko w takich okolicznościach przyrody mama wydawała się być szczęśliwa – przyznaje Dominika. – Oddychała pełną piersią, bawiła ze mną i naszym kundelkiem, śmiała się gdy robiliśmy jakieś sztuczki z psem. Nigdy jej takiej nie widziałam w jej rodzinnym domu.

Rodzinna tajemnica

Kiedy matka Iwony skończyła 90 lat, zamieszkała w domu u najstarszego syna. Wymagała stałej opieki, miała już kłopoty z pamięcią, potrzebowała wsparcia w prostych czynnościach.

- Wiedziałyśmy, iż niedługo umrze - mówi Dominika. - Wierzyłam, iż może wtedy ten smutek mojej matki spowodowany odrzuceniem w końcu się skończy. Rozumiałam też, dlaczego matka tak stale mnie namawiała na wizyty u babci. przez cały czas liczyła, iż matka okaże jej choć odrobinę miłości, jakiejś akceptacji, powie dobre słowo. Więc woziłam tam mamę, choć tej rodziny nie cierpię.

Ale ostania wizyta u babci okazała się przełomowa. Dominika nigdy nie spodziewała się, iż w końcu pozna przyczynę wszelkiego zła, jakie od lat żyło w tej rodzinie.

- Babcia była już w takim stanie, iż musi nosić pieluchomajtki – opowiada kobieta. – Przywiozłyśmy z mamą zapas, również kosmetyki do kąpieli, bo mama zamierzała ją wykapać, obciąć paznokcie. Zawsze to córka, a nie jakaś obca osoba. Wujek nie zajmował się pielęgnacją matki, robiła to jego żona. Ponieważ mama sama ledwie sama chodziła, nie mogła się schylać, to ja zajęłam się babcią w wannie. Myłam jej włosy, namydlałam ciało nasączoną gąbką. Nagle babcia zaczęła płakać. Zamarłam, myślałam iż coś się stało, zraniłam ją. Ale ona trzeźwo na mnie spojrzała i powiedziała: ”Przepraszam cię córeczko, zawsze cię kochałam, ale nie mogłam, nie umiałam tego pokazać, on mnie zgwałcił”. Byłam w szoku. Zrozumiałam, iż babcia zobaczyła we mnie matkę. Jesteśmy podobne. Pojęłam że, babcia wyjawiła mi straszną tajemnicę, powód dla którego wszyscy tak źle traktowali mamę. Była dzieckiem z gwałtu, niechcianym bękartem. Wydusiłam z siebie, pytanie kto to był? Babcia tylko wyszeptała „to sołdacisko przeklęte, ten pijany bydlak”. A potem już nic nie chciała mówić, tylko płakała, a ja razem z nią. Po raz pierwszy ją utuliłam i ucałowałam. To dlatego dziadek jej nie szanował, a ona to znosiła. Też była ofiarą, która urodziła dziecko z gwałtu. Bracia mamy byli na tyle duzi, iż pewnie rozumieli, co się w rodzinie działo. Nie tylko mama była ofiarą, babcia też musiała przechodzić przez piekło. Dlatego powiedziałam jej, iż ja kocham, iż jej wybaczam. Ona była przekonana, iż rozmawia ze swoją córką.

Wszystkie poczuły ulgę

Dominika uspokoiła babcię. Wyszły z łazienki, gdy już nie było śladu łez. Iwona była zdziwiona gdy zobaczyła z jaką czułością jej córka opiekuje się jej matką. To było coś nowego. Staruszka była spokojna, ale już znajdowała się w swoim świecie. Dominika nie powiedziała, co zaszło przed chwilą w łazience.

- Na poczatku nic nie mówiłam – mówi Dominika. – Ale mama wiedziała, iż coś niecodziennego zaszło między nami. Gdy wracałyśmy autem zapytała, co się stało w łazience. Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam, iż babcia nas pomyliła, myślała iż mówi do niej, swojej córki, wyznała iż ją kocha i przeprasza za te wszystkie lata. Powiedziałam jej bardzo delikatnie o tym, iż była dzieckiem z gwałtu. Ominęłam tylko tego rosyjskiego żołnierza. Moja matka głośno się rozpłakała, płakała aż do samego domu. Ja wiedziałam, iż płynie w nas krew gwałciciela, ruskiego sołdata, po wojnie faktycznie stacjonowali w okolicy miasta, czy jakiegoś innego umundurowanego zwyrodnialca i to wystarczało. Nie chciałam bardziej ranić matki. Chciałam tylko, by moja mama zaznała trochę spokoju, wiedziała, iż matka ją jednak kochała i wie, jak ją przez te wszystkie lata krzywdziła, nie okazując jej uczuć. Ale też chciałam, żeby spróbowała zrozumieć, choć prawda była bardzo bolesna.

Tydzień później zadzwonił wujek z wiadomością, iż babcia umarła. Powiedział, iż od ich ostatniej wizyty była bardzo pogodna i stale się uśmiechała. Dominika wiedziała, dlaczego, miała głęboką wiarę w to, iż starsza pani poczuła po tym wyznaniu ulgę.

- Moja mama też się zmieniła, nie była już taka rozgoryczona – opowiada Dominika. - Zmarła trzy lata temu. Nie wracałyśmy już nigdy do tego bolesnego tematu, ale czułam, iż tamta wizyta zmieniła dużo w jej życiu.

Dominika widziała, iż matka zmieniła nastawienie do całej rodziny. Inaczej też patrzyła na braci, zrozumiała, iż dla wszystkich ta historia musiała być bardzo bolesna.

- Wiele osób jednak umiera nie wyjawiając mrocznych tajemnic, które mogłyby uzdrowić rodzinę – mówi Dominika. - Szkoda, iż te sekrety nie wychodzą na światło dzienne. Myślę, iż gdybyśmy mieli odwagę mówić prawdę. Życie wielu osób nie musiałoby być tak strasznie naznaczone rodzinną traumą.

Idź do oryginalnego materiału