ARCHIWUM X: Rękawiczki mogą wsypać zabójcę

2 lat temu

Rękawiczki pozostawione na miejscu zbrodni mogą wsypać mordercę stróża sprzed 24 lat. Ma w tym pomóc najnowocześniejsza technika kryminalistyczna i super spece z krakowskiego Archiwum X.

Mimo upływu tylu lat, może dojść do złapania sprawcy. W nocy z 11 na 12 maja 1997 roku na terenie jednej z firm transportowych przy ulicy Prądnickiej w Krakowie stróżował Henryk K. Gdy ten 59-letni mężczyzna ruszył na obchód, zauważył, iż ktoś okradł sejf i próbuje uciec.

Stróż zachował się tak, jak powinien, czyli pobiegł w kierunku rabusia. Wtedy został kilkakrotnie zaatakowany jakimś narzędziem. Nie wiadomo, w jaki sposób rabuś dobrał się do sejfu i jaką sumę pieniędzy ukradł. Pod warunkiem, iż tam rzeczywiście były pieniądze.

– Prowadzący śledztwo nie udzielają takich informacji – mówi nadkomisarz Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji. Pewne jest, iż Henryk K. zginął.

– Rano martwego znaleźli pracownicy firmy – dodaje nadkomisarz Cisło – Policjanci prowadzący wtedy śledztwo zabezpieczyli na miejscu zdarzenia wiele śladów m.in. biologicznych pozostawionych przez sprawcę. Jednak pomimo szeroko zakrojonych działań operacyjnych i procesowych – ówczesne metody kryminalistyczne nie pozwalały na wyodrębnienie z posiadanego materiału dowodowego cech indywidualnych zabójcy – sprawa ta nie została wówczas jednak rozwiązana.

Mimo upływu tylu lat, sprawą z ulicy Prądnickiej zainteresowali się specjaliści z Archiwum X. Po licznych przesłuchaniach dotarli do mężczyzny, który opisał wygląd ewentualnego sprawcy mordu. Na tej podstawie powstał portret pamięciowy. Ponieważ zabójstwo miało miejsce prawie 20 lat temu, stworzony portret pamięciowy został poddany przez biegłego tzw. progresji czyli postarzeniu.

Policjanci z Archiwum X zainteresowali się też znalezionymi na miejscu zbrodni rękawiczkami, jakie miał na dłoniach zabójca, by ukryć linie papilarne. Teraz zostały poddane badaniu DNA. Z jakim efektem? Tego śledczy nie ujawniają i przez cały czas intensywnie działają, wierząc, iż rozwikłają tę historię sprzed lat.

Mirosław Koźmin

Idź do oryginalnego materiału