Anna Wójcik do Tuska i Bodnara: „Zrujnowaliście mi życie”

news.5v.pl 1 tydzień temu

Proszę mi wierzyć, nasze życie legło w gruzach. To, co zgotowali mi dzisiejsi rządzący, koalicja 13 grudnia, to zrujnowała moją rodzinę – szeroko rozumianą rodzinę – bo to był atak, rzekomo wymierzony we mnie, ale poszedł po całej mojej rodzinie. Dziecko jest dobrem najwyższym. Ja oczekuję od państwa polskiego, aby po prostu hołdowało zasadzie, iż pewne wartości są nienaruszalne, a państwo – zwracam się tutaj do pana ministra Bodnara, do pana premiera Tuska, do prokuratorów – po prostu zrujnowaliście państwo mi życie, zrujnowaliście życie moich dzieci. Trauma w moich dzieciach zostanie, być może przez całe lata” – mówiła Anna Wójcik na antenie Telewizji Republika. Podczas rozmowy opowiadała także, jak próbowano wymuszać od niej zeznania oraz o tym, iż przez dwa miesiące siedziała w areszcie i nikt choćby nie był zainteresowany pozyskaniem od niej tych zeznań.

Anna Wójcik na antenie TV Republika opowiedziała o tym, w jaki sposób doszło do jej zatrzymania.

Do naszego domu wtargnęło kilkunastu funkcjonariuszy CBA. Zostało wymienione moje imię i nazwisko i męża, więc tym bardziej było zdziwienie, o co tutaj chodzi

— mówiła.

Moja cała rodzina mieszka na lubelszczyźnie, więc ja nie mam tutaj nikogo takiego, kto mógłby w tym momencie się pojawić. Mój szwagier odebrał telefon. Poprosiliśmy go, aby przyjechał, bo jest taka sytuacja. Przyjechał i tak naprawdę był przekonany, iż potrwa to tylko chwilę. Nie zakładał, iż to może potrwać tak długo. I tak naprawdę, w momencie, gdy z tego domu wyszliśmy, tak mój koszmar trwał dwa miesiące, mojego męża – kilkanaście dni i te dzieci były pod opieką mojej siostry i mojego szwagra, a także znajomych i przyjaciół, gdzie każdy miał swoje życie i te dzieci de facto zostały samopas w tym domu

— dodała.

Telefon syna

Kobieta relacjonowała, iż prosiła funkcjonariuszy, aby nie zabezpieczali telefonu jej syna, ponieważ jest on dla niego bardzo istotny (mówimy o dziecku z autyzmem).

Niestety moja prośba nie została spełniona

— zaznaczyła. Jak wskazała, mundurowi twierdzili, iż „w telefonie jej syna mogą być tajne informacje świadczące o przestępstwie”.

Ja nie mam żadnych obaw, iż tam nic nie zostało, bądź nie zostanie znalezione. To jest po prostu telefon dziecka

— mówiła.

Wymuszanie zeznań

Anna Wójcik opowiedziała o tym, w jaki sposób próbowało wymuszać o niej zeznania.

Jak jechałam do Katowic, jedna z pań funkcjonariuszek też dawała mi sugestie takie, iż mam małe dzieci, mam mecenasa – ale mecenasi przychodzą, odchodzą zmieniają się – więc no dobrze by było, abym po prostu może coś jednak zeznała, jak dojedziemy do Katowic, bo będzie po prostu większa szansa, iż wrócę do Warszawy szybciej

— powiedziała.

Szokujący obraz

Nie przyznałam się do winy, ponieważ jestem niewinna w tej sprawie i odmówiłam składania wyjaśnień. Zostałam aresztowana

— wspominała

Już nie będę mówiła w szczegółach, ale było posiedzenie aresztowe. Zostałam aresztowana. 27 marca, prawie po dwóch miesiącach prokurator zaprosił mnie na czynności, czyli tak de facto po dwóch miesiącach dopiero były pierwsze czynności

— powiedziała.

Po prostu zostałam wtrącona do aresztu i tam siedziałam dwa miesiące. 27 marca mój mecenas dostał informację, iż będą czynności w Katowicach, w prokuraturze

— dodała.

Nie mieli czasu

Co więcej wskazała, iż przesłuchania przeprowadził zamiast prokuratora funkcjonariusz CBA, który choćby nie miał na to czasu.

Pan prokurator się nie pojawia. Pojawia się tylko funkcjonariusz CBA, który przychodzi tak de facto między jednym a drugim przesłuchaniem, bo mówi, iż gdzieś na dole kogoś przesłuchuje

— opowiadała.

Był szukany na gwałtownie jakiś pokój, gdzie mogłabym te zeznania złożyć. Nie pojawia się pan prokurator, jest tylko pan funkcjonariusz CBA, znowu zaczyna zadawać pytania, odmawiam składania zeznań, ponieważ twardo stoję na stanowisku, iż jestem niewinną osobą w tej sprawie i w związku z tym, iż nie było pana prokuratora, złożyłam oświadczenie do akt, powiedziałam, co myślę w sprawie własnego syna

— kontynuowała.

I to były jedyne czynności, tak de facto, które zostały ze mną przeprowadzone. Bez udziału prokuratora, co też jest warte podkreślenia

— zaznaczyła.

Mocne słowa

Była urzędniczka zdecydowała się podczas rozmowy na wygłoszenie emocjonanego stanowiska.

Proszę mi wierzyć, nasze życie legło w gruzach. To, co zgotowali mi dzisiejsi rządzący, koalicja 13 grudnia, to zrujnowała moją rodzinę – szeroko rozumianą rodzinę – bo to był atak, rzekomo wymierzony we mnie, ale poszedł po całej mojej rodzinie. Dziecko jest dobrem najwyższym. Ja oczekuję od państwa polskiego, aby po prostu hołdowało zasadzie, iż pewne wartości są nienaruszalne, a państwo – zwracam się tutaj do pana ministra Bodnara, do pana premiera Tuska, do prokuratorów – po prostu zrujnowaliście państwo mi życie, zrujnowaliście życie moich dzieci. Trauma w moich dzieciach zostanie, być może przez całe lata

— wskazała.

Podkreśliła, iż ona sobie poradzi, ale wyraziła wątpliwość co do tego, kto pomoże odbudować psychikę jej dzieci.

Zauważyła, iż można było wobec niej zastosować inne środki zapobiegawcze.

Zastosowaliście ten najgorszy, trzymając matkę dwójki dzieci, rujnując moje życie przez prawie przez przeszło dwa miesiące. Czemu to miało służyć, czemu, pytam się, to miało służyć?

— pytała.

Powiem jeszcze więcej, areszty wydobywcze… Nie można w ten sposób traktować niektórych ludzi. Niech te areszty będą dla największych zbirów, których trzeba izolować. Ja przez 8 lat pracowałam na rzecz tego państwa, wykonywałam te obowiązki sumiennie, rzetelnie i zostałam potraktowana jak najgorszy zbir, jak najgorszy terrorysta. W imię czego? W imię tego, iż państwo chcieliście usłyszeć ode mnie cokolwiek na temat moich przełożonych, bo do tego to wszystko prowadziło, ale zniszczyliście po drodze wszystko, co było mi bliskie i wszystkie wartości, które mnie otaczały

— stwierdziła.

Sprawa Anny Wójcik

Anna Wójcik w przeszłości była dyrektor Biura Prezesa Rady Ministrów w czasach rządu Mateusza Morawieckiego.

Zeznania mające obciążać byłą urzędniczkę złożył Paweł Szopa, twórca marki Red is Bad.

Portal wPolityce.pl i Telewizja wPolsce24 ujawniały szokujące elementy tej sprawy. Dziennikarze naszej redakcji rozmawiali m.in. z pełnomocnikami Anny W., a także z jej mężem, Markiem W., który również ma w tej sprawie status podejrzanego, jednak w jego przypadku sąd nie podjął decyzji o areszcie.

Do naszej redakcji docierały wstrząsające informacje o stanie zdrowia 13-letniego syna małżeństwa. Chłopiec jest dzieckiem w spektrum autyzmu, chorującym także na ADHD. Z dokumentacji medycznej jednoznacznie wynika, iż obecność matkijest bardzo związany, ma najważniejsze znaczenie dla jego terapii. O drastycznym pogorszeniu stanu zdrowia chłopca wielokrotnie alarmował jego ojciec. Marek W. w rozmowie z Telewizją wPolsce24 podkreślał, iż sprawa zaczyna negatywnie odbijać się też na siostrze 13-latka. Ujawniliśmy również informację, iż stan chłopca pogorszył się do tego stopnia, iż zagrożone jest jego życie.

CZYTAJ TEŻ:

Ohydne kłamstwo Biedrzyckiej! Stwierdziła, iż Anna Wójcik po wyjściu z aresztu, zamiast do syna, pojechała do Telewizji wPolsce24

Anna W. opuściła areszt! „Za kilka godzin spotkam się z moim synem. Najważniejsza wartość- dobro dziecka -wygrała”

Oto „czysta woda” w mediach publicznych. Biedrzycka idzie w zaparte ws. słów o Annie Wójcik: Przepraszać nie zamierzam

as/X/Telewizja Republika/Niezalezna.pl

Idź do oryginalnego materiału