Spacer zakończył się tragedią małego psa i jego właścicielki – na warszawskiej Saskiej Kępie agresywny amstaff zaatakował teriera. Sprawą zajmuje się policja. Do zdarzenia doszło 14 października.
Z relacji świadków wynika, iż agresywne zwierzę nie było uwiązane i nie miało kagańca. Pies miał wydostać się z posesji, rzucić się na teriera, a właścicielka teriera, próbując go ratować, miała zostać dotkliwie pogryziona.
– Pojawiły się okoliczności i przesłanki, które mogą sugerować, iż mamy do czynienia z podejrzeniem popełnienia przestępstwa. W tej sprawie policjanci z wydziału wykroczeń skopiowali materiały, przekazali je policjantom z wydziału dochodzeniowo-śledczego, którzy będą prowadzili czynności wyjaśniające w tej sprawie – mówi Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji na Pradze-Południe.
Zaatakowany pies, Leoś, nie przeżył. Jego właścicielka trafiła do szpitala. Jak informowała w mediach społecznościowych, stwierdzono u niej złamania dwóch palców i liczne rany szarpane dłoni.