Incydent podczas blokady: Podczas środowego (4 grudnia) protestu aktywiści klimatyczni z grupy Ostatnie Pokolenie zablokowali trzy pasy jezdni na Wisłostradzie. Na transmisji Onetu widzimy, iż w pewnym momencie mężczyzna, najprawdopodobniej jeden z zatrzymanych przez blokadę, podszedł do protestujących i wyraził swoje niezadowolenie. Odchodząc, potknął się i przewrócił na ulicy.
REKLAMA
Dojazd ambulansu: W związku z zajściem wezwana została karetka pogotowia. Dziennikarze portalu relacjonowali jednak, iż z powodu blokady Ostatniego Pokolenia ratownicy mieli problem z dotarciem na miejsce zdarzenia. - Stworzyliście zagrożenie dla zdrowia i życia - cytują jednego z funkcjonariuszy. Redakcja Gazeta.pl zwróciła się do aktywistów z zapytaniem o ich stanowisko w sprawie.
Zobacz wideo Jan Latkowski: Trzeba po męsku powiedzieć, sytuacja będzie bardzo trudna
Stanowisko aktywistów: W odpowiedzi Ostatnie Pokolenie przekonuje, iż reaguje na przejazdy karetek podczas każdej blokady i iż "nie inaczej było w tym przypadku". Zdaniem aktywistów za opóźnienie dojazdu ambulansu odpowiedzialni byli policjanci. "Stworzony dzięki szybkiej interwencji białej kamizelki mediatora korytarz życia był przejezdny na szerokość jednego pojazdu i nieśpieszne tempo radiowozu było kluczowym elementem spowalniającym przyjazd ambulansu" - czytamy w stanowisku grupy.
Reakcja władz: Do sytuacji z karetką odniósł się w czwartek (5 grudnia) na antenie TOK FM szef MSWiA Tomasz Siemoniak. - To jest skandaliczne, to jest groźne dla życia i zdrowia - ocenił formę protestów Ostatniego Pokolenia. - Apeluję do liderów tego ruchu: tracicie jakąkolwiek sympatię obywateli, działając w taki sposób - zwrócił się do aktywistów.Przeczytaj również artykuł Patryka Strzałkowskiego: "Rządzący chcą surowych kar za protesty klimatyczne. Ostatnie Pokolenie: Sami wzywali do protestów ulicznych".Źródła: Gazeta.pl, TOK FM, Onet